niedziela, 6 kwietnia 2014
Rozdział 20 PART I
~~Andy~~
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Skarciłem się w duchu, wypicie piwa przed snem było najdurniejszym pomysłem, jaki kiedykolwiek przyszedł mi do głowy, i teraz należała mi się za to odpowiednia kara. Westchnąłem ciężko i przekręciłem się na drugi bok. Za każdym razem obiecywałem sobie, że będę bardziej uważał, ale jak widać nie potrafię dotrzymać danej sobie obietnicy. Musiało być jeszcze wcześnie, ponieważ w sypialni panował półmrok, a moja śpiąca królewna jeszcze odpoczywała. Leżałem chwilę, z czułością wpatrując się w jej śliczną twarzyczkę. Wyglądała tak niewinnie i uroczo, że przez moją twarz przebiegł cień uśmiechu. Delikatnie pogłaskałem ją po policzku i wstałem, żeby udać się do kuchni, w celu ugaszenia pragnienia i zlikwidowania bólu, jakąś małą niegrożną tabletką. Idąc korytarzem w stronę kuchni, z przyjemnością wsłuchiwałem się w poranną ciszę. Rodzice jeszcze spali, w należącej niegdyś do Reginy sypialni na górze, Joe dostał w przydziale kanapę w salonie. Usiłowałem wyłapać odgłosy włączonego telewizora, co świadczyłoby o tym, że kuzyn już nie śpi. Zawsze rozpoczynał dzień od obejrzenia porannych wiadomości i tym razem nie mogło być inaczej. Na szczęście cały dom pogrążony był w ciszy, co przyjąłem z nieukrywaną radością. Uchyliłem okno, wyjąłem szklankę z szafki nad zlewem i nalałem do niej trochę niegazowanej wody mineralnej. Pociągając małe łyczki, rozmyślałem o Reginie. Kiedy była przy mnie , uaktywniało się u mnie coś w rodzaju instynktu opiekuńczego. Chciałem ją chronić, opiekować się nią i sprawić, żeby cały czas czuła się przy mnie bezpieczna. Bardzo martwiły mnie jej pokaleczone nadgarstki, mogłem jedynie domyślać się, ile cierpienia już zniosła. Bardzo chciałem, jeszcze zanim wyruszymy w trasę, usiąść naprzeciwko niej, i wysłuchać jej historii, wszystkiego co chciała mi powiedzieć, bo do tej pory nie było na to czasu. Bardzo zależało mi na tym, aby się przedemną otworzyła, wtedy łatwiej byłoby mi jej pomóc.Opróżniłem szklankę i otworzyłem górną szafkę, w której trzymaliśmy leki. Była to szafka pełniąca rolę dużej apteczki, i za każdym razem kiedy coś mnie bolało, tam właśnie szukałem pomocy. Wyjąłem opakowanie, jakichś tabletek przeciwbólowych i znowu zatopiłem się w rozmyślaniach. Teraz dla odmiany przypomniało mi siè nasze pierwsze, wspólne zbliżenie i znowu zaczęły męczyć mnie wyrzuty sumienia. Chyba niepotrzebnie tak się pospieszyłem. Mogłem poczekać, aż jej ręka się zagoi, a nie sprawiać jej niepotrzebny ból. Myślałem również o Juliet. Co w niej widziałem? Była samolubną egoistką, złośliwą i perfidną dziewczyną,pozbawioną ludzkich uczuć. Nie wiem dlaczego się z nią związałem, nie wiem czemu byłem taki ślepy i dawałem się wodzić za nos jak małe dziecko. Regina była jej zupełnym przeciwieństwem, byłem absolutnie pewny, że to ta jedyna kobieta z którą chcę spędzić resztę życia i założyć rodzinę.Dziwne, podejmować ważne decyzje tak szybko, po zaledwie kilku miesiącach, ale ja wyrażnie to czułem. Coś takiego się czuje, przeżywa i za żadne skarby, nie da wytłumaczyć. Ashley twierdzi, że jestem zbyt sentymentalny, że za bardzo się nad nią trzęsę, jednak ja nie zgadzam się, z jego opinią. On napewno nie wie, co to znaczy naprawdę kogoś kochać. Wyjąłem z listka jedną tabletkę i pospisznie połknąłem ją, popijając dużą ilością wody.Sprzątnąłem z blatu opakowanie z resztą tabletek, szklankę odstawiłem na suszarkę i zerknąłem na zegarek, żeby zobaczyć, która godzina. Od razu wydało mi się jasne, dlaczego wszyscy śpią. Była dopiero 4.30, godzina kiedy wszyscy normalni ludzie jeszcze śpią, więc czułem się niemal jak przestępca stojąc w bokserkach w pogrążonej w półmroku kuchni, i zastanawiając się czy nakarmić koty.
