niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 20 PART III (END)

Obudziło mnie delikatne lecz stanowcze poklepywanie po twarzy, z którego wywnioskowałam, że ktoś musi być przy mnie. Powoli otworzyłam zmęczone oczy i dżwignęłam się na łokciach, chcąc zobaczyć, kim jest tajemnicza osoba, jednak dostrzegłam tylko niewyrażną czarną plamę pochyloną nademną. Przetarłam oczy, rozmasowałam obolałą głowę, zastanawiając się przy tym gdzie jestem i co się właściwie wydarzyło. Zamrugałam kilka razy i dopiero wówczas rozpoznałam osobę klęczącą przy mnie. To był Jake. Lekko trącał mnie w ramię, a jego czarne, długie włosy łaskotały mnie w nos. Kiedy zauważył,że się ocknęłam i próbuję wstać, wyrażnie się ożywił.
-Odpoczywasz sobie? Dosyć dziwne miejsce sobie wybrałaś.-uśmiechnął się do mnie serdecznie i podał mi rękę, żebym mogła wstać z zimnych łazienkowych płytek. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż wcale nie było mi do śmiechu.
-Która godzina?- zapytałam nieprzytomnie, chociaż specjalnie mnie to nie interesowało.
Najbardziej interesował mnie Andy, czy odebrali statuetkę i gdzie teraz jest. Kiedy tylko o nim pomyślałam, momentalnie zrobiło mi się gorąco i poczułam ogromne ,,motylki" w brzuchu.Jake chyba zauważył wypieki na mojej twarzy brutalnie przerywając moje rozmyślania i przywołując mnie do rzeczywistości.
-Nie mam zegarka, ale myślę, że jest gdzieś po jedenastej. Spokojnie, zdążymy na imprezę-puścił mi oczko i otworzył przedemną ciężkie drzwi prowadzące do tej części łazienki w której zazwyczaj znajdują się lustra i umywalki. Tak było i tym razem.
-Poczekasz na mnie? Muszę poprawić makijaż.-wyjaśniłam zdziwionemu chłopakowi. Nie odezwał się tylko potwierdzająco pokiwał głową i oparł się o czerwoną ścianę.
-Co się tak właściwie stało?-zapytałam zmywając tusz z jednego oka i patrząc na niego wyczekująco.
-Odebraliśmy nagrodę, udzieliliśmy krótkiego wywiadu i twój kochany Andyś-w tym miejscu zrobił pauzę i efektownie cmoknął-zaczął się martwić i zastanawiać, gdzie się podziałaś.
-To dlaczego mnie nie szukał?-spytałam zdziwiona malując rzęsy czarnym tuszem wyjętym z torebki.
-Kochana, on chciał cię szukać ale Ashley odstawił taki cyrk, że naprawdę, biedaczek nie miał jak. Nie myśl sobie, że wysłał mnie, czy coś. Po prostu na chwilę wyszedłem udać się za potrzebą i znalazłem ciebie nieprzytomną na podłodze. Żle się czujesz?-zapytał z troską.
-Nie mam pojęcia co się ostatnio ze mną dzieje. Ale to pewnie z tych emocji. Nigdy wcześniej nie byłam na żadnej gali i może to ten szok, sprawił, że zemdlałam.-poprawiłam usta błyszczykiem.
-Za to Ash czuje się już lepiej. Możesz z nim pogadać jak chcesz.-zaśmiał się i popatrzył na moją zdziwioną twarz.-Przypominam, że przyszedłem tutaj za potrzebą i jeśli zdarzy się wypadek, to ty będziesz po mnie sprzątać.-oznajmił śmiertelnie poważnie.
-Świnia!-krzyknęłam i lekko uderzyłam go w ramię.
-Nie jestem świnią.-zaprotestował-Ta rola jest już zajęta przez Asha. Zresztą, idziemy już, bo nasz słodki Biersack na pewno się o Ciebie martwi.-stwierdził i lekko popchnął mnie w stronę wyjścia z łazienki.
Nie zdążyłam jeszcze dobrze wyjść z łazienki, kiedy potknęłam się i wylądowałam w czyichś silnych, okrytych czarną marynarką ramionach.
-Ginia! Tutaj jesteś!-Andy wyrażnie się ożywił i najmocniej jak potrafił, przytulił mnie do siebie.
-Jestem, jestem. Żle się poczułam i musiałam trochę pobyć w łazience, ale już wszystko jest w porządku.-uspokoiłam go i delikatnie poprawiłam mu czarny krawat.
-Regina zemdlała.-odezwał się milczący do tej pory Jake, za co od razu chciałam go zamordować. Nie chciałam mówić o tym Andyemu i prawie by się udało, gdyby nie ten kretyn.
-Wszystko w porządku.-potwierdziłam stanowczo i posłałam w stronę Jakea mordercze spojrzenie.
-Na pewno? Jeśli dzieje się coś niedobrego możesz mi od razu powiedzieć. Wtedy będzie mi łatwiej Ci pomóc. Nie chcę żeby coś cię bolało.-pogłaskał mnie po prawym ramieniu.
-Wszystko jest w porządku.-powtórzyłam, mając nadzieję, że coś do niego dotarło.-Gdzie reszta? Odebraliście nagrodę?-pospiesznie zmieniłam temat, widząc, że jeszcze chce coś powiedzieć.
-Cholera! Rozgadałem się a chłopaki na nas czekają. Przezemnie się spóżnimy.-westchnął niezadowolony i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę szatni, gdzie czekała już na nas reszta zespołu.
-Nareszcie! Nasza kochana para zaszczyciła nas swoją obecnością! Dziękujemy!-uradowany Purdy podbiegł najpierw do mnie, a póżniej do Andyego i czule nas wyściskał. Popatrzyliśmy na siebie i po chwili oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Możecie się pospieszyć? James już na nas czeka. Zaparkował pod drzwiami bo pada deszcz, i jeśli się nie pospieszymy będziemy się zrzucać na mandat!-krzyknął do nas CC, a że nie chcieliśmy płacić mandatu, w tempie błyskawicznym pozbieraliśmy swoje klamoty i po niecałych pięciu minutach, które straciliśmy na uspokajaniu Asha, wszyscy wygodnie usadowiliśmy się na podgrzewanych fotelach w czarnym samochodzie.

-Opowiesz mi, co przegapiłam?-zapytałam sadowiąc się na kolanach Biersacka i odgarniając mu wilgotne kosmyki opadające na twarz.
-Odebraliśmy statuetkę. To już kolejna!-uśmiechnął się promiennie i podał mi zrobioną z jasnego, ciemnego mosiądzu literę ,,K" z wygrawerowanym wzdłuż napisem ,,Kerrang Awards- Black Veil Brides". Przesunęłam palcami po wyrytych literkach i dokładnie obejrzałam całą ,,literkę" ze wszystkich stron.
-Gratuluję!-zwróciłam się do wszystkich chłopaków, jednak najbardziej pogratulowałam Andyemu, którego namiętnie pocałowałam i pogłaskałam po policzku, na znak dobrze wykonanej roboty, i tego, że również cieszę się z wygranej.
-Nie dałaś mi dokończyć.-zaśmiał się i położył mi ręce na kolanach, kiedy skończyłam mu gratulować.
-Przepraszam.-udałam zawstydzoną swoim postępowaniem i utkwiłam w nim ciekawskie spojrzenie.
-Udzieliliśmy wywiadu i wszystko przebiegało idealnie, dopóki Ashley nie dorwał się do stołu z szampanem. Błagam, nie każ mi dokładnie tego opowiadać, bo najedliśmy się wstydu i musieliśmy przepraszać całą masę niezbyt zadowolonych ludzi.-jęknął
-Ej! Czemu zawsze wszystko skupia się na mnie? Szampan był darmowy, dla gości, to dlaczego miałem się powstrzymywać,co? Nic już mi nie wolno? A tamci ludzie nawet nie mieli zamiaru próbować! Miałem stać i patrzeć jak się marnuje?-Ashley postukał się palcem w czoło, co miało oznaczać, że uważa wokalistę za niespełna rozumu.
-Ile wypił?-spytałam Andyego, z trudem tłumiąc śmiech.
-8 kieliszków. Normalny człowiek po takiej dawce, walczy o życie w szpitalu, a zważywszy na fakt, że nasz kochany basista jest pijany od wczoraj, cudem jest, że jeszcze nie trafił na izbę wytrzeżwień.-pokiwał z niesmakiem głową.
-Jesteś obrzydliwy! Zawsze czepiasz się tylko mnie, podczas gdy Jinxx też przeskrobał! No przyznaj się kochany, kto zrobił zamieszanie, że jesteśmy spóżnieni? Może ja?!-krzyknął i dżgnął palcem zdziwionego gitarzystę, który popatrzył na niego, jak na głupiego.
-To nie ma nic do rzeczy..-wymamrotał w swojej obronie, jednak nie dane było mu dokończyć, bo limuzyna gwałtownie zahamowała i nadszedł wyrażny koniec naszej podróży.
Ku mojemu zdziwieniu kierowca nie wysadził nas pod samym domem Jinxxa i Sammi, tłumacząc, że tego typu samochodem niestety nie da się wjechać pod górę. Dom Sammi i Jinxxa stoi na wzgórzu, na obrzeżach miasta i spod starych drzew otaczających dom, rozpościera się najpiękniejszy widok na świecie.Do olbrzymich, machoniowych drzwi prowadzi wyłożona kamykami wąska ścieżka, przez którą faktycznie nie przejechałaby żadna limuzyna. Dom z zewnątrz, wydaje się być ogromny, jednak po wejściu do środka, to wrażenie bezpowrotnie znika. Ciężko było nam biec pod górę, w dodatku w olbrzymim deszczu i egipskich ciemnościach. W swoich głupich szpilkach potknęłam się dwa razy i gdyby nie Andy, który złapał mnie w ostatniej chwili, byłabym cała umazana błotem. Krople deszczu spływały po mojej twarzy, wślizgiwały się pod ubranie, a silny wiatr zarzucał mi mokre włosy na twarz.
~~PAMIĘTNIK REGINY~~ Dzisiaj sylwester. Szkoda, że nie udało się uniknąć pijaństwa Asha. Kiedy w końcu przemoczeni znależliśmy się w domu Jinxxa i Sammi doznałam wielkiego szoku. Wszystko było takie przejrzyste, jasne, nowoczesne..jak w najnowszym katalogu wnętrz dla bogaczy. W sumie jednak się nie dziwię. Sammi była wybuchową i zaskakującą osobą, a Jinxx we wszystkim się jej podporządkowywał, zapewne też w kwestii urządzenia wnętrz. Zlustrowałam uważnie całe pomieszczenie. Ściany były jasnofioletowe ze śmiesznymi, szarymi wzorkami, na środku znajdował się wielki kominek, wykonany z ciemnego kamienia, na wymalowanej artystycznie, pochyłej ścianie wisiał wielki, zachwycający stalowoszarą obudową ,telewizor plazmowy. Jednak nie to najbardziej mnie zachwyciło. Do gustu najbardziej przypadły mi fotele oraz sofa, wykonane z miękkiej a zarazem delikatnej, czarnej skóry. Wszędzie pełno było ozdób sylwestrowych, suto zastawiony stół zachwycał bogactwem przekąsek i najróżniejszego rodzaju alkoholu. Zapowiadał się wspaniały nowy rok.. Dla Asha zapewne już był, bo od dobrych paru godzin, napruty odstawiał różne cyrki, więc wątpię, żeby wytrzymał do północy.
-Sammi, tu jest..po prostu pięknie!-powiedziałam zaskoczona wszystkim.-Nie wierzę,że sama to wszystko przygotowałaś!-podeszłam do stołu z poczęstunkiem i z niedowierzaniem pokręciłam głową.-To wszystko jest wspaniałe! Szczególnie wnętrze..
-Ona cały czas coś przestawia, jak jej wiatr zawieje.- w pokoju pojawił się przemoczony i roześmiany Jinxx. Sammi szturchnęła go w ramię, chcąc aby się ogarnął.
-Auć! Kicia, to boli!
-Proszę, zamknij się skarbie.-uśmiechnęła się szeroko, niby złośliwie, ale widać było, że są szczęśliwi i mocno się kochają.
-A gdzie reszta?
-Już idą. Andy przyjdzie za sekundę, tylko skończy papierosa, a Jake z CCm za chwilę przytargają Asha.-Jinxx ponownie się uśmiechnął, oddając Sammi przemoczoną marynarkę.
-Znowu pijany?- czerwonowłosa przewróciła oczami, wolną ręką poprawiając dzwoniące, złote bransolety.
-Eee..no tak. Nie martw się, zaraz zaśnie, więc nie powinien rozrabiać-do towarzystwa dołączył Biersack-CC z Jakem już go niosą, więc jakbyś mogła, zrób gdzieś miejsce, żeby nasz słodki Purdy mógł się zdrzemnąć.-wpatrywałam się w niego jak urzeczona, mokra koszula idealnie podkreślała jego idealny tors.
-Jasne! Poczekajcie tutaj!- rozkazała, biegnąc na górę, ciągnąc za sobą nieszczęsnego Jinxxa.
Podążyliśmy za nimi, chcąc udać się do łazienki, żeby chociaż trochę się ogarnąć. Miałam cichą nadzieję, że Sam posiada dobrą suszarkę. Sammi ze swoim ukochanym przeszli do innego pokoju, dla odmiany ciemnej sypialni z ogromnym gotyckim łóżkiem i czerwonymi zasłonami.
-Afsfsf..Mamusiuuu.- żałosne wycie dobiegło do nas z salonu na dole. Wyłączyłam suszarkę (jednak udało mi się ją zdobyć!), odłożyłam ją na półkę, i po ubraniu Andyego razem zeszliśmy po schodach, po drodze wpadając na naszych kochanych zakochańców.
Chłopcy w miarę szybko uporali się z Ashem, dali mu kolejnego drinka, Andy zaśpiewał mu kołysankę i po pół godzinie, nasz kochany basista, nareszcie zasnął.

