sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 17



Rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej Pauliny, która miała bardzo duży wkład w jego napisanie i służyła mi praktycznymi radami, w momentach kiedy nie wiedziałam co pisać. Dziękuję Ci kochana <3
Obudziłam się  z zapuchniętymi oczami, wtulona w Andy’ego, który jeszcze spokojnie spał. Niby nie było w tym nic dziwnego, pomijając fakt, że byłam w samej bieliżnie, w dodatku w nie swoim łóżku.
Nie wiedziałam co tam robię, pewnie byłam tak zszokowana całą sytuacją, jaka zaistniała, że nie wiedziałam co robię, ani do kogo idę. Po prostu potrzebowałam wsparcia i ciepła drugiego człowieka, które dawał mi jedynie Andy. Delikatnie pocałowałam go w policzek i najwolniej jak potrafiłam, wyplątałam się z jego objęć, tak żeby go nie zbudzić. Usiadłam na łóżku i próbowałam poskładać wszystko w logiczną całość, i wymyślić, jak rozwiązać wszystkie problemy, które w tym momencie mnie przygniotły. Byłam cała obolała i mimo snu, czułam się jakbym przebiegła parę ładnych kilometrów. Popatrzyłam za okno, i ku swojemu zdumieniu leciutko się uśmiechnęłam zauważywszy pierwsze nieśmiałe płatki śniegu. No tak, zbliżają się mikołajki. Postanowiłam, że dzisiaj wybiorę się do centrum, bo w końcu czas najwyższy zacząć myśleć nad prezentami. Wzięłam parę głębokich wdechów i już trochę spokojniejsza, próbowałam wstać, żeby cicho przemknąć do kuchni. Byłam straszliwie głodna, mimo, że przywykłam do głodu i nauczyłam się go ignorować. Teraz bardzo chciałam zjeść coś ciepłego i napić się gorącej, parującej herbaty. Próbowałam wstać, jednak zachwiałam się i najzwyczajniej w świecie, upadłam. Andy, usłyszawszy odgłos mojego upadku (musiałam pewnie narobić niezłego hałasu) od razu się obudził i zobaczywszy, że nie ma mnie koło niego, poderwał się na równe nogi. Kiedy zobaczył, jak żałośnie wyglądam leżąc na podłodze i nie mając siły, żeby się podnieść od razu uklęknął koło mnie.
-Cześć skarbie, gdzie idziesz?-zapytał dając mi buziaka w policzek i z łatwością podnosząc mnie z podłogi. Był bardzo czuły i delikatny, obchodził się ze mną jak z małym dzieckiem, które upadło stawiając pierwsze kroki.
-Do kuchni. Chciałam coś zjeść-odpowiedziałam, kiedy z powrotem położył mnie do wygodnego łóżka i przykrył puszystą kołdrą.
-Nie fatuguj się. To ja zrobię śniadanie. Tylko proszę, nigdzie się beze mnie nie ruszaj, dobrze? Nie chcę żebyś zrobiła sobie krzywdę-powiedział, poprawiając mi poduszkę. Jeszcze raz mnie cmoknął,  tym razem w nos i odwrócił się, żeby poszukać jakichś ubrań. Po chwili namysłu zalożył zwyczajną białą koszulkę i przetarte dżinsy-chyba te, które kupiliśmy, kiedy pierwszy raz byliśmy razem w galerii, chociaż nie byłam pewna. Patrzyłam jak się ubiera, jednocześnie zastanawiając się czy wiadomość o samobójstwie Kamila dotarła do mojego brata.
-Co teraz będzie?-spytałam sama siebie i wtuliłam twarz w poduszkę. Byłam okropnie głodna, chociaż cały czas miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Kręciło mi się w glowie i naraz przypomniały mi się wszystkie okropne sceny z mojego życia. Najbardziej dobiły mnie  jednak wspomnienia ze szpitala, chcociaż byłam pewna, że już nie istnieją w mojej głowie. Próbowałam się uspokoić ale nie mogłam..Wybuchłam płaczem. Zanosiłam się płaczem, słychać mnie było zapewne, na cały dom. Nie zdążyłam się obejrzeć, i obok mnie leżał już wtulony we mnie Andy. Teraz nie miałam zamiaru go puścić. Chciałam, żeby już nigdy mnie nie puszczał. Znowu tulił mnie do siebie, uspokajał i nucił jakąś piosenkę, której słów nie mogłam rozpoznać. Po prostu go kochałam i chciałam, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Czułam się bezpiecznie jak nigdy przedtem. Niestety zawsze musi się coś spieprzyć. Wyczułam podejrzany zapach. Czy coś się pali? Byłam pewna, że czuję zapach spalenizny dlatego podzieliłam się swoją rozterką z Biersackiem.
-Kochanie, chyba coś Ci się przypaliło-zasugerowałam niepewnie
-Tylko nie to! Poczekaj na mnie, zaraz wrócę- poderwał się i szybciej niż burza wypadł z pokoju.