~~~~
No tak. Miałem iść do łóżka a wylądowałem na balkonie z fajką w ręku, nałóg to nałóg, co zrobić. Widok z balkonu nie był najlepszy, ale za to robił klimat, bo o tej porze jest ponuro, mgliście i zimno, ale postaram się wytrzymać. Lekko wieje, to nic, przynajmniej się rozbudzę.
Już miałem pójść się położyć (znowu) ale przecież nie położę się koło Reginy śmierdzący papierosami, tak więc poszedłem wziąść prysznic. Na szczęście po drodze nikogo nie obudziłem i umyłem się równie cicho. Kiedy wróciłem, moja księżniczka już lekko się przebudziła. -Kochanie, mogę Ci zrobić masaż?-spytałem kładąc się koło niej i całując ją w policzek. W odpowiedzi usłyszałem przyjemne mruczenie, które chyba miało oznaczać zgodę, więc nie czekając dłużej sięgnąłem do szufladki mojej komody. Wyjąłem z niej małą, prostokątną buteleczkę wypełnioną olejkiem do masażu, który kupiłem przed świętami, wybierając prezent dla Reginy. Wylałem odrobinę kosmetyku na dłonie i przesunąłem dłońmi po jej idealnych plecach, z wyrażnie zarysowanym kręgosłupem. Ułożyłem dłonie na łopatkach i zacząłem przesuwać palcami w górę i w dół. Dziewczynie chyba się to spodobało, bo zamruczała rozkosznie, nie uchylając powiek. Zsunąłem dłonie znacznie niżej, i powolnym pocieraniem rozgrzewałem mięśnie jej pleców. Po kilku dotknięciach wszystkie rozlużniły się. Moje ruchy, od łopatek, aż po delikatne biodra, sprawiały, że przez jej ciało przebiegały dreszcze.
-Nie przestawaj..-wymruczała, mocniej wtulając twarz w poduszkę.
Jeszcze chwilę gładziłem ją po plecach, wcierając w śnieżnobiałą skórę resztki olejku. Na zakończenie masażu złożyłem kilka pocałunków na jej idealnym ciele, i czule dotknąłem jej bioder.
~~~Regina~~
Usiadłam na łóżku i kiedy moje stopy dotknęły puszystego dywanu postanowiłam wstać. Nagle zrobiło mi się słabo i zakręciło mi się w głowie. Na szczęście w porę dobiegłam do łazienki, aby dać ulgę swojemu żołądkowi. Jeszcze przez chwilę klęczałam na zimnej podłodze, czując jak Andy, który wybiegł za mną, podtrzymuje moje włosy. Przemogłam się i powoli wstałam, napotykając jego przerażone spojrzenie. -Nic mi nie jest.-uspokoiłam go, czując jak trzyma mnie w ramionach. Powoli podeszłam do umywalki, gdzie przemyłam sobie twarz, umyłam zęby i wydmuchałam nos.Nadal kręciło mi się w głowie, za wszelką cenę starałam się uspokoić oddech. Widziałam w oczach Andyego, że mi nie wierzy, ale co ja miałam mu powiedzieć, skoro sama nie wiedziałam, co jest na rzeczy?
-Andy, mógłbyś wyjść? Muszę się ogarnąć..-poprosiłam
-Ale...
-Proszę nic nie mów. Po prostu wyjdż.
-No dobrze, ale jakby coś się działo, to mnie wołaj.
-Dobrze.-odpowiedziałam, kiedy już stałam pod prysznicem i zastanawiałam się, dlaczego zwymiotowałam, i czemu to stało się tak nagle. Do głowy przychodziły mi różne odpowiedzi. Może coś mi zaszkodziło, może jestem chora...może.. do głowy przyszedł mi najgorszy scenariusz. JESTEM W CIĄŻY. Kiedy tylko o tym pomyślałam, nieumyślnie zaczęłam krzyczeć.