Wszyscy zgodnie odetchnęliśmy z ulgą i udaliśmy się do salonu, gdzie Jake z Christianem szykowali karaoke, oraz grę w butelkę.
-Macie pianino!-stwierdziłam uradowana, kiedy dostrzegłam instrument w rogu pokoju. Kiedyś bardzo dużo grałam, ale od czasu przeprowadzki niestety nie miałam styczności z instrumentami, na których tak kochałam grać.
-Mamy.-Sammi uśmiechnęła się krzywo-Posiadamy również skrzypce i...-tutaj zamyśliła się na chwilę-Cztery gitary, więc jeśli chcesz korzystać, proszę bardzo. Jakby co będę w kuchni. Zapomniałam zrobić sałatkę.-poklepała mnie po ramieniu i sprężystym krokiem skierowała się w stronę kuchni.
Powoli podeszłam do instrumentu i przeciągnęłam palcami po klawiszach. Zawsze przed graniem na jakimkolwiek instrumencie odczuwałam przyjemny, podniecający dreszczyk, i tak było też tym razem. Niestety szybko odkryłam, że moje umiejętności gdzieś przepadły. Ułozyłam palce na klawiszach, jednak wszystko co usiłowałam zagrać, było w zupełności bez ładu i składu.
-Potrzebujesz pomocy?-Jinxx popatrzył na mnie z uwagą i uśmiechnął się, kiedy potwierdzająco pokiwałam głową.
-To bardzo proste, tylko najpierw musisz się rozlużnić-nakazał siadając koło mnie na obitym czerwonym aksamitem, szerokim stołku.
-Jestem rozlużniona
-Dobrze. Teraz połóż palce na klawiszach. Tylko powoli. I naciśnij. Delikatnie.
-Nie wychodzi mi..-mruknęłam rozczarowana
-Musisz rozlużnić palce. Nie można grać takimi drętwymi palcami.-pouczył mnie-Zrób to tak, jakbyś głaskała kota. Delikatnie i powoli. Zobacz.-zagrał początek piosenki ,,Coffin" a ja uważnie obserwowałam ruch jego palców. Musiał wiele ćwiczyć, bo przychodziło mu to z ogromną łatwością.
-Teraz ty spróbuj.-uśmiechnął się zachęcająco
-Nie potrafię...-zaczęłam nieśmiało
-Każdy tak mówi. Pomogę Ci.-powoli i z wahaniem ułożyłam palce na klawiszach.-Bardzo dobrze. Teraz rozlużnij palce. Pamiętaj, głaszczesz kota.-pierwsze próby były wyjątkowo nieudolne, mimo tego, że Jinxx doradzał mi, co powinnam robić.
-Nic z tego nie będzie.. nie nadaję się-zrezygnowałam, nie chciałam denerwować Jinxxa, który najwyrażniej jest załamany moją głupotą, ale boi się do tego przyznać.
-Zupełnie jak Sammi. Obie jesteście oporne, z tym, że ty jesteś bardziej posłuszna-puścił mi oczko-Zrób to dla mnie i spróbuj ostatni raz, dobrze?
-Zgoda.-ponownie rozlużniłam palce i położyłam je na białych klawiszach, jednak tym razem udało mi się zagrać dzięki pomocy gitarzysty, który położył swoje dłonie na moich i nakierował je na właściwe klawisze. W taki sposób udało nam się zagrać ,,Coffin" w całości, szkoda tylko, że Andy nie był zbyt zadowolony obserwując nas z rogu pokoju.
-Dziękuję.-przytuliłam się do gitarzysty z wdzięcznością
-Nie ma sprawy. Co ci się stało Andy? Czemu jesteś taki czerwony?-zapytał wokalistę, jednak ten tylko zacisnął usta w drobną kreseczkę i nie odezwał się ani słowem.
-Bawcie się dobrze a ja tymczasem pójdę pomóc Sammi. Nie złość się kochanie. Przecież wiesz, że ciebie kocham najbardziej.-zwróciłam się do obrażonego wokalisty.
-Proszę mi to udowodnić. Tu!- wskazał palcem na swój policzek, a ja ze śmiechem go cmoknęłam.
-Teraz mi wierzysz?
-Teraz tak. Tylko proszę o mnie nie zapominać.-zrobił minę obrażonego pieska, dostał drugiego buziaka i kiedy się odwróciłam, lekko klepnął mnie w tyłek, na znak swojej olbrzymiej radości.
-Sammi, mogę z Tobą porozmawiać?-spytałam sadowiąc się na wysokim, beżowym stołku przy wypolerowanym na błysk blacie w ich przestronnej kuchni.
-Jasne-posłała w moją stronę przyjacielski uśmiech. Była zajęta krojeniem pomidora i w myślach przyznałam, że wygląda komicznie krojąc warzywa w cienkich szortach i lekkiej bluzeczce na ramiączkach.
-Od jakiegoś czasu ciągle mi niedobrze i wymiotuję-poskarżyłam się-I podejrzewam, że mogę być w ciąży.-oznajmiłam bawiąc się bransoletką.
-Fuck!-krzyknęła kiedy nóż wysunął jej się z ręki i z brzękiem upadł na kremowe kafelki.
-Powiedziałaś już Andyemu?-spytała podnosząc narzędzie i wracając do krojonego pomidora.
-Coś Ty..nawet nie wiem jak zacząć taką rozmowę.-przyznałam ze wstydem-On się wścieknie jak się dowie..-skubnęłam wykończony koronką rąbek sukienki.
-Dziewczyno, nie masz się czego bać. Jeśli ludzie się kochają, to wiadomo, że wcześniej czy póżniej będą mieć dzieci.-oznajmiła, zręcznie przerzucając pokrojonego pomidora do miseczki i podsuwając w moją stronę pudełko z czekoladkami.
-Skoro tak jest, to czemu ty i Jeremy nie macie dzieci?-zapytałam biorąc jedną czekoladkę i pospiesznie wkładając ją do ust.
-Dzieci i zwierzęta nie mają miejsca w tym domu-roześmiała się-Jeremy bardzo nalega na dziecko ale ze względu na naszą pracę nie mogę się zgodzić.-wyjaśniła wycierając ręce w zieloną ścierkę.
-Jutro pójdę po test.-oznajmiłam obserwując ruch czerwonych loków, kiedy dziewczyna wkładała naczynia do zmywarki.-Tylko proszę Cię. Pełna dyskrecja-poprosiłam
-Ma się rozumieć.-uścisnęła mnie przyjażnie.
Nie dokończyłyśmy naszej rozmowy ponieważ przerwał nam Andy, który wpadł do kuchni, oznajmiając,że zbliża się dwunasta. Dalsze wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Rozbudzony Ashley śpiewał, ktoś otworzył szampana, Jinxx przytulał się do Sammi a ja z Andym poszliśmy zająć się fajerwerkami.
-Wszystkiego najlepszego Andy Biersacku-wyszeptałam i przytuliłam się do niego, wplatając mu palce we włosy.
-Wszystkiego najlepszego Regino-podniósł mój podbródek i popatrzył mi głęboko w oczy. Przyciągnęłam go do siebie i powoli wsunęłam język do jego ust. Zajmując się sobą, nie zauważyliśmy nawet wybicia północy i oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy Sammi podała nam kieliszki z szampanem.
-Jeszcze raz wszystkiego dobrego-uśmiechnął się do mnie i stuknęliśmy się kieliszkami. Na całe szczęście udało mi się dyskretnie pozbyć swojej porcji alkoholu, wylewając ją do paprotki stojącej na parapecie. W tamtym momencie nawet nie przypuszczałam,że nadchodzący rok będzie dla nas taki trudny i że nasz związek zostanie wielokrotnie wystawiony na naprawde ciężkie próby.
~~~~~

-Wszystko w porządku?-usłyszałam jego zmartwiony głos i poczułam jak kładzie mi ręce na kolanach. Podniosłam wzrok, utkwiłam w nim przepełnione łzami spojrzenie, pospiesznie się podniosłam i ze szlochem pobiegłam w stronę łazienki, zostawiając go samego na schodach. Usiadłam na zimnej podłodze przy łazienkowych drzwiach, podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam zastanawiać się, jak przekazać mu tą straszną wiadomość.
-Żle się czujesz? Może coś cię boli?-musiał pójść za mną, bo teraz siedział koło mnie i obejmował mnie ramieniem. Jego pytanie sprawiło, że kolejne łzy popłynęły mi po policzkach. Podniosłam na niego zapłakane oczy, jednak kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odwróciłam wzrok i podpierając się na rękach powoli wstałam.
-Proszę, powiedz mi co się dzieje. Martwię się o ciebie..-ujął moją twarz w dłonie i z czułością pocałował,jak najmocniej przytulając mnie do siebie.
-Andy..bo ja...-zaczęłam niepewnie, napotykając jego zmartwione spojrzenie-Ja.. ja jestem w ciąży.-wydusiłam, i od razu zaczęłam szlochać w jego koszulkę, nie mogąc się opanować.
-Który to miesiąc?-spytał beznamiętnym tonem, który nie zwiastował nic dobrego.
-Niecały tydzień...-z przerażeniem popatrzyłam w jego niebieskie tęczówki, z których w danej chwili odczytywałam co myśli. Jednak teraz były pozbawione wyrazu...Raczej smutne.
-Zastanawiałaś się co teraz będzie?-spytał odwracając się do mnie plecami-Ja mam zespół, musimy nagrywać, koncertować..nie chcę obowiązków...
-Wiesz co?!-podniosłam na niego głos-Trzeba było ze mną nie spać! Nigdy nie przypuszczałam, że taki jesteś! Myślałam, że mnie kochasz, bo ciągle to powtarzałeś, ale widzę, że były to tylko puste słowa! Idż sobie do Juliet, wiem, że ona ci się podoba! Zresztą nie jest w ciąży, nie będziesz mieć żadnych obowiązków, których i tak nie chcesz. My sobie doskonale poradzimy!-wyrzuciłam z siebie jednym tchem. Przez chwilę nic nie mówił, tylko ze smutkiem i złością wpatrywał się w moją zapłakaną twarz.
-Nic mnie z nią nie łączy! Zapamiętaj to w końcu! Nigdy do niej nie wrócę!-uderzył pięścią w ścianę, tuż nad moją głową aby dać upust emocjom, przez co okropnie się wystraszyłam, spodziewając się, że to właśnie mnie chce uderzyć. Próbowałam przytulić się do jego pleców, ale bez słowa mnie odepchnął.
-Nie chcę tego dziecka.-oznajmił stanowczo i tak jak stał, skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy do nich dotarł rzucił tylko -Dziękuję za spieprzenie mi życia!-i wyszedł, z całej siły trzaskając drzwiami.                                                                                           ~~Andy~~
Jeszcze nigdy tak mnie nie zdenerwowała. Między nami wszystko było do tej pory w porządku, dopóki nie wyskoczyła z tą ciążą i dzieckiem. Dobry żart. Kto będzie się tym dzieckiem zajmował? Nie zamierzam rezygnować z kariery na rzecz jakiegoś bachora, którym i tak nie będę umiał się zająć! Co ona sobie wyobraża?! ,,Ten bachor jest twój"- odezwał się głosik w mojej głowie, który tak wyprowadził mnie z równowagi, że nie mogłem znależć zapalniczki w kieszeni.Pogrążony w rozmyślaniach nie wiedziałem nawet gdzie idę, i mało brakowało, a przez nieuwagę potrąciłby mnie samochód. Przeklinałem samego siebie za bycie totalnym kretynem.Przecież mogłem się wtedy zabezpieczyć..ale to było takie spontaniczne, że nawet nie miałem czasu się przygotować. Z niesmakiem pokręciłem głową i zapaliłem papierosa. Wciągnąłem dym do płuc i wtedy właśnie zacząłem dostrzegać pozytywne strony zaistniałej sytuacji. Dzięki temu dziecku jeszcze bardziej zbliżylibyśmy się do siebie, takie maleństwo z pewnością nauczyłoby mnie odpowiedzialności, której do tej pory mi brakowało. Pozostaje jednak kwestia Juliet...jeśli ona się dowie... trzeba będzie gdzieś wyjechać, zrobić coś aby nie zrobiła krzywdy Reginie ani dziecku, bo zapewne byłaby do tego zdolna.Od nadmiaru myśli rozbolała mnie głowa, ponadto potrzebowałem komuś się wygadać. Komuś do kogo mam zaufanie i kto potrafi mi doradzić. Nie zastanawiając się dłużej wybrałem numer do kuzyna. Po trzech sygnałach ktoś nareszcie zdecydował się odebrać.
-Halo?
-Joe, tutaj Andy. Mam poważny problem i potrzebuję pogadać. Za 15 minut w naszym pubie, pasuje?
Stary..jestem u kumpla, pomagam w malowaniu. Nie da się tego jakoś przełożyć?
-To jest bardzo ważna sprawa. Nie możemy jej odłożyć. No zgódż się dla swojego ulubionego kuzyna.-poprosiłem
-No dobra. Zaraz będę. Jeśli to nie jest ważne, przysięgam zrobię Ci krzywdę!-próbował udawać grożnego jednak nie za bardzo mu wyszło.
-Nie zrobisz.-odparłem i pierwszy raz od godziny szczerze się roześmiałem.
~~
-Stary, mam nadzieję, że to bardzo ważne i nie zabierasz mi niepotrzebnie czasu.-oznajmił niezadowolomy Joe, kiedy tylko spotkaliśmy się w umówionym miejscu. Trzeba przyznać, że jest osobą bardzo punktualną, chociaż byłem trochę na siebie zły za odciąganie go od pracy. Widać było, że nie kłamał mówiąc, że maluje, ponieważ cały był ubrudzony czerwoną farbą. Od nogawek spodni, aż po włosy.
-Ładny kolor. Karmin?-spytałem udając głębokie zainteresowanie, jednak nie otrzymałem odpowiedzi.
-O tym chciałeś pogadać?-zirytowany odbił pytanie.
-Nie. Wszystko ci opowiem, ale nie tutaj. I nikt nie może wiedzieć o naszym spotkaniu ani o tym, o czym rozmawialiśmy.
-W porządku stary. Przecież mnie znasz.-poklepał mnie po plecach i razem skierowaliśmy się w stronę naszego ulubionego pubu.
~~
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi?-zapytał, kiedy znależliśmy komfortowe miejsce na uboczu, a na naszym stoliku pojawiły się zamówione wcześniej kufle z piwem.
-Pokłóciłem się z Reginą...
-Stary! Każdy facet kłóci się ze swoją dziewczyną. To normalne.-pociągnął solidny łyk piwa, uważając rozmowę za zakończoną.
-Ginia jest w ciąży.-oznajmiłem płaczliwym tonem. Joe popatrzył na mnie zszokowany i zakrztusił się, wypluwając część żółtego spienionego napoju na stolik.
-Gratulacje! Będziesz tatą.-uśmiechnął się serdecznie i uścisnął mi dłoń.
-To nie jest takie proste...-zacząłem-Co będzie z moim zespołem, trasami koncertowymi, nagrywaniem płyt?-zapytałem obracając kufel w dłoniach.
-Jak możesz być takim egoistą?-z niesmakiem pokręcił głową-Przecież nie jesteście sami. Masz rodziców, masz mnie..Regina ma brata. Jakoś dacie sobie radę. Przecież nie jesteście całkiem zdani na siebie!-zeskrobał paznokciem resztki farby z rąbka koszulki.-No dobrze, rozumiem. A Juliet? Jeśli się dowie, zrobi Reginie krzywdę..mojemu dziecku też...-spuściłem głowę, bo nie chciałem aby dostrzegł łzy, które zaczęły mi napływać do oczu.
-Na to też znajdzie się jakieś rozwiązanie. W trasie będziecie bezpieczni, a póżniej możecie zamieszkać przecież w twoim domku letniskowym.-uśmiechnął się kończąc zawartość swojego kufla.
-Nakrzyczałem na nią i powiedziałem, że nie chcę tego dziecka...-przyznałem ze wstydem
-Zwariowałeś!? Twoja dziewczyna jest w ciąży, a ty jeszcze na nią krzyczysz?! Wiesz ile par chce mieć dzieci a z jakiegoś powodu nie może? Jesteś szczęściarzem, będziesz mieć dziecko, a zamiast pomóc Reginie jeszcze na nią krzyczysz i narzekasz-popatrzył na mnie z niesmakiem.-No bo ja już nie wiem co mam robić..-popatrzyłem na niego wyczekująco-Zostawiłem ją samą i boję się, że zrobi sobie krzywdę.-odszukałem zapalniczkę i ostatnią paczkę fajek i po wydobyciu jednego papierosa, od razu go zapaliłem
-Kochasz ją?-zapytał poważnie, i skrzywił się, kiedy dym dotarł do jego nozdrzy.
-Najmocniej na świecie.-przyznałem krztusząc się dymem, co zdarza mi się coraz częściej.
-To wracaj do domu i ją przeproś. Pamiętaj co ci mówiłem.-uśmiechnął się-Ja zapłacę. Ty leć do swojej ukochanej.-powstrzymał mnie przed położeniem pieniędzy na stoliku i popchnął w stronę drzwi.~~Regina~~
Obolała powoli podniosłam się z podłogi. Było mi zimno, niedobrze, potrzebowałam bliskości drugiego człowieka. Wiedziałam, że to się tak skończy. Andy nie chce tego dziecka, co oznacza,że muszę się stąd wynosić. Dlaczego tak na mnie nakrzyczał? Dlaczego wyrzucił mi, że zmarnowałam mu życie? Kolejne łzy napłynęły mi do oczu, płynęły po policzkach, kapały na nogawki krótkich czarnych spodenek. Kiedy rozważałam wszelkie możliwości rozwiązania problemu, rozdzwonił się nasz stacjonarny telefon. Pospiesznie podniosłam słuchawkę, chcąc usłyszeć czyjś serdeczny głos.Spodziewałam się usłyszeć Amy, ewentualnie kogoś z zespołu, ale na pewno nie Alice.