-Regina, co się stało? Mów do mnie! Nic Ci nie jest?
-Eeee...nie. To tylko... pająk!-odkrzyknęłam. No tak. Lepiej nie mogłam wymyślić. Pająk. Mały, uroczy, wewnątrz mnie, na dodatek z Andym. Usiadłam pod prysznicem i patrzyłam bezmyślnie jak woda oblewa moje ciało. Niby się cieszyłam, że będę miała w domu uroczego szkraba ale z drugiej strony bardzo bałam się reakcji Andyego, jak nikogo innego. Byłam bardziej niż pewna, że Andy się wścieknie. On jest wokalistą musi jeżdzić w trasy, nagrywać..takie dziecko całkowicie zrujnowałoby mu życie i karierę. A ja? Mam dopiero 19 lat! Sama jestem jeszcze dzieckiem. Siedziałam i patrzyłam na swoje pokaleczone ręce. Nie potrafię się zająć sama sobą, a co dopiero dzieckiem? Zostanę samotną matką, teraz na pewno wszyscy będą mnie wytykać palcami. Dziecko to wielka odpowiedzialność, czy ja jestem właściwą osobą? Postanowiłam się uspokoić i wybrać po test, a dopiero póżniej się załamywać.
Zobaczymy jaki da wynik. Andy dobijał się do łazienki, dlatego zakręciłam kran, wyszłam z wanny i dokładnie wytarłam się cieplutkim, czarnym, puszystym ręcznikiem. Blada jak ściana opuściłam łazienkę, usiłując sprawiać wrażenie, że nic się nie stało. Zignorowałam jego pytające zatroskane spojrzenie i rozpoczęłam poszukiwanie ubrań. Nie chciałam wdawać się w zbędne dyskusje, chociaż moje myśli były zajęte tylko tym jednym tematem. Andy cały czas spoglądał na mnie z niepokojem, co trochę mnie rozbawiło.
-Na pewno wszystko w porządku?-spytał, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Tak. Coś musiało mi zaszkodzić. Ubieraj się, pójdziemy przygotować śniadanie.-przeczesałam palcami jego czuprynę i dałam mu delikatnego buziaka, co bardzo przypadło mu do gustu. Starałam się cieszyć chwilą i cały czas zastanawiałam się nad tym, czy faktycznie jest możliwe, żebym nosiła pod sercem jego dziecko. Mimo wszystko, te myśli sprawiły, że nieśmiało uśmiechnęłam się w duchu. ,,Będzie dobrze"-powiedziałam sobie w duchu, splatając nasze palce i zmierzając w stronę kuchni.
~~~~
Amy od razu zauważyła, że coś niedobrego się ze mną dzieje. Wywnioskowała to zapewne, po moim niezbyt wystawnym śniadaniu, na które składały się trzy szklanki ciepłej, przegotowanej wody i listek pieczywa chrupkiego. W dalszym ciągu było mi niedobrze, i najzwyczajniej bałam się, że jeśli zjem, to znowu zwymiotuję. Andy też nie wyglądał za dobrze, przez chwilę nawet myślałam, że coś go męczy, kiedy bez słowa pozbierał wszystkie naczynia ze stołu i włożył je do zmywarki. -Zbieraj się. Jedziemy razem na zakupy-moje zaniepokojenie przerwał, radosny, nieznoszący sprzeciwu ton Amy. Podobnie jak Andy, spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
-Mamo, Regina nie najlepiej się dzisiaj czuje. Byłbym spokojniejszy, kiedy zostałaby w domu. Wtedy miałbym pewność, że nic złego jej się nie przytrafi.-Joe, z nieukrywanym zdziwieniem, popatrzył na swojego kuzyna.