-Halo?-jej melodyjny głos, sprawił, że jeszcze bardziej zachciało mi się płakać.
-S..słucham
-Regina, to ty? Coś się stało? Dlaczego płaczesz?-jej ciekawość mnie zdenerwowała.
-Wszystko w porządku.-odparłam pociągając nosem.
-Mogę porozmawiać z Andym?-poprosiła
-Przed chwilką wyszedł-przełknęłam ślinę, aby się znowu nie rozpłakać-Jak tylko wróci, poproszę, żeby do Ciebie zadzwonił.-odłożyłam słuchawkę bez pożegnania i z płaczem osunęłam się na podłogę.Nie chciałam, źeby to wszystko tak się skończyło! Ja też nie chcę tego dziecka! Chcę żeby było jak dawniej! Chcę żeby Andy wrócił do domu! Wydobyłam z kieszeni spodenek komórkę, którą cały czas nosiłam przy sobie i zastanawiałam się, do kogo powinnam zadzwonić. Ashley mnie wyśmieje, Jinxx się nie nadaje, Sammi zechce mnie pouczać, Arek będzie wściekły..po dłuższej chwili podjęłam decyzję i bezmyślnie wybrałam numer Christiana. Skoro mnie podrywa, to oznacza, że muszę mu się podobać i napewno nie opuści mnie w potrzebie.
-Christian, to ty?-zapytałam kiedy tylko ktoś odebrał telefon po drugiej stronie.
-Ginia? Coś się stało?-zapytał zmartwiony i westchnął, co oznaczało, że przesadnie się martwi.
-Pokłóciłam się z Andym..proszę przyjedż do mnie..-głos mi się załamał, a z powodu braków środków na koncie, połączenie zostało przerwane.Na szczęście CC był dobrym przyjacielem i już po pięciu minutach dobijał się do naszych drzwi. Ucieszyłam się, że będę mogła z kimś porozmawiać i miałam cichą nadzieję, że kumpel przemówi Andyemu do rozsądku.
-Co ci się stało?- spytał przerażony, patrząc na moją zapuchniętą twarz i powyciągany sweter, który miałam na sobie.
-Pokłóciliśmy się...-popatrzyłam na niego załzawionymi oczami i pogłaskałam po ramieniu-Ja już dłużej tak nie mogę..-tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.-Cii. Nie płacz..-delikatnie otarł łzy spływające po mojej twarzy. To było takie miłe, że nawet udało mi się na chwilkę uśmiechnąć przez łzy.
-Będzie dobrze. Ludzie którzy się kochają, bardzo często się kłócą i to nie sprawia, że przestają coś do siebie czuć. Kłótnie są potrzebne. To tak jak burza. Po burzy powietrze się oczyszcza...-zawinął mi niesforny kosmyk za ucho.
-Andy już mnie nie kocha-wyszeptałam przez łzy i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.Słyszałam jak jego serce tłucze się szaleńczo pod bawełnianą koszulką i wtedy dotarło do mnie, że już nigdy nie przytulę się do Andyego... CC tulił mnie do siebie i uspokajał moje roztrzęsione ciało. Jedną rękę wplótł w moje włosy, drugą gładził moje okryte jasną wełną plecy. Powoli się uspokajałam, dawno zapomniałam o płaczu, a bliskość chłopaka napełniła mnie czymś w rodzaju nikłej nadziei. Pewnie dlatego nie usłyszeliśmy zgrzytu klucza w zamku, ani kroków Andyego zbliżających się w stronę łazienki.
-To ty z nim!? Za moimi plecami!?-odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, jak para nastolatków przyłapanych na przerwie na obściskiwaniu się. Przecież nie zrobiliśmy nic złego. CC jedynie chciał mnie pocieszyć, po tym jak Andy wyładował na mnie swoją złość. Dlaczego teraz znowu się wścieka?



Ile osób zeszło na zawał? Mam nadzieję, że niewiele c: Cholernie męczyłam się nad tym rozdziałem:przejechałam całe miasto na rowerze, przeszłam na piechotę do galerii na drugim końcu miasta..wszystko po to, żeby dobrze przemyśleć reakcję Andyego. BŁAGAM NIE ZABIJAJCIE MNIE! Na obecną chwilę mogę Was pocieszyć, że jeszcze będą razem szczęśliwi c: Na zakończenie nieprzyjemna wiadomość: wizyta mojej kochanej rodzinki :c Przez dłuższy czas nie będę miała dostępu do internetu, dlatego nie będę mogła komentować ani dodać rozdziału. No ale jeśli tylko nadarzy się okazja, od razu wstawię c= Miłej niedzieli kochani <3 








niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 20 PART II


~~REGINA~~
Kiedy tylko wyszliśmy na zewnątrz i dokładnie zamknęliśmy drzwi od naszego domu, naszym oczom ukazała się czekająca na nas od dłuższej chwili czarna, długa, wypolerowana na błysk limuzyna. Przetarłam oczy z niedowierzaniem, bo takie samochody pojawiały się do tej pory, tylko w moich najpiękniejszych snach, i powoli podeszłam do pojazdu, przesuwając dłonią po lśniących drzwiach i wpasowanej w nie klamce. Zanim jednak zdążyłam ją nacisnąć, tylne drzwi rozsunęły się, i z wnętrza pojazdu, wprost na chodnik, z jękiem, wypadło coś ciężkiego. Ostrożnie podeszliśmy bliżej i z niepokojem zauważyliś. , że tajemniczy ciężar to nic innego niż...Ash!?
-Ashley, wszystko w porządku?-Andy jako jedyny rozsądnie myślący, podbiegł do basisty i zaczął poklepywać go po twarzy.
-Pomyśl co my przeżywaliśmy! Już nigdy więcej nie będziemy ubierać tego osobnika. Cześć Regina!-z wnętrza wychylił się odstawiony Jinxx i pomachał do mnie ręką. -Co mu się stało? Jest chory?-spytał Andy z niepokojem, kiedy razem z Jinxxem wnieśli Asha z powrotem do limuzyny. Położyli go na siedzeniach pomiędzy niezbyt zadowolonym Jakem i CCm, natomiast ja usiadłam koło Andyego i Jinxxa.
-Jaki chory!? On jest najebany! Na-je-ba-ny-przeliterował, kiedy już wszyscy się przywitaliśmy. Spojrzeliśmy na niego, jak na wariata.
-Ashley był wczoraj na wieczorze kawalerskim u kumpla i jeszcze nie wrócił.-oznajmił z niesmakiem CC, patrząc jak basista powoli się podnosi.
-Wesołych świąt!-Purdy zachwiał się i z jękiem opadł na kolana Jake`a, co przyjęliśmy z niemym okrzykiem przerażenia.
-Ubraliście go? W garnitur?-Andy nie ukrywał swojego przerażenia.
-Owszem, i powiem Ci bracie, nigdy więcej! To było obrzydliwe.-skomentował CC, poprawiając krawat. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, które wykorzystałam do obejrzenia wnętrza. Limuzyna, podobnie jak na zewnątrz, była bardzo czysta i zadbana. Zasłonięte szyby, miękkie, podgrzewane fotele z masażem, automat do napojów, sporych rozmiarów stolik, zapełniony puszkami po piwie i napojach energetycznych, barek, głośniki, neonowe światła i podłoga, wypolerowana tak, że można się było w niej przejrzeć.
Kiedy w końcu skończyłam z zachwytem podziwiać wnętrze, zlustrowałam spojrzeniem wszystkich chłopaków.  Cała piątka ubrana była niemal identycznie. w ,czarne garnitury z krawatami tego samego koloru, jedynie CC z Jinxxem wyróżniali się dosyć mocnym scenicznym makijażem. Wygląd Asha pozostawał zagadką, ponieważ basista odwrócił się do nas tyłem, eksponując swój wysportowany tyłek. Każdy starał się dobrać coś od siebie. U Christiana była to czarna chustka zawiązana na długich, czarnych włosach, u Andyego kilka sznurkowych bransoletek, u Jinxxa czarna, idealnie wyprasowana kamizelka, jedynie Jake nie dodał niczego od siebie i wyglądał teraz troszeczkę mizernie. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w dżwięki wydawane przez jeden z telewizorów, i cieszyłam się tą cudowną chwilą, czując rękę Andyego sunącą w górę po moim udzie.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie Jinxx, na co delikatnie się uśmiechnęłam, próbując ukryć rumieńce.
-Ej! Bo będę zazdrosny!-Biersack dał mu lekkiego kuksańca, co CC przyjął z lekkim rozbawieniem.  
-O której musimy wyjść? Ustaliłeś coś z Sammi?-szybko zmienił temat, nie chcąc pokłócić się z gitarzystą.
-Mamy być przed 11, Sammi obiecała wszystko przygotować..- nie słuchałam zbytnio ich dalszej rozmowy, ponieważ całą moją uwagę zajął Christian, który znowu postanowił mnie poderwać. Strasznie mnie to denerwowało, zwłaszcza, że obecna sytuacja ciągle się powtarzała. Drugi raz w ciągu tego dnia, rozbolał mnie brzuch i dostałam dosyć silnego skurczu, jednak postanowiłam na razie, to zignorować i nie psuć Andyemu jego wieczoru. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na światłach, co było wyrażnym powodem do radości dla naszego kochanego basisty. Ash,który do tej pory spoczywał nieruchomo na miękkich siedzeniach, gwałtownie poderwał się ze swojego miejsca i przykleiwszy do szyby, całą ją obślinił.
-Wujku CC, kup mi lizaka! Albo czekoladę! Nie! Landrynki. Takie kolorowe.-marudził przez resztę trasy.
-Jestem głodny!-trącał w ramię wściekłego Jinxxa.
-Nikt mnie nie kocha! Przytul mnie!- kładł głowę na kolanach Andyego, domagając się pocałunków, i kiedy wreszcie dojechaliśmy na miejsce, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Ash zamienił nam całą podróż w piekło, zachowując się jak malutkie, marudne dziecko. Mam skromną nadzieję, że nasze małe Andziątko nie będzie takie marudne i hałaśliwe. Matko, o czym ja myślę. Chyba za bardzo wczuwam się w rolę, chociaż jeszcze przecież nic nie wiadomo.
~~CC~~
-Regina, bo ja Cię lubię...to znaczy tak mocniej..nie tylko lubię..no wiesz..nie..jako..siostrę czy przyjaciółkę, tylko tak..no..mocniej.. ja wiem, że jesteś z Andym no ale...-próbowałem w myślach ułożyć sobie to, co zamierzam wyznać Reginie, jednak z marnym rezultatem, głównie dlatego, że jestem nieśmiały i raczej mało romantyczny. Kiedy wymyśliłem już coś w miarę sensownego, przeszkodził mi pijany Ash, na którym skupiła się uwaga wszystkich. Siedziałem więc zamyślony w limuzynie, z obrzydzeniem obserwując Reginę strzepującą Andyemu niewidzialne pyłki z marynarki. Udawałem, że nie widzę białych dłoni, poprawiających jego krawat.
Patrzyłem bezmyślnie, jak ręce kumpla wsuwają się pod jej sukienkę, a ona zamiast go odepchnąć, jeszcze się rumieni i uśmiecha. Nie dawałem po sobie poznać jak bolą mnie jej gesty w stosunku do Biersacka.
Przez resztę trasy obserwowałem jak uśmiechają się do siebie, przytulają i szepcą czułe słówka. Ciekawe jaki miałaby wyraz twarzy, gdyby mówiła, że mnie kocha? Czy jej oczy również byłyby roześmiane, tak jak wtedy, kiedy zwraca się do wokalisty?
Zastanawiałem się co mogę zrobić, aby zyskać jej uczucie. Mimo, że Andy był moim przyjacielem z całego serca życzyłem im, aby się rozstali. To wiele by ułatwiło. Niestety narazie muszę się zadowolić samą jej obecnością, rozmową z nią, i delikatną wonią jej kwiatowych perfum, która oszołomiła mnie, gdy dziewczyna wysiadała z limuzyny.
~~REGINA~~
-James! Trochę delikatniej!- zdenerwowany Andy krzyknął do kierowcy, gdy ten tak gwałtownie zahamował, że wszyscy spadliśmy ze swoich miejsc i zderzyliśmy się ze sobą.
-Przepraszam!-odkrzyknął, a jego głos poniósł się echem po całej limuzynie.
-Nic Ci się nie stało? Jesteś cała?- CC przysunął się do mnie i podał mi swoją dłoń, aby pomóc mi wstać. Z chęcią skorzystałam z propozycji pomocy, i po chwili wstałam, strzepując kurz ze swojej sukienki. Kiedy wreszcie się pozbieraliśmy i doprowadziliśmy nasze ubrania do porządku, zdecydowaliśmy się wysiąść. Jinxx, jako jedyny z całego towarzystwa, przytomnie zauważył, że mamy już półgodzinne spóżnienie. Dzięki basiście przegapiliśmy już większą część uroczystości, i omal się nie pozabijaliśmy, kiedy znowu wypadł z samochodu.
Po wstępnych oględzinach parkingu, razem z kierowcą przytomnie zauważyliśmy brak wolnych miejsc parkingowych, ponieważ wszystko było zastawione samochodami najróżniejszych marek i kolorów, limuzynami, dostrzegłam nawet kilka motorów.
-Tutaj nigdzie nie zaparkuję.-stwierdził kierowca-Zostawię Was tutaj i poszukam wolnego miejsca. Spory kawałek od wejścia napewno coś się znajdzie. Udanej zabawy!- pożyczył i odjechał z piskiem opon, zostawiając nas samych przed olbrzymim, stylizowanym na stary, budynkiem.
-Nie powiedziałeś mi, że gala odbędzie się w restauracji.- zagadnęłam Andyego, który podziwiał czerwony, długi dywan, prowadzący do wejścia.
-Nie mam pojęcia dlaczego. Pewnie chciałem, żebyś miała niespodziankę.-popatrzył na mnie skruszony i złapał mnie za rękę, splatając nasze palce.
CC z Jinxxem z trudem dowlekli Asha do drzwi wejściowych, ponieważ basista znowu zrobił się śpiący i nie mógł iść o własnych siłach. Nieżle się namęczyli, pilnując żeby po drodze nie zrobił sobie krzywdy, co było cholernie trudnym zadaniem. Przy wejściu do restauracji zatrzymało nas dwóch eleganckich panów ubranych w smokingi, jednak obeszło się bez awantury, kiedy okazaliśmy im nasze przepustki i zaproszenia.
-Black veil brides..-przez chwilę szukał zespołu na liście zaproszonych, z niezwykle zasępioną miną, poprawiając cienkie oprawki na garbatym nosie.-Mam!- wykrzyknął triumfalnie po czasie, który wydawał się być wiecznością.-Mamy zarezerwowany stolik..numer 24, zaprowadzę Państwa..
~~
Biersack przepuścił swoją towarzyszkę w drzwiach, nie tylko dlatego, że chciał być kulturalnym i zaimponować jej, ale również ze względu tego, że był ciekawy jej reakcji, kiedy tylko znajdzie się w środku.
Sam wcześniej bywał w tym niezwykłym, cieszącym się uznaniem i dobrą opinią miejscu. Niestety ceny również mieli piękne, dlatego nie wszyscy mogli sobie pozwolić na skosztowanie potraw z oprawionego w czerwoną skórę menu. Kiedy był tutaj ostatni raz? Chyba z Juliet. Świętowali swoją trzecią rocznicę. Chłopak nerwowo poprawił krawat, który z niewiadomych powodów nagle zaczął go dusić.
Z tamtego dnia pamiętał jedynie urywki, jakieś wyrwane fragmenty, poupychane gdzieś w pamięci. Jej roześmiane oczy, lekkość z jaką pocałowała go w policzek, dziękując za niespodziankę... Nerwowo przejechał ręką po włosach, aby odgonić natrętne myśli atakujące jego głowę. Obserwował smukłą, kołyszącą się na boki sylwetkę Reginy, która najwidoczniej nie była przystosowana do poruszania się na wysokich obcasach.Uśmiechnął się niezdarnie, usiłując skupić swoją uwagę na wyłożonych ciemną boazerią ścian korytarza, oraz majaczącej w oddali sylwetce eleganckiego pana w dopasowanym garniturze. Lubił Reginę. Nawet bardzo. Chociaż z drugiej strony żałował, że zamiast niej, nie towarzyszy mu Juliet. Chciał się do niej przytulić, poczuć pod palcami jej skórę.
,,Ogarnij się człowieku! O czym ty myślisz?!"-zganił się w myślach, za karę mocno uderzając się otwartą dłonią w czerwoną z emocji twarz.
~~~
Nigdy wcześniej nie była w podobnym miejscu. Do ostatniej chwili była święcie przekonana, że cała uroczystość odbędzie się w jakiejś hali, kinie, czy chociażby na stadionie. Nigdy nie wpadłaby na banalnie proste i logiczne rozwiązanie jakim była restauracja. I do tego jeszcze taka luksusowa. Jej wzrok ślizgał się po ścianach wyłożonych boazerią, marmurowej podłodze i plecach Jinxxa, prowadzącego pijanego Asha, uważającego jednocześnie, by cały czas podążać za ich eleganckim przewodnikiem.
To właśnie lubiła w Andym najbardziej. Ciągle ją zaskakiwał, wyjątkowymi prezentami lub zabraniem jej w niezwykłe miejsca. Zalotniej poruszyła biodrami, zdając sobie sprawę, że Biersack cały czas idzie za nią. Usłyszawszy nieudanie stłumione westchnienie uśmiechnęła się pod nosem z zadowoleniem. Miała zamiar podejść do niego, odgarniając mu uroczy kosmyk z czoła, jednak coś ją powstrzymało. Długi, skręcający się we wszystkich kierunkach korytarz, nagle się skończył.
*Zatrzymali się na chwilę przy oświetlonej zakurzoną żarówką, dającą mgliste oświetlenie, wyłożonej listwami wykonanymi z ciemnego drewna ze zdobieniami, wnęką, pełniącą rolę małej szatni. Mimo, że było jej zimno, nie założyła płaszcza, ukazując światu blizny na swoich ramionach.
Andy nie mógł się powstrzymać i przeciągnął po nich palcami. Nikłe, drobne blizny znikały na tle jej śnieżnobiałej skóry. Dziewczyna nie wzdrygnęła się. Przymknęła oczy i ścisnęła jego rękę. Bała się. Czego? Na to pytanie sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć.
~~Regina~~
W szatni spędziliśmy dłuższą chwilę.
Dlaczego dłuższą chwilę? Chłopcy, jak na prawdziwych muzyków przystało, odstawili niezły cyrk, udając wściekłą Juliet, której obecności spodziewali się na gali. Ze strachem popatrzyłam na Biersacka, który również nie miał zbyt optymistycznej miny. Trochę z powodu tego, że obawiał się o nasze bezpieczeństwo i trochę dlatego, że chłopcy skutecznie odstraszyli naszego eleganckiego przewodnika, który wskazał Biersackowi drogę na salę, i w pośpiechu oddalił się do swoich obowiązków-przyjmowania spóżnialskich gości, którym z różnych powodów, nie udało się przybyć na czas.
Owszem, mnie również było wstyd za ich zachowanie, ale co mogłam zrobić? Są dorośli a jak wiadomo, chłopcy zawsze pozostaną chłopcami, a ich durne pomysły z wiekiem staną się jeszcze głupsze. Nawet niebezpieczne. Wtulona w Biersacka tępo obserwowałam Christiana, który przytulając Jinxxa, udawał Juliet szepcąc mu do ucha na tyle głośno, abyśmy usłyszeli:,, Kocham Cię Andy i już nigdy nie wypuszczę!". Towarzyszyło temu głośne mlaśnięcie, mające imitować pocałunek. Nieszczęsny basista, na którego obecnie nikt nie zwracał uwagi, nieudolnie usiłował poderwać szatniarkę, która na oko mogła mieć 60, może 70 lat.
Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak biedna kobieta usiłuje odstraszyć pijanego basistę, wymachując rękami i odganiając go, niczym natrętną muchę. Starałam się uspokoić i głęboko oddychać, ponieważ wiadomość o ewentualnym pojawieniu się Simms, na dobre zburzyła mój spokój. Spojrzałam na swój zabandażowany nadgarstek. Co tym razem wymyśli? Co jeśli znowu gdzieś mnie zaciągnie? Była ode mnie silniejsza i z łatwością mogła mnie przewrócić. Bałam się, że tym razem naprawdę coś mi zrobi, a biorąc pod uwagę ewentualność, że mogę być w ciąży, bałam się również o bezpieczeństwo swojego dziecka. Nie nienawidziłam Juliet. Nie miałam okazji dokładniej poznać tej dziewczyny, nawet po tym co wcześniej mi zrobiła, chciałam jej wybaczyć.
Owszem, zachowała się okropnie, ale też trochę ją rozumiałam. Jeśli teraz jakaś dziewczyna zabrałaby mi Andyego, raczej nie byłabym do niej przychylnie nastawiona, wręcz przeciwnie. Każdemu czasem zdarza się zrobić coś głupiego, i z chęcią bym jej wybaczyła, jeśli ona zrobiłaby to samo. Chciałam ją poznać, i poprawić nasze relacje, jednak z drugiej strony, panicznie się jej bałam. Zresztą co może mi tutaj zrobić? Przecież nie jestem tu sama, jestem z chłopakami, ponadto w budynku znajduje się cała masa ludzi i nawet mowy nie ma, żeby stało się coś niedobrego. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Biersacka, zarządzającego, że najwyższy czas udać się we właściwe miejsce. Szliśmy przodem, mocno przytuleni, za nami Jinxx z Jakem prowadzili Ashleya, który rozmasowywał obolały policzek, w który został uderzony przed chwilą, przez staruszkę, która jak się okazało, była mężatką i nie miała ochoty na ,,mały skok w bok", który zaproponował jej Purdy. Na końcu naszej ,,procesji" został CC, który również nie miał zbyt dobrego nastroju. Nikt nie zwrócił uwagi na jego popisywanie się, co bardzo uraziło jego dumę.
Kiedy weszliśmy na salę, doznałam tak wielkiego szoku, że przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. To była restauracja? Przez dobrą chwilę nie mogłam znależć odpowiednich słów, na opisanie tego cudownego miejsca. Na pierwszy rzut oka, sala przypominała wielką, starodawną salę balową, z rozrzuconymi gdzieniegdzie, od niechcenia, stolikami. Bogato zdobiony sufit, oraz wykonane z wielką starannością obrazy pod sufitem, zapierały dech w piersiach. Wewnętrzne balkony z artystycznie powyginanymi barierkami, wielkie kinkiety, dające ciepłe oświetlenie, podłużne okna i masa ozdób..to wszystko czyniło miejsce niepowtarzalnym i klimatycznym. Widać było, że urządzający wnętrze, kocha rośliny, bo nawet w najmniejszy kąt, były wciśnięte rośliny i miniaturowe drzewka w zdobionych doniczkach.
Wtuliłam się w Andyego i pocałowałam go na znak mojej wdzięczności. Biersack pogłębił pocałunek, i lekko się uśmiechnął, odwzajemniając uścisk.
-Dziękuję..-tylko tyle zdołałam wyszeptać mu do ucha.
-Przyjemność po mojej stronie kochanie-pogłaskał mnie po policzku, a drugą ręką zawinął mi niesforny kosmyk za ucho.
-Mamy rezerwację.-odezwał się po chwili, na co lekko drgnęłam i rozpoczęłam kluczenie wokół stolików, w poszukiwaniu naszego miejsca. Zadanie skutecznie utrudniali mi znajdujący się tam ludzie, którzy stłoczyli się na swoich miejscach, nie zostawiając zbyt wiele miejsca na przejście. Na szczęście byłam bardzo bystra i chudziutka, dzięki czemu z łatwością odnalazłam nasz stolik. Wprawdzie pomogła mi w tym karteczka stojąca na stoliku, ale ja sama byłam dosyć bystra, odnajdując nasz stolik, trochę na uboczu. Nie to było jednak ważne. Najważniejsze, źe dzięki hojności organizatora, otrzymaliśmy stolik z przystającą do niego kanapą, na której mogliśmy położyć basistę. Zupełnie jakby ktoś przewidział, w jakim stanie będzie nasz basista.
Mieliśmy komfortowe miejsce na uboczu, koło nas zarezerwowane były jedynie trzy stoliki. Zaciekawiona wyciągnęłam szyję jak najdalej, aby odczytać karteczki na stolikach. Niemożliwe! Pierce the veil, Bring me the horizon, Sleeping with sirens! Od zawsze i szczerze kochałam te zespoły, ale przecież teraz nie mogłam pokazać jak bardzo jestem podekscytowana, bo wyszłoby dosyć głupio. Z wypiekami na twarzy, powoli usiadłam, zaciekawiona rozglądając się po sali. Pod przeciwległą ścianą dostrzegłam podłużny stół, tak zwany ,,szwedzki bufet" i od razu zrobiłam się głodna.
-Andyś, idę coś zjeść. Przynieść Ci coś?-spytałam Biersacka, który wyjął smartfona, aby napisać o gali na jakimś portalu społecznościowym. Na chwilę podniósł na mnie wzrok i z uśmiechem przecząco pokręcił głową.
Byłam tak okropnie głodna, jakbym nie jadła od conajmniej tygodnia. Nałożyłam sobie kilka krewetek, łososia, górę sałatki ze śmiesznym kolorowym makaronem, łyżkę kawioru oraz po trochu najróżniejszych potraw, z podłużnych półmisków. Czekając na dołożenie homara, obserwowałam ustawioną pośrodku sali, przykrytą czarnym aksamitem scenę, na której zaczęto ustawiać sprzęt w postaci stojaków na mikrofony i głośników. Wracając do stolika z górą jedzenia, zauważyłam w oddali Dannyego, który wyrażnie ucieszył się na mój widok, i pomachał mi na powitanie.
-Naprawdę, zamierzasz to zjeść?-spytał zdziwiony CC, kiedy wróciłam na swoje miejsce.
-A co? Wyglądam na taką co nie lubi jeść,prawda?-odburknęłam i zajęłam się zawartością swojego talerza. Chłopcy popatrzyli na mnie jak na wariatkę, na co zareagowałam wzruszeniem ramion.
Dopiero teraz zauważyłam, że na każdym stoliku ustawiono czarną świeczkę wstawioną w czerwony tealight, serwetki złożone w artystyczne łabędzie, oraz po jednym kieliszku czerwonego wina dla każdego. Przezornie przesunęłam naczynie w stronę Asha, nie chciałam aby ten niby malutki kieliszek wina, zaszkodził naszemu Biersaczątku. Właśnie usiłowałam nabić krewetkę na widelec, kiedy ktoś zgasił światło i zapadła całkowita ciemność zmącona jedynie drobnymi blaskami świeczek na stolikach oraz lamp wiszących na ścianach.
-Fuck. Jak mam jeść w takich ciemnościach?-jęknęłam niezadowolona, schylając się po widelec, który wysunął mi się z ręki. Podnosząc się, uderzyłam głową w stolik, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Ku mojemu zdziwieniu do naszego stolika dosiadła się nieznajoma piękność. Znała chłopaków i to dobrze, bo każdego przywitała przyjacielskim pocałunkiem. Miała śliczne, czarne, lśniące włosy, roześmiane brązowe oczy i delikatne rysy twarzy sprawiające, że wydawała się być osobą o przyjacielskim usposobieniu. Na szyi, miała zawieszony długi różaniec wykonany z bordowych koralików a na ramionach skórzaną ramoneskę upstrzoną ćwiekami. Makijaż miała dosyć nędzny. Sama potrafiłam zrobić lepszy. W ciemnościach. I to jedną kredką. Kiedy podeszła do Andyego znacząco odchrząknęłam.
-Hmm..Regina poznaj moją przyjaciółkę Alicję-odezwał się speszony
-Miło mi.-odezwałam się, usiłując sprawiać wrażenie miłej.
-Mi również. Tyle o tobie słyszałam-miała ładny uśmiech, ale to nie zmieniło faktu, że nie byłam zadowolona, że ma tak bliskie kontakty z moim ukochanym.
-Muszę lecieć. Wpadłam tylko na chwilkę, żeby się przywitać.-odezwała się po chwili, bawiąc się swoim różańcem. Widać było, że chce zwrócić uwagę Biersacka, aby chociaż na chwilę popatrzył na jej biust.
Podniosła się z szybkością błyskawicy, pożegnała kolejnymi pocałunkami i zniknęła szybciej niż się pojawiła.
Odwróciła się jeszcze na chwilkę, żeby krzyknąć:,,Jesteśmy w kontakcie!", po czym już jej nie było.
-Jesteśmy w kontakcie!"-przedrzeżniłam ją, efektownie wywracając przy tym oczami. Andy otworzył usta aby coś powiedzieć, jednak przerwał mu prowadzący imprezę, który rozpoczął długie, pełne podziwu i pochwał przemówienie.
-O co ci teraz chodzi?-spytał w końcu, ignorując prowadzącego i patrząc mi w oczy.
-Nic.-wzruszyłam ramionami i zabrałam się za kończenie sałatki, która pozostała na moim talerzu.
-Gina jest zazdrosna!- wykrzyknął Ash, a ja popatrzyłam na niego z nienawiścią. Dziwne, że wiedział co się wokół niego dzieje i potrafił się w miarę przytomnie i logicznie wypowiedzieć.
-Oh, zamknij się-warknęłam bawiąc się widelcem
-Skończcie się kłócić! Nie ma Juliet.-CC nachylił się do mnie, by przekazać sensacyjną wiadomość.
-Skąd wiesz?
-Gdybyś słuchała, wiedziałabyś, że nawet nie jest nominowana.-wyszczerzył się-Nie ma po co tu przychodzić.
Pokiwałam potwierdzająco głową, bo znowu mnie zemdliło, ale postanowiłam to zignorować. Takie coś się zdarza, zwłaszcza z nadmiaru takich emocji. Zaraz..czy to jest..
-Tak.-Odparł Andy widząc jak moje żrenice rozszerzają się na widok Olivera Sykesa. Kochałam go od zawsze, ale oczywiście była to miłość platoniczna. Ale to zawsze coś. Nie miałam czasu na zastanowienie się, czy Andy przypadkiem nie czyta w moich myślach.
-Poznać cię z nim?
-Jasne!-krzyknęłam i rzuciłam się Andyemu na szyję.
-H...hej..jestem Regina-zrobiłam się czerwona, seksownie odrzucając włosy do tyłu i lekko dotykając ramienia wokalisty.
-O, hej! Jestem Oliver..
-W..wiem..-przerwałam mu, jąkając się z nadmiaru emocji.
-Andy dużo mi o tobie opowiadał. Co tam słychać?-zamurowało mnie. ANDY OPOWIADAŁ MU O MNIE! Momentalnie łzy popłynęły mi z oczu.
-Ej, mała nie płacz-jego wzrok wyrażnie posmutniał, kiedy zobaczył moje blizny.
-Przykro mi. Sam przez to przechodziłem-zwrócił się do mnie serdecznie. Leciutko się uśmiechnęłam.
-Wiem. Wiem sporo o Tobie. I dziękuję
-Za co?-zapytał zdziwiony
-Za waszą muzykę. Słowa..To one mi pomagały dopóki nie spotkałam Andyego
-Cieszę się, że jesteście razem. On się Tobą zaopiekuje. Wybacz, muszę iść do zespołu. Jakby coś jesteśmy w kontakcie-uśmiechnął się, nachylił do mnie i...OLIVER POCAŁOWAŁ MNIE W POLICZEK! Przez chwilkę stałam oszołomiona, zanim zdołałam się odezwać.
-J..jasne. Do usłyszenia-odpowiedziałam nieśmiało.
~~Pamiętnik Reginy~~
Pożegnałam się z Oliverem i zaledwie chwilkę póżniej gwałtownie zerwałam się od stolika, biegnąc w stronę łazienki. Potrącałam ludzi i mijałam różne zespoły, ale niestety nie zwróciłam zbytniej uwagi na ich członków, ani na to, kogo potrąciłam. Niepotrzebnie tyle zjadłam, ale teraz i tak było na wszystko za póżno. Mój żołądek (już drugi raz tego dnia) a może raczej brzuch, nie daje o sobie zapomnieć.
Słyszałam Andyego, jak krzyczy za mną, abym poczekała, jednak niestety nie mogłam spełnić jego prośby. Wpadłam do pierwszej lepszej kabiny, chyba męskiej toalety, a Andy dogonił mnie, dopiero wtedy, kiedy pochylona nad czarnym sedesem, wymiotowałam.
-Chcesz wrócić do domu?- spytał klękając za mną i przytrzymując moje włosy.
-Nie..nie..wszystko w porządku-wyjęczałam, chociaż tak naprawdę, nic nie było w porządku.
Byłam przekonana, że będzie wściekły, jednak on patrzył na mnie z troską. Gwałtownie złapałam powietrze i usłyszałam jak przez głośniki wywołują BVB, do odebrania nagrody za najlepszy album.
-Kochanie..przepraszam muszę iść..-wiedziałam, że chce ze mną zostać, ale nie mogłam dopuścić do kompromitacji zespołu na sali.
-Pewnie..idż. To Twój obowiązek-usiadłam opierając głowę o zimne, czerwone kafelki i pogłaskałam go po policzku.
-Zostanę..-wyszeptał niezdecydowany. Zespół czy ukochana dziewczyna?
-Idż!- popchnęłam go lekko, inaczej nigdy nie odebrałby nagrody. Patrzyłam jak odchodzi i zdołałam, krzyknąć tylko:,,Zobaczymy się póżniej! Będzie dobrze kochanie!, ponieważ bolała mnie głowa i nie mogłam wymyślić nic bardziej oryginalnego.
To normalne, przecież Andy nie może mnie ciągle niańczyć. On ma swoje życie, i nie ma obowiązku ciągłego bycia przy mnie. Siedziałam jeszcze chwilę na podłodze, bo cały czas mnie mdliło, i na wszelki wypadek,wolałam być blisko kibelka. Cholernie żałowałam, że nie będzie mnie przy nim, w takim ważnym momencie życia. Nie zobaczę jego wyrazu twarzy, nie usłyszę jego radosnego głosu dziękującego fanom, nie będę mogła mu pogratulować, kiedy tylko zejdzie ze sceny...
Zrobiło mi się okropnie słabo. Zamknęłam oczy, starając się wyrównać oddech, i dostrzec coś pomiędzy ciemnymi plamami, które pojawiły się przed moimi oczami.Chwilę walczyłam z atakującą mnie ciemnością, ale wkrótce przestałam, poddałam się zamykając oczy.