-To wszystko wina tego, że ciągle siedzicie przed telewizorem. Potrzebujecie więcej świeżego powietrza, ruchu, aktywności. Zabieram Ginię ze sobą i koniec dyskusji. Ze mną jest bezpieczna-oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu, na co Andy tylko smętnie pokiwał głową. Po ubraniu się i przygotowaniu do wyjścia obie wsiadłyśmy do taksówki, która już po dwudziestu minutach wysadziła nas pod największą w mieście galerią handlową. Chciałam się trochę rozejrzeć, jednak Amy od razu pociągnęła mnie za rękę w stronę najbliższego sklepu z kosmetykami. Nie przepadałam za zakupami, jednak posłusznie i cierpliwie towarzyszyłam jej w wybieraniu marynarki, spódnicy, pasków i paru innych drobiazgów.
-Za kilka dni Twoja pierwsza gala!-oznajmiła uradowana kiedy usiadłyśmy na ławeczce, aby chwilkę odpocząć.
-To prawda. W noc sylwestrową.-potwierdziłam szukając błyszczyka w torebce.
-Mogę pomóc wybrać Ci coś wyjątkowego na tą okazję?-spytała z nadzieją w głosie.
-Mam jedną ładną sukienkę od Andyego..zamierzałam ją założyć-zaczęłam nieśmiało. -Napewno jest bardzo ładna, ale na galę potrzeba czegoś bardziej eleganckiego. Jesteś śliczną dziewczyną i zrobię wszystko, żebyś wyglądała najlepiej! Myślę, że w tym sklepie znajdziemy coś odpowiedniego.-zanim zdążyłam zareagować i podziękować za komplementy, zabrała wszystkie torby i popchnęła mnie w stronę sklepu ,,Alchemy Gothic". Bardzo długo przerzucałam stosy tiulowych, koronkowych i jedwabnych spódniczek, czarnych koszulek z ,,trupimi" nadrukami, rajstop, kabaretek, lekkich rękawiczek zanim znalazłam coś fajnego. Jak sama nazwa wskazywała, był to sklep głównie dla ludzi z subkultury gotyckej, jednak ja od dawna byłam zafascynowana gotykiem, co nie oznaczało, że od razu coś wpadnie mi w oko. Byłam bardzo wybrednym klientem. Mama mojego chłopaka zniknęła gdzieś w dziale z butami, sukienkami i bielizną, co dawało mi sporo czasu na obejrzenie stojaków z biżuterią. Alchemy Gothic, była marką słynącą ze znanych na całym świecie, solidnie wykonanych, srebrnych i złotych pierścionków, naszyjników, bransoletek. Marzeniem każdej szanującej się gotki, był co najmniej jeden naszyjnik lub para kolczyków. Nie dostąpiłam zaszczytu posiadania takiej cudownej biżuterii (nie licząc naszyjników od Biersacka-one były zdecydowanie więcej warte, niż całe to biżuteryjne stoisko), dlatego teraz z zainteresowaniem przeglądałam mroczne naszyjniki z czerwonymi kamieniami. -Regina, musisz coś zobaczyć!-Amy wychyliła się zza wieszaka, i gestem dała znać abym do niej podeszła. Z nieukrywanym żalem, opuściłam towarzystwo ślicznej biżuterii, i udałam się w kierunku wieszaków z sukienkami, po drugiej stronie sklepu. -Jak Ci się podoba? Uważam, że jest najładniejsza ze wszystkich, które przejrzałam do tej pory. Będzie idealnie komponowała się z Twoimi włosami. Przymierzysz?-wyciągnęła do mnie rękę z plastikowym wieszakiem, na którym zawieszona była śliczna, krótka, elegancka sukienka. Przez chwilę zaniemówiłam, zdziwiona tym, jak szybko znalazła coś w moim guście, i zdobyłam się tylko na to, żeby dotknąć lekkiego materiału sukienki.
-Jaki to rozmiar?-zapytałam, szukając metki.
-Wybrałam najmniejszy, bo jesteś bardzo szczupła. Powinna pasować.-stwierdziła z zadowoleniem i podała mi wieszak. Wyciągnęłam dłoń, powoli zaciskając palce na uchwycie czarnego wieszaka. Idąc do przymierzalni, modliłam się w duchu, aby wybrany rozmiar na mnie pasował. W końcu odnalazłam jedyną wolną kabinę na końcu , więc bez zbędnego zamieszania zniknęłam za czarną kotarą. Jak na wyścigach, pozbyłam się butów, spodni i sweterka, żeby wreszcie móc przymierzyć to cudo. Ostrożnie rozpięłam zamek z tyłu sukienki, aby na pewno jej nie zniszczyć i już po chwili mogłam zakręcić się przed lustrem. Mimo, że był to najmniejszy rozmiar, wisiała na mnie jak na wieszaku, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Z dumą obserwowałam swoje kształtne biodra, wystające obojczyki i płaski brzuszek. Ciuch ten wyglądał, jakby był stworzony, i czekał właśnie na mnie. Zakręciłam się jeszcze kilka razy, i dopiero wówczas, po upewnieniu się, że idealnie pasuje, zfecydowałam się opuścić przebieralnię. -Wyglądasz olśniewająco!-oświadczyła Amy, zakładając nogę, na nogę i lustrując mnie uważnym spojrzeniem.
-Jest cudowna, ale...Czy spodoba się Andyemu?-spytałam z obawą w głosie.
-Żartujesz? Będzie zachwycony! Wygląda jakby była uszyta specjalnie dla Ciebie-puściła mi oczko.
-Jestem podobnego zdania-zaśmiałam się serdecznie i wróciłam do kabiny, żeby się przebrać. -To jak? Kupujemy?-zapytała kiedy opuściłam przymierzalnię.
-Nie chcę sprawiać kłopotu, sama mogę zapłacić-zaczęłam się plątać.
-Daj spokój. Potraktuj to jako prezent.-podała wieszak czarnowłosej, wyglądającej na znudzoną ekspedientce, a kiedy otrzymała torbę z policzonym ubraniem, podała jej swoją kartę kredytową.
-Niech Ci się dobrze nosi.-kiedy opuściłyśmy sklep, podała mi czarną, reklamówkę i przytuliła mnie.
-Dziękuję-rzuciłam się jej na szyję i ucałowałam w oba policzki z wdzięcznością. Z radością zauważyłam, że mama Andyego bardzo mnie polubiła, zresztą z wzajemnością. Pierwszy raz od bardzo dawna, poczułam się jakbym była na zakupach ze swoją mamą, co wywołało u mnie przyjemne uczucie.
~~Pamiętnik Reginy~~
Wczoraj, po wystawnym śniadaniu z deserem, rodzinka zaczęła zbierać się do wyjazdu. Przyznam, było mi strasznie przykro, zwłaszcza, że dobrze się dogadywaliśmy a jego rodzina wyjątkowo mnie zaakceptowała. Andy w przeciwieństwie do mnie, sprawiał wrażenie naprawdę uradowanego. Nie ma się co dziwić, długo czekał na to, aż będzie mógł spędzić ze mną czas ,,sam na sam", a jego rodzice pod naszym dachem, znacznie odbierali mu swobodę. Kolejnym powodem do smutku była rozłąka z naszymi kotami. Biersackowie obiecali zaopiekować się futrzakami, żebyśmy bez zmartwień mogli wyjechać w trasę, dlatego teraz, we dwójkę musieliśmy zapakować koty do podróżnych klatek. Będzie mi ich bardzo brakować, pocieszające jest, że te kilka miesięcy szybko zleci. Przed samym wyjściem Amy poprosiła mnie na stronę, przytuliła i wręczyła tajemniczą kopertę ze słowami:,,Kup sobie coś ładnego. Tylko pamiętaj, Andy nie musi o tym wiedzieć. Koniecznie opowiedz mi jakie wrażenie wywoła sukienka." Ostatni raz wyściskałam wszystkich i po pół godzinie, znowu zostaliśmy tylko we dwójkę. ~~Andy~~
Moja kochana śpiąca królewna przygotowywała się do gali, już od dwóch dni. Nakładała odżywki na włosy, prostowała je, by po chwili użyć swojej lokówki, robiła sobie ekologiczne maseczki z ogórków i jogurtu, smarowała ręce jakimś balsamem, szukała jakiejś odpowiedniej biżuterii. Obserwowałem jej poczynania z uśmiechem, ponieważ jej nieporadność i zaaferowanie za każdym razem budziły we mnie nieodpartą wesołość. Mimo moich licznych próśb, w dalszym ciągu nie chciała pokazać mi swojego nowego tatuażu, i sukienki na galę, której wygląd utrzymywała w największej tajemnicy. Wczoraj wieczorem, kiedy prasowałem swój jedyny odpowiedni garnitur, a Regina siedząc na łóżku malowała paznokcie, próbowałem coś z niej wyciągnąć, lecz niestety, z marnym skutkiem.