Wróciłam po 14 dniach przerwy c: przepraszam, że tyle to trwało ale wena mnie kompletnie opuściła :c Trochę pomogła mi przyjaciółka, w momentach, kiedy już kompletnie nie miałam weny. Dziękuję kochana <3 Pierwotnie rozdział miał być podzielony na 2 części, ale zmieniłam zdanie i podzieliłam go na 3 c: Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE NOMINACJE ! ;) KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE <3 DO ZOBACZENIA W ŚRODĘ :*
p.s. rozdział pisany na telefonie, przepraszam za wszystkie błędy :c
NA KONIEC CHCIAŁAM POLECIĆ STRONĘ MOJEJ PRZYJACIÓŁKI: 
https://m.facebook.com/beongtoblackveilbridesarmy c: Byłoby bardzo miło gdybyście kliknęli ,,Lubię to!" :3
Jeszcze raz ściskam :*

15 KWIETNIA SWOJE 24 URODZINY OBCHODZIŁA JEDNA Z MOICH ULUBIONYCH AKTOREK: EMMA WATSON. Z TEJ OKAZJI ŻYCZĘ JEJ DALSZYCH SUKCESÓW I DOSKONALENIA SWOJEGO TALENTU AKTORSKIEGO :*


Z KOLEI 21 KWIETNIA SWOJE 29 URODZINY ŚWIĘTOWAĆ BĘDZIE NASZ KOCHANY PERKUSISTA <3 WOBEC TEGO POZOSTAJE NAM ŻYCZYĆ MU WSZYSTKIEGO DOBREGO I ŻEBY NIE PRZESADZIŁ ZE ŚWIĘTOWANIEM :) 


15 komentarzy=nowy rozdział.