~~Dzień gali. Wieczór~~
Do przyjazdu limuzyny została nam niecała godzina. Założyłem już koszulę i zawiązałem krawat, zastanawiając się gdzie moje spodnie. Po chwili doznałem olśnienia. Przecież zostawiłem je w łazience.
-Fuck! Andy, co ty robisz?-pod prysznicem zastałem całkowicie nagą, i niezbyt zadowoloną Reginę, która właśnie brała prysznic. Nie zdążyłem się napatrzyć na jej idealne ciało, ponieważ dziewczyna pospiesznie sięgnęła po czarny ręcznik spoczywający na szafce i dokładnie się zasłoniła.
-Oj, przepraszam skarbie. Nie wiedziałem, że się kąpiesz..-zacząłem się tłumaczyć i wtedy zauważyłem coś kolorowego na odkrytym kawałku jej biodra, i przypomniałem sobie, że Regina ma tatuaż,którego nie chciała mi pokazać.
-Pokaż mi na chwilę biodro..-zacząłem i delikatnie odsłoniłem ten fragment jej ciała-Kochanie..to jest urocze-wyszeptałem po zobaczeniu rysunku.
-Dziękuję.-odpowiedziała i widziałem jak się rumieni, tylko nie wiedziałem, czy to przez to, że stała przedemną okryta jedynie ręcznikiem, czy to przez ten śliczny tatuaż.
-Jest świetny!Czemu nie chciałaś mi go wcześniej pokazać?
-Bałam się.
-Czego?
-Twojej reakcji. Mogłeś pomyśleć, że jestem idiotką, że ozdabiam swoje ciało naszymi inicjałami.-przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć, byłem zdumiony tym, co powiedziała mi Regina.
-Niepotrzebnie. Kocham Cię.-szepnąłem i przytuliłem ją, najmocniej jak potrafiłem. Moja ukochana wplotła mi palce we włosy, zupełnie zapominając o trzymaniu ręcznika, który po chwili opadł u jej stóp. Musieliśmy wyglądać komicznie, dlatego cicho zachichotałem. Regina zauważyła to dopiero po dłuższej chwili, czerwona jak burak schyliła się, żeby podnieść kawałek czarnego materiału.
-Wstydzisz się mnie? Przecież widziałem Cię nago-pogłaskałem ją po policzku.
-Wynocha. Czas ucieka, a ja jeszcze nie jestem gotowa.-zmieniła temat i zanim zdążyłem się obejrzeć zostałem wyrzucony z łazienki. Westchnąłem ciężko, ubrałem spodnie i marynarkę, i zasiadłem na łóżku czekając na swoją królewnę. Czułem się jak przed studniówką, jednak od razu odepchnąłem te myśli. Wspomnienia związane z Juliet nie były mi teraz potrzebne. Po czasie, który wydawał się wiecznością, drzwi łazienki lekko się uchyliły, i w szparze ukazała się głowa Reginy.
-Chodż do mnie.-wyciągnąłem do niej ręce, co sprawiło, że na jej twarzy zakwitł wstydliwy rumieniec.
-Boję się.-odparła i powoli otworzyła drzwi. Zatkało mnie, kiedy zobaczyłem ją w całej okazałości. Była taka piękna, cudowna, seksowna..Głośno przełknąłem ślinę. To zdecydowanie nie była kobieta, do której widoku byłem przyzwyczajony. Sprawiała wrażenie delikatnej i wręcz promieniowała pewnością siebie. Sukienka leżała na niej idealnie, buty wydłużały zgrabne nogi, a biżuteria nadawała charakteru i blasku całej stylizacji. Wykonała idealny, podkreślający jej naturalne piękno makijaż, i teraz mogłem przypatrzyć się jej urodzie. Jeszcze raz przełknąłem ślinę. Wszystkie modelki, nie mogły się mierzyć z jej pięknem. Byłem dumny, że mam taką cudowną dziewczynę, której inni mogą mi pozazdrościć.