 

piątek, 18 kwietnia 2014

~

Możecie czytać tą wiadomość spokojnie c:
Z OKAZJI ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM DUŻO OPTYMIZMU, POGODY DUCHA, ŻEBYŚCIE NIGDY NIE BYLI SMUTNI ANI SAMOTNI I ŻEBY WIOSNA PRZYNIOSŁA WAM WIELE POMYSŁÓW I NIEKOŃCZĄCĄ SIĘ WENĘ NA NOWE ROZDZIAŁY :) 

KOCHAM NIEZAPOWIEDZIANE WYJAZDY :c ROZDZIAŁ OBIECUJĘ DODAĆ W OKOLICACH WTORKU, WYBACZCIE! ŻE NA RAZIE NIE SKOMENTUJĘ WASZYCH ROZDZIAŁÓW :C NADROBIĘ TO OD RAZU, JAK TYLKO WRÓCĘ.
CAŁUSY :* 

czwartek, 17 kwietnia 2014

LIEBSTER AWARD IV

Za kolejne nominacje dziękuję FACTORY GIRL z bloga: angry-at-all-the-lovet-hats-lots.blogspot.com, oraz mojej kochanej MAI BVB z bloga: przypadek-czyprzeznaczenie.blogspot.com :)
PYTANIA OD FACTORY GIRL:
1. Jaka była najgłupsza rzecz, jaką zrobiłaś?
Przefarbowanie włosów na zielono.
2. Grasz na jakimś instrumencie?
Nie. Narazie sama uczę się grać na gitarze klasycznej.
3. Ulubiony dżwięk?
Tłuczonego szkła :)
4. Ulubiony cytat?
,,Co za dzień. Chyba będzie padać."- Kłapouchy
5. Gdyby była możliwość założenia przez ciebie zespołu muzycznego jaki rodzaj muzyki byście grali?
Black metal lub metal gotycki.
6. Co robisz w wolnym czasie?
Dużo czytam, odpoczywam, jeżdżę konno.
7. Wolisz spędzać więcej czasu samotnie czy raczej wśród ludzi?
Zdecydowanie samotnie.
8. Masz rodzeństwo? Jakie utrzymujecie kontakty?
Jestem jedynaczką :c
9. Wierzysz w Boga?
Nie. Jestem ateistką.
10. Ulubiony aktor?
Tom Felton! :)
11. Ulubiony zespół?
To pytanie już było :D

PYTANIA OD MAYA BVB.
1. Za jaką subkulturą nie przepadasz?
Nie ma takiej. Lubię wszystkie subkultury.
2. Ulubiony gatunek muzyczny?
Metal i rock gotycki.
3. Byłaś, lub jesteś od czegoś uzależniona?
Zdecydowanie od picia herbaty. Mogę wypić do 12 kubków dziennie.
4. Jakie masz plany na życie?
Jak ja nie lubię takich pytań :c Nie mam żadnych planów na życie. Na chwilę obecną zależy mi żeby zdać do następnej klasy.
5. Masz chłopaka/dziewczynę?
Nie i w najbliższym czasie nie zamierzam mieć.
6. Jakie masz zdanie na temat religii?
Jestem niewierząca, ale nie przeszkadzają mi ludzie, którzy wierzą w Boga.
7. Co najbardziej lubisz jeść?
Naleśniki z nutellą, bananem, bitą śmietaną, sosem czekoladowym i miętą. :)
8. Co jest Twoim znakiem rozpoznawczym?
Hmmmm..musiałabym pomyśleć. Chyba nie mam czegoś takiego.
9. Czego najbardziej się boisz?
Zdecydowanie śmierci.
10. Co pobudza Twoją wyobrażnię?
Drzemka, wyjątkowo nudna lekcja matematyki xD
NOMINUJĘ:
1. nobodyherobvb.blogspot.com
2. naprzeciw-marzeniom.blogspot.com
PYTANIA DLA WAS:
1. Do której chodzisz klasy?
2. W jakim miejscu najlepiej Ci się pisze i myśli?
3. Ulubiona książka to...?
4. Co sądzisz o horrorach?
5. Jesteś wegetarianką/weganką?
6. Masz jakiś ulubiony wiersz?
7. Masz jakąś ulubioną zabawkę z dzieciństwa?
8. Jaka jest najlepsza recepta na stres?
9. Najstraszniejsza przygoda, która Ci się przytrafiła?
10. Na co wydałabyś milion złotych, gdybyś wygrała na loterii?
11. Jaki kolor dominuje w Twojej szafie?
TO BY BYŁO NA TYLE :) JESZCZE RAZ BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ! <3
ROZDZIAŁ POWINIEN POJAWIĆ SIĘ JUTRO LUB NAJPÓŻNIEJ W SOBOTĘ :D

środa, 16 kwietnia 2014

LIEBSTER AWARD III

Ludzie, tyle nominacji? Jesteście niesamowici! *.* <3

Nominacja od Tylko Dżeremiuch z bloga: hellomyhatebvb.blogspot.com. Dziękuję Ci, za tego ciągłego kopniaka do pracy :)
1. Ile masz lat?
Za kilka dni 15.
2.Twoje hobby to..?
Pisanie piosenek, decoupage.
3. Co chcesz w sobie zmienić?
Włosy! Są tragiczne! ;___;
4. Jakiego koloru masz włosy?
Ciemny blond ;__;
5. Ile masz wzrostu?
160 cm.
6. Co robisz na przerwach w szkole?
Czytam książkę, słucham BVB na słuchawkach.
7. Czy społeczeństwo Cię akceptuje?
Nie...;c
8. Jaka jest najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś?
Wyniosłam książkę z biblioteki, bo nie mogłam jej znależć w żadnej księgarni xD po tygodniu ruszyło mnie sumienie i ją oddałam xD
9. Co lubisz jeść?
Zjem wszystko, byle nie mięso.
10. Ulubiony sport to..?
Siatkówka, piłka ręczna.
11. Twój najdziwniejszy sen z BVB?
Andy kupuje mi różowe adidasy a następnie każe uczyć się matematyki, podczas gdy on tańczy xD

I kolejna nominacja, najbardziej wyjątkowa, dlatego, że to pierwsza nominacja od chłopaka c: dziękuję OMG-Killjoys-MCR z bloga: bvbarmystaystrongforever.blogspot.com.
1. Najlepszy przedmiot?
Angielski i biologia.
2. Czy sądzisz, że jakiś przedmiot jest niepotrzebny?
Przedmiot nie, ale niektóre zagadnienia z matematyki i chemii tak.
3. Jak nazwiesz swoje dzieci?
Córkę-Anette, syna-Spencer :)
4. Największe marzenie?
Częściej widywać się z moim najlepszym przyjacielem.
5. Lubisz się wyróżniać?
Raczej tak ;) lubię być wyjątkowa c:
6. Największy idol?
Oczywiście Andy, oprócz niego Marylin Manson ;)
7. Drugie imię?
Niestety nie posiadam.
8. Pierwszy zespół?
The beatles ;)
9. Co byś w sobie chciała zmienić?
Mówiłam już, że włosy ;___;
10. Co cenisz w ludziach?
Szczerość, zrozumienie, chęć pomocy innym.
11. Na co patrzysz, gdy kogoś zobaczysz?
Patrzę na buty xD Czy ma glany, czy nie. Takie przyzwyczajenie ;)

Nominuję:
http://fallen-angels-bvb.blogspot.com/

PYTANIA DLA CIEBIE:
1. Masz jakieś zwierzątko?
2. Chodzisz na religię?
3. Tolerujesz homoseksualistów?
4. Co sądzisz o ,,beliebers" ,,Biersacknators" i ,,directioners"?
5. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
6. Ulubiony kolor lakieru do paznokci?
7. Co robisz, jeśli nie możesz zasnąć?
8. Masz rodzeństwo?
9. Co Cię najbardziej denerwuje?
10. Twój życiowy autorytet?
11. Potrafisz coś ugotować?

Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję! <3

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Liebster Award II


Za kolejną nominację (to już chyba szósta lub siódma, pogubiłam się) serdecznie dziękuję mojej kochanej Unforgiveen n z bloga: intheendblackveilbrides.blogspot.com :) Chyba nie muszę powtarzać jakie to niesamowicie miłe ;) Dziękuję :*

PYTANIA I MOJE ODPOWIEDŻI:
1. Gdzie chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
Cincinatti, Londyn, ewentualnie Warszawa lub Szczecin :)
2. Co sądzisz o dzisiejszych ludziach i świecie?
Sądzę, że ludzie są za mało uczuciowi i delikatni dla siebie. Wierzą, że tylko nieczułość da im szczęście. Smuci mnie to.
3. Co skłoniło Cię do napisania bloga?
Samotność, brak towarzystwa z którym mogłabym spędzać wolny czas.
4. Czy pieniądze są dla Ciebie ważną rzeczą?
Zdecydowanie nie. Ważniejsza jest dla mnie pomoc, uśmiech drugiej osoby, okazanie uczuć. Tego nie można kupić za pieniądze.
5. Jakie stosunki panują między Tobą a Twoimi rodzicami?
Raz jest lepiej, raz gorzej, ale ogólnie się dogadujemy.
6. Wyobrażasz sobie czasami swój własny świat?
Owszem, zdarza mi się to. ;) Mam bujną wyobrażnię.
7. Lubisz rysować, szkicować, malować?
Lubię, tylko niestety nie mam ani talentu, ani cierpliwości.
8. Co najczęściej rysujesz?
Zwierzęta, czarnowłose smutne dziewczyny :)
9. Gdzie mieszkasz?
W małym mieście z daleka od hałasu ;)
10. Jaki masz obecny model telefonu?
Od dłuższego czasu nie używam komórki, nie potrzebuję jej.
11. Ulubione piosenki?
T.a.T.u- All about us
Cradle of filth-From cradle to enslave
Mayhem-Freezing moon/Deathcrush
Metallica-Battery
Nightwish-Amaranth/ I want my tears back
Evanescence-My immortal/ Lithium
Asking Alexandria- Closure/Dear Insanity
I wiele, wiele innych ;)
NOMINUJĘ:
1. http://przypadek-czyprzeznaczenie.blogspot.com/
2. http://bvbarmystandstrongforever.blogspot.com/
3. http://emolifegirl.blogspot.com/
Wiem, że tym razem mało, ale nie mam pomysłu kogo jeszcze nominować :c
PYTANIA DLA WAS:
1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
2. Co robisz w wolnym czasie?
3. Masz najlepszego przyjaciela/przyjaciółkę?
4. Co sądzisz o karze śmierci w niektórych krajach?
5. Lubisz swoją szkołę?
6. Najfajniejsza przygoda z dzieciństwa?
7. Ile masz lat?
8. Ulubiony aktor/aktorka..to?
9. Jakich powiedzonek najczęściej używasz?
10. Wiosna czy zima?
11. Czego najbardziej się boisz?
To by było na tyle :) Do zobaczenia wkrótce :*

Liebster Award


Za kolejną nominację dziękuję CALLEY PURDY z bloga:http://i-laid-the-gods-to-rest.blogspot.com Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :* To wiele dla mnie znaczy i jest prawdziwym spełnieniem moich marzeń c; Jestem wzruszona ;)

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Najczęściej jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

PYTANIA I MOJE ODPOWIEDZI:
1. Co robisz, aby mieć większą wenę do pisania Fan Fiction?
Chodzę na spacery, dużo czytam, często rozmawiam z moim najlepszym przyjacielem lub kumpelą, którzy często pomagają mi w pisaniu i mają nieograniczoną wyobrażnię.
2.Czym się interesujesz?
Nie mam sprecyzowanych zainteresowań, w moim wieku są one jeszcze nieukształtowane i często się zmieniają.
3. Masz zamiar coś jeszcze napisać?
Oczywiście! Mam wiele pomysłów, jednym z nich jest parring Padme z Anakinem (Gwiezdne wojny). Na chwilę obecną nie mam pojęcia, jak to wyjdzie.
4. Aktualnie ulubiona piosenka?
,,All the things she said"- T.a.T.u
5. Ulubiony film?
,,Sala samobójców"- jeden z najlepszych polskich filmów, zawierający przesłanie.
6. Największy lęk z dzieciństwa?
Dentysta! Niestety nic się nie zmieniło, i boję się nadal.
7. Umiałabyś nie słuchać muzyki?
Oczywiście, że nie. Nie potrafię wytrzymać nawet jednego dnia bez swoich ulubionych piosenek.
8. Lubisz siebie?
Szczerze to nie przepadam. Jestem osobą z zaniżonym poczuciem własnej wartości.
9. Ideał drugiej połówki?
Chłopak powinien być troskliwy, czuły, i musimy mieć wspólne tematy do rozmowy. Najgorzej, gdy ludzie ze sobą nie rozmawiają.
11. Ulubione zespoły?
Można wymieniać w nieskończoność, jednak najważniejsze dla mnie to: The beatles, Dire Straits, Genesis i Nightwish.
Nominuję:1.http://przegranawojnabvb.blogspot.com/
2.  http://la-tortura.blogspot.com/
3. http://lost-in-all-bvb.blogspot.com/
4. http://the-prophet-fanfiction.blogspot.com/
5.http://youth-and-whiskey-bvb.blogspot.com/
6. http://hellomyhatebvb.blogspot.com/
7. http://lostitallblackveilbrides.blogspot.com/
8. http://fearneverdesrtoyme.blogspot.com/
9. http://marcoiolastory.blogspot.com/
10. http://close-to-something-real.blogspot.com/
11. http://best-romance-i-ve.blogspot.com/
Pytania dla Was:
1. Ulubiony perkusista?
2. Jak wygląda Twój codzienny strój do szkoły?
3. Często przeklinasz?
4. Czy jesteś od czegoś uzależniona?
5. Ile masz wzrostu?
6. Dlaczego zdecydowałaś się na pisanie bloga?
7. Ulubione perfumy?
8. Jaki jest Twój talizman/talizmany na szczęście?
9. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach?
10. Wymarzone miejsce na oświadczyny?
11. Bez jakiego kosmetyku nie potrafisz żyć?

Za jeszcze jedną nominację dziękuję Catrinie Purdy z bloga: wretchedanddivinelove.blogspot.com. :) 
Co do kolejnego rozdziału: jest w trakcie tworzenia, właściwie mam już połowę. Postaram się dokończyć go, i wstawić jak najszybciej ;) 
Trzymajcie za mnie kciuki. W środę ostateczne zaliczenia z matematyki i chemii, bardzo się denerwuję ;c
Jeszcze raz dziękuję za nominacje. Wszyscy, bez wyjątków jesteście cudowni. Kocham Was <3 
6.000 wyświetleń! Dzięki, dzięki, dzięki! :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 20 PART I


 ~~Andy~~
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Skarciłem się w duchu, wypicie piwa przed snem było najdurniejszym pomysłem, jaki kiedykolwiek przyszedł mi do głowy, i teraz należała mi się za to odpowiednia kara. Westchnąłem ciężko i przekręciłem się na drugi bok. Za każdym razem obiecywałem sobie, że będę bardziej uważał, ale jak widać nie potrafię dotrzymać danej sobie obietnicy. Musiało być jeszcze wcześnie, ponieważ w sypialni panował półmrok, a moja śpiąca królewna jeszcze odpoczywała. Leżałem chwilę, z czułością wpatrując się w jej śliczną twarzyczkę. Wyglądała tak niewinnie i uroczo, że przez moją twarz przebiegł cień uśmiechu. Delikatnie pogłaskałem ją po policzku i wstałem, żeby udać się do kuchni, w celu ugaszenia pragnienia i zlikwidowania bólu, jakąś małą niegrożną tabletką. Idąc korytarzem w stronę kuchni, z przyjemnością wsłuchiwałem się w poranną ciszę. Rodzice jeszcze spali, w należącej niegdyś do Reginy sypialni na górze, Joe dostał w przydziale kanapę w salonie. Usiłowałem wyłapać odgłosy włączonego telewizora, co świadczyłoby o tym, że kuzyn już nie śpi. Zawsze rozpoczynał dzień od obejrzenia porannych wiadomości i tym razem nie mogło być inaczej. Na szczęście cały dom pogrążony był w ciszy, co przyjąłem z nieukrywaną radością. Uchyliłem okno, wyjąłem szklankę z szafki nad zlewem i nalałem do niej trochę niegazowanej wody mineralnej. Pociągając małe łyczki, rozmyślałem o Reginie. Kiedy była przy mnie , uaktywniało się u mnie coś w rodzaju instynktu opiekuńczego. Chciałem ją chronić, opiekować się nią i sprawić, żeby cały czas czuła się przy mnie bezpieczna. Bardzo martwiły mnie jej pokaleczone nadgarstki, mogłem jedynie domyślać się, ile cierpienia już zniosła. Bardzo chciałem, jeszcze zanim wyruszymy w trasę, usiąść naprzeciwko niej, i wysłuchać jej historii, wszystkiego co chciała mi powiedzieć, bo do tej pory nie było na to czasu. Bardzo zależało mi na tym, aby się przedemną otworzyła, wtedy łatwiej byłoby mi jej pomóc.Opróżniłem szklankę i otworzyłem górną szafkę, w której trzymaliśmy leki. Była to szafka pełniąca rolę dużej apteczki, i za każdym razem kiedy coś mnie bolało, tam właśnie szukałem pomocy. Wyjąłem opakowanie, jakichś tabletek przeciwbólowych i znowu zatopiłem się w rozmyślaniach. Teraz dla odmiany przypomniało mi siè nasze pierwsze, wspólne zbliżenie i znowu zaczęły męczyć mnie wyrzuty sumienia. Chyba niepotrzebnie tak się pospieszyłem. Mogłem poczekać, aż jej ręka się zagoi, a nie sprawiać jej niepotrzebny ból. Myślałem również o Juliet. Co w niej widziałem? Była samolubną egoistką, złośliwą i perfidną dziewczyną,pozbawioną ludzkich uczuć. Nie wiem dlaczego się z nią związałem, nie wiem czemu byłem taki ślepy i dawałem się wodzić za nos jak małe dziecko. Regina była jej zupełnym przeciwieństwem, byłem absolutnie pewny, że to ta jedyna kobieta z którą chcę spędzić resztę życia i założyć rodzinę.Dziwne, podejmować ważne decyzje tak szybko, po zaledwie kilku miesiącach, ale ja wyrażnie to czułem. Coś takiego się czuje, przeżywa i za żadne skarby, nie da wytłumaczyć. Ashley twierdzi, że jestem zbyt sentymentalny, że za bardzo się nad nią trzęsę, jednak ja nie zgadzam się, z jego opinią. On napewno nie wie, co to znaczy naprawdę kogoś kochać. Wyjąłem z listka jedną tabletkę i pospisznie połknąłem ją, popijając dużą ilością wody.Sprzątnąłem z blatu opakowanie z resztą tabletek, szklankę odstawiłem na suszarkę i zerknąłem na zegarek, żeby zobaczyć, która godzina. Od razu wydało mi się jasne, dlaczego wszyscy śpią. Była dopiero 4.30, godzina kiedy wszyscy normalni ludzie jeszcze śpią, więc czułem się niemal jak przestępca stojąc w bokserkach w pogrążonej w półmroku kuchni, i zastanawiając się czy nakarmić koty.
~~~~
No tak. Miałem iść do łóżka a wylądowałem na balkonie z fajką w ręku, nałóg to nałóg, co zrobić. Widok z balkonu nie był najlepszy, ale za to robił klimat, bo o tej porze jest ponuro, mgliście i zimno, ale postaram się wytrzymać. Lekko wieje, to nic, przynajmniej się rozbudzę.
Już miałem pójść się położyć (znowu) ale przecież nie położę się koło Reginy śmierdzący papierosami, tak więc poszedłem wziąść prysznic. Na szczęście po drodze nikogo nie obudziłem i umyłem się równie cicho. Kiedy wróciłem, moja księżniczka już lekko się przebudziła.  -Kochanie, mogę Ci zrobić masaż?-spytałem kładąc się koło niej i całując ją w policzek. W odpowiedzi usłyszałem przyjemne mruczenie, które chyba miało oznaczać zgodę, więc nie czekając dłużej sięgnąłem do szufladki mojej komody. Wyjąłem z niej małą, prostokątną buteleczkę wypełnioną olejkiem do masażu, który kupiłem przed świętami, wybierając prezent dla Reginy. Wylałem odrobinę kosmetyku na dłonie i przesunąłem dłońmi po jej idealnych plecach, z wyrażnie zarysowanym kręgosłupem. Ułożyłem dłonie na łopatkach i zacząłem przesuwać palcami w górę i w dół. Dziewczynie chyba się to spodobało, bo zamruczała rozkosznie, nie uchylając powiek. Zsunąłem dłonie znacznie niżej, i powolnym pocieraniem rozgrzewałem mięśnie jej pleców. Po kilku dotknięciach wszystkie rozlużniły się. Moje ruchy, od łopatek, aż po delikatne biodra, sprawiały, że przez jej ciało przebiegały dreszcze.
-Nie przestawaj..-wymruczała, mocniej wtulając twarz w poduszkę.
Jeszcze chwilę gładziłem ją po plecach, wcierając w śnieżnobiałą skórę resztki olejku. Na zakończenie masażu złożyłem kilka pocałunków na jej idealnym ciele, i czule dotknąłem jej bioder.
~~~Regina~~
Usiadłam na łóżku i kiedy moje stopy dotknęły puszystego dywanu postanowiłam wstać. Nagle zrobiło mi się słabo i zakręciło mi się w głowie. Na szczęście w porę dobiegłam do łazienki, aby dać ulgę swojemu żołądkowi.  Jeszcze przez chwilę klęczałam na zimnej podłodze, czując jak Andy, który wybiegł za mną, podtrzymuje moje włosy. Przemogłam się i powoli wstałam, napotykając jego przerażone spojrzenie. -Nic mi nie jest.-uspokoiłam go, czując jak trzyma mnie w ramionach. Powoli podeszłam do umywalki, gdzie przemyłam sobie twarz, umyłam zęby i wydmuchałam nos.Nadal kręciło mi się w głowie, za wszelką cenę starałam się uspokoić oddech. Widziałam w oczach Andyego, że mi nie wierzy, ale co ja miałam mu powiedzieć, skoro sama nie wiedziałam, co jest na rzeczy?
-Andy, mógłbyś wyjść? Muszę się ogarnąć..-poprosiłam
-Ale...
-Proszę nic nie mów. Po prostu wyjdż.
-No dobrze, ale jakby coś się działo, to mnie wołaj.
-Dobrze.-odpowiedziałam, kiedy już stałam pod prysznicem i zastanawiałam się, dlaczego zwymiotowałam, i czemu to stało się tak nagle. Do głowy przychodziły mi różne odpowiedzi. Może coś mi zaszkodziło, może jestem chora...może.. do głowy przyszedł mi najgorszy scenariusz. JESTEM W CIĄŻY. Kiedy tylko o tym pomyślałam, nieumyślnie zaczęłam krzyczeć.
-Regina, co się stało? Mów do mnie! Nic Ci nie jest?
-Eeee...nie. To tylko... pająk!-odkrzyknęłam. No tak. Lepiej nie mogłam wymyślić. Pająk. Mały, uroczy, wewnątrz mnie, na dodatek z Andym. Usiadłam pod prysznicem i patrzyłam bezmyślnie jak woda oblewa moje ciało. Niby się cieszyłam, że będę miała w domu uroczego szkraba ale z drugiej strony bardzo bałam się reakcji Andyego, jak nikogo innego. Byłam bardziej niż pewna, że Andy się wścieknie. On jest wokalistą musi jeżdzić w trasy, nagrywać..takie dziecko całkowicie zrujnowałoby mu życie i karierę. A ja? Mam dopiero 19 lat! Sama jestem jeszcze dzieckiem. Siedziałam i patrzyłam na swoje pokaleczone ręce. Nie potrafię się zająć sama sobą, a co dopiero dzieckiem? Zostanę samotną matką, teraz na pewno wszyscy będą mnie wytykać palcami. Dziecko to wielka odpowiedzialność, czy ja jestem właściwą osobą? Postanowiłam się uspokoić i wybrać po test, a dopiero póżniej się załamywać.
Zobaczymy jaki da wynik. Andy dobijał się do łazienki, dlatego zakręciłam kran, wyszłam z wanny i dokładnie wytarłam się cieplutkim, czarnym, puszystym ręcznikiem. Blada jak ściana opuściłam łazienkę, usiłując sprawiać wrażenie, że nic się nie stało. Zignorowałam jego pytające zatroskane spojrzenie i rozpoczęłam poszukiwanie ubrań.  Nie chciałam wdawać się w zbędne dyskusje, chociaż moje myśli były zajęte tylko tym jednym tematem. Andy cały czas spoglądał na mnie z niepokojem, co trochę mnie rozbawiło.
-Na pewno wszystko w porządku?-spytał, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Tak. Coś musiało mi zaszkodzić. Ubieraj się, pójdziemy przygotować śniadanie.-przeczesałam palcami jego czuprynę i dałam mu delikatnego buziaka, co bardzo przypadło mu do gustu. Starałam się cieszyć chwilą i cały czas zastanawiałam się nad tym, czy faktycznie jest możliwe, żebym nosiła pod sercem jego dziecko. Mimo wszystko, te myśli sprawiły, że nieśmiało uśmiechnęłam się w duchu.  ,,Będzie dobrze"-powiedziałam sobie w duchu, splatając nasze palce i zmierzając w stronę kuchni.
~~~~
Amy od razu zauważyła, że coś niedobrego się ze mną dzieje. Wywnioskowała to zapewne, po moim niezbyt wystawnym śniadaniu, na które składały się trzy szklanki ciepłej, przegotowanej wody i listek pieczywa chrupkiego. W dalszym ciągu było mi niedobrze, i najzwyczajniej bałam się, że jeśli zjem, to znowu zwymiotuję. Andy też nie wyglądał za dobrze, przez chwilę nawet myślałam, że coś go męczy, kiedy bez słowa pozbierał wszystkie naczynia ze stołu i włożył je do zmywarki. -Zbieraj się. Jedziemy razem na zakupy-moje zaniepokojenie przerwał, radosny, nieznoszący sprzeciwu ton Amy. Podobnie jak Andy, spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
-Mamo, Regina nie najlepiej się dzisiaj czuje. Byłbym spokojniejszy, kiedy zostałaby w domu. Wtedy miałbym pewność, że nic złego jej się nie przytrafi.-Joe, z nieukrywanym zdziwieniem, popatrzył na swojego kuzyna.
-To wszystko wina tego, że ciągle siedzicie przed telewizorem. Potrzebujecie więcej świeżego powietrza, ruchu, aktywności. Zabieram Ginię ze sobą i koniec dyskusji. Ze mną jest bezpieczna-oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu, na co Andy tylko smętnie pokiwał głową. Po ubraniu się i przygotowaniu do wyjścia obie wsiadłyśmy do taksówki, która już po dwudziestu minutach wysadziła nas pod największą w mieście galerią handlową. Chciałam się trochę rozejrzeć, jednak Amy od razu pociągnęła mnie za rękę w stronę najbliższego sklepu z kosmetykami. Nie przepadałam za zakupami, jednak posłusznie i cierpliwie towarzyszyłam jej w wybieraniu marynarki, spódnicy, pasków i paru innych drobiazgów.