-Jesteś piękna.-tylko tyle zdołałem wydusić, zanim podeszłem do niej i pocałowałem w odsłoniętą szyję. Owiał mnie zapach lekkich, kwiatowych perfum, które bardzo przypadły mi do gustu. Tuliłbym ją dłużej, jednak niestety przerwał nam dzwonek mojego telefonu, oznajmiający, że reszta zespołu czeka na nas na dole. Położyłem swoje dłonie na jej miękkich biodrach i tanecznym krokiem ruszyliśmy do przedpokoju.
Znowu zawaliłam :c Przepraszam, że znowu musicie tak długo czekać na nowe rozdziały :c Kiedy zaliczę cały semestr z matematyki i chemii postaram się bywać tutaj częściej :) Obecnie jestem w nie najlepszym stanie, straciłam osobę, na której bardzo mi zależało, i do tego przez własną głupotę :c Pozdrawiam i do zobaczenia :* P.S. Bardzo przepraszam za wszystkie błędy :c.
15 komentarzy=Wstawiam nowy rozdział :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie nowy zapraszam :)
OdpowiedzUsuńclose-to-something-real.blogspot.com
Byłyby jaja gdyby Regina była faktycznie w ciąży! Myślę jednak, że Andy zachowałby się jak prawdziwy facet bo w końcu kocha swoją kobietę. Ciekawa jestem kolejnego rozdziału. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba i zapraszam do mnie na 5 rozdział
OdpowiedzUsuńJuz sie nie smutaj. Bylam i dlatego nic nie komentowalam. Ja sie pokocilam z przyjaciolka, i niby jest ok, no ale jednak. Wiem akurat jak to jest kogos stracic. Nie pisz tego tak sobie. Zeby pocieszyc. Pogadaj o tym. Zacznij posac pamietnik. Placz. Rob wszytsko zeby to z siebie jakby "wyzucic". Jak zatrzymasz to i bedziesz dusic to dupa. Zmienisz sie. Bardzo. No to tyle o problemach.
OdpowiedzUsuńRozdzial- Dziecko z Andy'm ? Cudo pomysł. Nie dziwie sie ze Regina ma takie wątpliwości. Ah. Ah. Czekam na test ciążowy! Naprawde x.x Dobra idem pisac do siebie
Scena w łazience! *.* Cudeńko! Wyobraziłam sobie to dokładnie. XDD Uuu Regina w ciąży.. to się porobiło, raz poszli do łóżka i taki pech c: Ja jakoś nie widzę Andrzeja w roli ojca (biedne dziecko).. Ginia... Niech lepiej zrobi test i mu powie...
OdpowiedzUsuńI teraz. Nie mów, że zawaliłaś, bo biłam się z bratem o komputer żeby przeczytać i warto było! I mam dla Ciebie idealny na taki humor cytat Andy'ego : "Wierzę, że wszyscy czasem upadamy."
Pozostaje mi w tym miejscu życzyć weny i chęci do poprawiania ocen XDDD
Trzymaj się :*
Kłamczysz! Nic absolutnie nie zawaliłaś ^.^ Jest super :) Fakt, scena w łazience powala na kolana ;) Ale byłoby, gdyby Regina rzeczywiście była w ciąży :3 Ale Andy jest tak cudowny, że nigdy by jej nie zostawił :> Jestem bardzo ciekawa tej gali :) Napisz szybko, bo moja ciekawość może być niebezpieczna :) Ale spokojnie, bo jednak jestem cierpliwa ;) Pisz spokojnie i bez stresu ;) Kurde, już sama nie wiem co ja wypisuję xdd No cóż, nie spałam całą noc :3 Trzymaj się maleńka i pozdrawiam :** <3
OdpowiedzUsuńNIC NIE ZAWALIŁAŚ ! Booski rozdział *-* Czyżby Andy i Regina będą mieli małe bejbi ?♥ Jaak to czytałam to szczerzyłam się do monitora :) Oni muszą być razem FOREVER, bo jak nie to się przestanę kochać ;p
OdpowiedzUsuńJak na razie nie musisz się o to martwić, ale miej się na baczności buahahaha.