-Za kilka dni Twoja pierwsza gala!-oznajmiła uradowana kiedy usiadłyśmy na ławeczce, aby chwilkę odpocząć.
-To prawda. W noc sylwestrową.-potwierdziłam szukając błyszczyka w torebce.
-Mogę pomóc wybrać Ci coś wyjątkowego na tą okazję?-spytała z nadzieją w głosie.
-Mam jedną ładną sukienkę od Andyego..zamierzałam ją założyć-zaczęłam nieśmiało. -Napewno jest bardzo ładna, ale na galę potrzeba czegoś bardziej eleganckiego. Jesteś śliczną dziewczyną i zrobię wszystko, żebyś wyglądała najlepiej! Myślę, że w tym sklepie znajdziemy coś odpowiedniego.-zanim zdążyłam zareagować i podziękować za komplementy, zabrała wszystkie torby i popchnęła mnie w stronę sklepu ,,Alchemy Gothic". Bardzo długo przerzucałam stosy tiulowych, koronkowych i jedwabnych spódniczek, czarnych koszulek z ,,trupimi" nadrukami, rajstop, kabaretek, lekkich rękawiczek zanim znalazłam coś fajnego. Jak sama nazwa wskazywała, był to sklep głównie dla ludzi z subkultury gotyckej, jednak ja od dawna byłam zafascynowana gotykiem, co nie oznaczało, że od razu coś wpadnie mi w oko. Byłam bardzo wybrednym klientem. Mama mojego chłopaka zniknęła gdzieś w dziale z butami, sukienkami i bielizną, co dawało mi sporo czasu na obejrzenie stojaków z biżuterią. Alchemy Gothic, była marką słynącą ze znanych na całym świecie, solidnie wykonanych, srebrnych i złotych pierścionków, naszyjników, bransoletek. Marzeniem każdej szanującej się gotki, był co najmniej jeden naszyjnik lub para kolczyków.  Nie dostąpiłam zaszczytu posiadania takiej cudownej biżuterii (nie licząc naszyjników od Biersacka-one były zdecydowanie więcej warte, niż całe to biżuteryjne stoisko), dlatego teraz z zainteresowaniem przeglądałam mroczne naszyjniki z czerwonymi kamieniami.  -Regina, musisz coś zobaczyć!-Amy wychyliła się zza wieszaka, i gestem dała znać abym do niej podeszła. Z nieukrywanym żalem, opuściłam towarzystwo ślicznej biżuterii, i udałam się w kierunku wieszaków z sukienkami, po drugiej stronie sklepu. -Jak Ci się podoba? Uważam, że jest najładniejsza ze wszystkich, które przejrzałam do tej pory. Będzie idealnie komponowała się z Twoimi włosami. Przymierzysz?-wyciągnęła do mnie rękę z plastikowym wieszakiem, na którym zawieszona była śliczna, krótka, elegancka sukienka. Przez chwilę zaniemówiłam, zdziwiona tym, jak szybko znalazła coś w moim guście, i zdobyłam się tylko na to, żeby dotknąć lekkiego materiału sukienki.
-Jaki to rozmiar?-zapytałam, szukając metki.
-Wybrałam najmniejszy, bo jesteś bardzo szczupła. Powinna pasować.-stwierdziła z zadowoleniem i podała mi wieszak. Wyciągnęłam dłoń, powoli zaciskając palce na uchwycie czarnego wieszaka. Idąc do przymierzalni, modliłam się w duchu, aby wybrany rozmiar na mnie pasował. W końcu odnalazłam jedyną wolną kabinę na końcu , więc bez zbędnego zamieszania zniknęłam za czarną kotarą. Jak na wyścigach, pozbyłam się butów, spodni i sweterka, żeby wreszcie móc przymierzyć to cudo. Ostrożnie rozpięłam zamek z tyłu sukienki, aby na pewno jej nie zniszczyć i już po chwili mogłam zakręcić się przed lustrem. Mimo, że był to najmniejszy rozmiar, wisiała na mnie jak na wieszaku, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Z dumą obserwowałam swoje kształtne biodra, wystające obojczyki i płaski brzuszek. Ciuch ten wyglądał, jakby był stworzony, i czekał właśnie na mnie. Zakręciłam się jeszcze kilka razy, i dopiero wówczas, po upewnieniu się, że idealnie pasuje, zfecydowałam się opuścić przebieralnię. -Wyglądasz olśniewająco!-oświadczyła Amy, zakładając nogę, na nogę i lustrując mnie uważnym spojrzeniem.
-Jest cudowna, ale...Czy spodoba się Andyemu?-spytałam z obawą w głosie.
-Żartujesz? Będzie zachwycony! Wygląda jakby była uszyta specjalnie dla Ciebie-puściła mi oczko.
-Jestem podobnego zdania-zaśmiałam się serdecznie i wróciłam do kabiny, żeby się przebrać. -To jak? Kupujemy?-zapytała kiedy opuściłam przymierzalnię.
-Nie chcę sprawiać kłopotu, sama mogę zapłacić-zaczęłam się plątać.
-Daj spokój. Potraktuj to jako prezent.-podała wieszak czarnowłosej, wyglądającej na znudzoną ekspedientce, a kiedy otrzymała torbę z policzonym ubraniem, podała jej swoją kartę kredytową.
-Niech Ci się dobrze nosi.-kiedy opuściłyśmy sklep, podała mi czarną, reklamówkę i przytuliła mnie.
-Dziękuję-rzuciłam się jej na szyję i ucałowałam w oba policzki z wdzięcznością. Z radością zauważyłam, że mama Andyego bardzo mnie polubiła, zresztą z wzajemnością. Pierwszy raz od bardzo dawna, poczułam się jakbym była na zakupach ze swoją mamą, co wywołało u mnie przyjemne uczucie.
~~Pamiętnik Reginy~~
Wczoraj, po wystawnym śniadaniu z deserem, rodzinka zaczęła zbierać się do wyjazdu. Przyznam, było mi strasznie przykro, zwłaszcza, że dobrze się dogadywaliśmy a jego rodzina wyjątkowo mnie zaakceptowała. Andy w przeciwieństwie do mnie, sprawiał wrażenie naprawdę uradowanego. Nie ma się co dziwić, długo czekał na to, aż będzie mógł spędzić ze mną czas ,,sam na sam", a jego rodzice pod naszym dachem, znacznie odbierali mu swobodę. Kolejnym powodem do smutku była rozłąka z naszymi kotami. Biersackowie obiecali zaopiekować się futrzakami, żebyśmy bez zmartwień mogli wyjechać w trasę, dlatego teraz, we dwójkę musieliśmy zapakować koty do podróżnych klatek. Będzie mi ich bardzo brakować, pocieszające jest, że te kilka miesięcy szybko zleci. Przed samym wyjściem Amy poprosiła mnie na stronę, przytuliła i wręczyła tajemniczą kopertę ze słowami:,,Kup sobie coś ładnego. Tylko pamiętaj, Andy nie musi o tym wiedzieć. Koniecznie opowiedz mi jakie wrażenie wywoła sukienka." Ostatni raz wyściskałam wszystkich i po pół godzinie, znowu zostaliśmy tylko we dwójkę.                                  ~~Andy~~
Moja kochana śpiąca królewna przygotowywała się do gali, już od dwóch dni. Nakładała odżywki na włosy, prostowała je, by po chwili użyć swojej lokówki, robiła sobie ekologiczne maseczki z ogórków i jogurtu, smarowała ręce jakimś balsamem, szukała jakiejś odpowiedniej biżuterii. Obserwowałem jej poczynania z uśmiechem, ponieważ jej nieporadność i zaaferowanie za każdym razem budziły we mnie nieodpartą wesołość. Mimo moich licznych próśb, w dalszym ciągu nie chciała pokazać mi swojego nowego tatuażu, i sukienki na galę, której wygląd utrzymywała w największej tajemnicy. Wczoraj wieczorem, kiedy prasowałem swój jedyny odpowiedni garnitur, a Regina siedząc na łóżku malowała paznokcie, próbowałem coś z niej wyciągnąć, lecz niestety, z marnym skutkiem.
~~Dzień gali. Wieczór~~
Do przyjazdu limuzyny została nam niecała godzina. Założyłem już koszulę i zawiązałem krawat, zastanawiając się gdzie moje spodnie. Po chwili doznałem olśnienia. Przecież zostawiłem je w łazience.
-Fuck! Andy, co ty robisz?-pod prysznicem zastałem całkowicie nagą, i niezbyt zadowoloną Reginę, która właśnie brała prysznic. Nie zdążyłem się napatrzyć na jej idealne ciało, ponieważ dziewczyna pospiesznie sięgnęła po czarny ręcznik spoczywający na szafce i dokładnie się zasłoniła.
-Oj, przepraszam skarbie. Nie wiedziałem, że się kąpiesz..-zacząłem się tłumaczyć i wtedy zauważyłem coś kolorowego na odkrytym kawałku jej biodra, i przypomniałem sobie, że Regina ma tatuaż,którego nie chciała mi pokazać.
-Pokaż mi na chwilę biodro..-zacząłem i delikatnie odsłoniłem ten fragment jej ciała-Kochanie..to jest urocze-wyszeptałem po zobaczeniu rysunku.
-Dziękuję.-odpowiedziała i widziałem jak się rumieni, tylko nie wiedziałem, czy to przez to, że stała przedemną okryta jedynie ręcznikiem, czy to przez ten śliczny tatuaż.
-Jest świetny!Czemu nie chciałaś mi go wcześniej pokazać?
-Bałam się.
-Czego?
-Twojej reakcji. Mogłeś pomyśleć, że jestem idiotką, że ozdabiam swoje ciało naszymi inicjałami.-przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć, byłem zdumiony tym, co powiedziała mi Regina.
-Niepotrzebnie. Kocham Cię.-szepnąłem i przytuliłem ją, najmocniej jak potrafiłem. Moja ukochana wplotła mi palce we włosy, zupełnie zapominając o trzymaniu ręcznika, który po chwili opadł u jej stóp. Musieliśmy wyglądać komicznie, dlatego cicho zachichotałem. Regina zauważyła to dopiero po dłuższej chwili, czerwona jak burak schyliła się, żeby podnieść kawałek czarnego materiału.
-Wstydzisz się mnie? Przecież widziałem Cię nago-pogłaskałem ją po policzku.
-Wynocha. Czas ucieka, a ja jeszcze nie jestem gotowa.-zmieniła temat i zanim zdążyłem się obejrzeć zostałem wyrzucony z łazienki. Westchnąłem ciężko, ubrałem spodnie i marynarkę, i zasiadłem na łóżku czekając na swoją królewnę. Czułem się jak przed studniówką, jednak od razu odepchnąłem te myśli. Wspomnienia związane z Juliet nie były mi teraz potrzebne. Po czasie, który wydawał się wiecznością, drzwi łazienki lekko się uchyliły, i w szparze ukazała się głowa Reginy.
-Chodż do mnie.-wyciągnąłem do niej ręce, co sprawiło, że na jej twarzy zakwitł wstydliwy rumieniec.
-Boję się.-odparła i powoli otworzyła drzwi. Zatkało mnie, kiedy zobaczyłem ją w całej okazałości. Była taka piękna, cudowna, seksowna..Głośno przełknąłem ślinę. To zdecydowanie nie była kobieta, do której widoku byłem przyzwyczajony. Sprawiała wrażenie delikatnej i wręcz promieniowała pewnością siebie. Sukienka leżała na niej idealnie, buty wydłużały zgrabne nogi, a biżuteria nadawała charakteru i blasku całej stylizacji. Wykonała idealny, podkreślający jej naturalne piękno makijaż, i teraz mogłem przypatrzyć się jej urodzie.  Jeszcze raz przełknąłem ślinę. Wszystkie modelki, nie mogły się mierzyć z jej pięknem. Byłem dumny, że mam taką cudowną dziewczynę, której inni mogą mi pozazdrościć.
-Jesteś piękna.-tylko tyle zdołałem wydusić, zanim podeszłem do niej i pocałowałem w odsłoniętą szyję.  Owiał mnie zapach lekkich, kwiatowych perfum, które bardzo przypadły mi do gustu. Tuliłbym ją dłużej, jednak niestety przerwał nam dzwonek mojego telefonu, oznajmiający, że reszta zespołu czeka na nas na dole. Położyłem swoje dłonie na jej miękkich biodrach i tanecznym krokiem ruszyliśmy do przedpokoju.
Znowu zawaliłam :c Przepraszam, że znowu musicie tak długo czekać na nowe rozdziały :c  Kiedy zaliczę cały semestr z matematyki i chemii postaram się bywać tutaj częściej :) Obecnie jestem w nie najlepszym stanie, straciłam osobę, na której bardzo mi zależało, i do tego przez własną głupotę :c Pozdrawiam i do zobaczenia :* P.S. Bardzo przepraszam za wszystkie błędy :c.    


15 komentarzy=Wstawiam nowy rozdział :)