Czekam na następny z niecierpliwością ♥ Weny, kocham i całuję <3
Oj nie mam pojęcia co się z nią może dziać. Również kilka razy próbowałam wejść na jej blogi, ale zostały usunięte. Nie wiem czemu nie napisała żadnej notki, no ale najwyraźniej miała istotny powód :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam xx
Ojej, jaki cudowny rozdział <3 Zaskoczylaś mnie tą ciążą, jestem ciekawa co tam się dalej wydarzy, a jeśli to faktycznie prawda, to chcę zobaczyć reakcję Andy'ego. Bądź spokojna, bo nic nie zawaliłaś. Scena w łazience - boska. Jak tylko coś się pojawi, natychmiast mnie poinformuj :)
OdpowiedzUsuńasdljasjldasl, czyżby Andy miał zostać tatusiem? *___* niech się to szybko wyjaśni, bo zejdę na zawał!
OdpowiedzUsuńrozdział cuuudny, słodki, uroczy i w ogóle. Jeden kłujący w oczy błąd, "wziąść" w drugiej części narracji Andy'ego na początku, poza tym wszystko ok <3
fajnie, że Ginia złapała taki kontakt z mamą Andy'ego, podoba mi się to, i te zakupy, tak to fajnie opisałaś, że miałam wszystko przed oczami <3
no nic, koniec, dużo weny i wracaj do nas szybko ;3
O matko przepraszam! Czytałam ten rozdział późno wieczorem i myślałam, że dodałam komentarz. Dzisiaj wchodzę jeszcze raz i co widzę? Brak komentarzu mojego autorstwa. Więc jeszcze raz cię z całego serca przepraszam. Rozdział świetny! Nie mogę się doczekać reakcji Andy'ego na wieść, że zostanie tatusiem (chyba) :D Boże chciałabym pisać tak jak ty. Jesteś genialna. Uwielbiam cię. Czekam :3
OdpowiedzUsuńHej! Zapraszam na rozdział 10 na LA TORTURA. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNo, zacznijmy od najważniejszego - ciąża. CIĄŻA. C-I-Ą-Ż-A. Ludzie, czujecie to? Nanana, w końcu xD Soo, przez ten rozdział w głowie będę cały czas miała małe Biersacki, no dziękuję bardzo xD Ale do rzeczy - jeszcze nie do końca to wiadomo, prawda? W końcu są takie choroby, które... nie, dobra, nie będę ci mówiła, bo jeszcze to haniebnie wykorzystasz! :D Nevermind.
OdpowiedzUsuńCo tu jeszcze... tak, no, tatuaż, niewiele mogę powiedzieć, bo "obgadałam" ten temat w poprzednim komentarzu. Hm... co tu jeszcze... tak, gala, sylwester, cokolwiek. W sylwestra dzieją się dziiiwne rzeczy, podobno w dobrym sensie, także nie szalej tam z jakimiś złymi wydarzeniami czy coś :D
Pamiętnik Reginy? Coś nowego, tak mi się zdaje. Nie wiem, mam mieszane uczucia, co do tego. Nie lubię takich rzeczy, bo kieruję się zasadą "to zajmuje za mało miejsca, więc trzeba to zastąpić rozbudowaną wersją" :D
No cóż, ten komentarz jest krótszy niż inne, a to przez fakt, że rozdział czytałam w poniedziałek(?) i teraz tylko patrzę na fragmenty :D
Zapraszam na rozdział 6 i niecierpliwie czekam na kolejny twój rozdział 😏❤
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski !! Regina i ciąża (chyba) ^^
OdpowiedzUsuńczekam ^^
O mamusiu, zupełnie zapomniałam, żeby cię poinformować o nowym rozdziale!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to na klęczkach, obiecuję, że nigdy się coś takiego nie powtórzy :D
Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale jestem tak zabiegana, że... to koszmar.
Pozdrawiam,
S.
http://bvbarmystandstrongforever.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1.html jusz ;p
OdpowiedzUsuńHeeej <3 Rozdział cudowny jak zawsze ;3 Czekam szybko na nexta i chciałam cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu, szczegóły znajdziesz właśnie tam ;* http://i-laid-the-gods-to-rest.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa cie zapraszam do mnie na notke(Liebest Awards) :*
OdpowiedzUsuń