Usiadłam na łóżku, przykryłam sobie nogi kołdrą i zaczęłam głaskać Femme, która po wyjściu Andyego od razu wskoczyła na łóźko, domagając się pieszczot. Uwielbiałam to zwierzątko. Było słodkie, urocze i bardzo wiele rozumiało. Śmieszne, mieć w kocie prawdziwego przyjaciela, prawda? Zamrugałam i przez zapłakane oczy zobaczyłam, jak Andy niesie mi śniadanie do łóżka.
-Jesteś cudowny, bardzo Ci dziękuję- wyszeptałam, patrząc na niego z wdzięcznością i opierając zdrętwiałe palce na czarnym kubku. Kiedy popatrzyłam na talerz nie mogłam powstrzymać łez wzruszenia. Dostałam cztery tosty z masłem i szczypiorkiem (skąd on wiedział, że takie lubię najbardziej?), jajko usmażone w przedziwny sposób, tak, że kształtem wyglądało jak serduszko i do tego jeszcze kakao.
-Wybacz mi. Trochę przypalone, ale mam nadzieję, że będzie Ci smakowało-uśmiechnął się przysiadając na brzegu łóżka i sadzając sobie Femme na kolanach. Zjadłam i wypiłam wszystko. Na pewno było przepyszne ale nistety, nie czułam smaku. Wszystko miało dla mnie gorzki posmak styropianu i z trudem mogłam przełykać. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że ktoś przygotował mi takie miłe śniadanko. Zdecydowanie potrzebowałam czegoś takiego, to chociaż na chwilę oderwało mnie od przykrej rzeczywistości i kłopotów. Podziękowałam, dałam Andy’emu buziaka, i kiedy wyszedł z pokoju, żeby pozmywać, pobiegłam szybko do swojej sypialni, żeby odszukać komórkę.
Leżała na podłodze, dokładnie w  miejscu w którym wczoraj wypadła mi z ręki. Pospiesznie podniosłam aparat i cichutko wróciłam do łóżka Andy’ego. Musiałam się zastanowić, jak powiedzieć Biersackowi o przyczynie całego tego zamieszania i szczerze powiedziawszy troszeczkę się bałam. Odblokowałam klawiaturę i wybrałam numer Arka. Potrzebowałam z nim porozmawiać i liczyłam na to, że odbierze.
-Halo?-to ja odezwałam się pierwsza. Bardzo się cieszyłam, że mogę usłyszeć jego głos. Stęskniłam się za nim. W końcu rodzina to rodzina.
-Już wiesz o wszystkim?-Bardziej stwierdził niż spytał. Jego głos był dziwny. Smutny, pozbawiony jakiegokolwiek wyrazu.
-O Kamilu?-spytałam i od razu poczułam jak znowu zbiera mi się na płacz. Zamknęłam oczy i wbiłam paznokcie w nadgarstek, próbując się uspokoić.
-Tak
-Wiem..Od wczoraj.
-I co z pogrzebem?
-Nie mogę na niego pojechać. To nie dlatego, że jestem jakaś podła, uprzedzona czy coś..Te emocje są dla mnie za silne...Boże co musi czuć jego matka....przecież był jedynakiem-znowu się rozpłakałam, tym razem chyba bardziej histerycznie niż ostatnio. Arek milczał. Chyba chciał mi dać czas, żebym się wypłakała. Naiwny. Nigdy nie przestanę cierpieć z tego powodu. NIGDY.
-Ja mam pomysł..-odezwał się po dłuższej chwili milczenia
-Jaki?
-Nie przyjadę teraz do Ciebie, tylko dopiero po świętach a zamiast tego pojutrze pójdę na pogrzeb Kamila, tak jakby zamiast Ciebie...
-Dziękuję-wyszeptałam do słuchawki
-Dbaj o siebie. Zadzwonię jeszcze-oznajmił i rozłączył się. Beznadziejnie, że nawet nie mogę zobaczyć się z własnym bratem. Inni mają lepiej, mają swoją rodzinę, przy sobie, blisko. A ja? No tak, wprawdzie jest Andy ale czy on jest moją rodziną? Troszczy się o mnie, mówi, że mnie kocha ale.. nic pozatym. Zdałam sobie sprawę, że straszliwie chciałabym mieć dziecko. Miałabym kogoś blisko siebie, kogoś kto by mnie zrozumiał i kogoś o kogo mogłabym się troszczyć. Trochę przestraszyłam się tych myśli, tym bardziej, że Andy znowu wszedł do pokoju a ja zarumieniłam się na jego widok.
Schowałam telefon pod poduszkę i przytuliłam się do niego, kiedy usiadł koło mnie.
-Andy..jest sprawa..-zdobyłam się wreszcie, na to, żeby z nim szczerze porozmawiać
-Jaka kotku?
-Mój były popełnił samobójstwo... Wiesz, normalnie by to mnie nie ruszyło ale nigdy na takiego nie wyglądał...brzydził się samobójców...
-Przykro mi..Naprawdę.. Wiesz, ludzie nie zawsze pokazują swoją prawdziwą twarz. Nie chcą żeby ktoś odkrył jacy są naprawdę..I co tak naprawdę czują.
W tym momencie wybuchłam płaczem. Dotarło do mnie, że ja też noszę taką maskę, że też ukrywam co naprawdę czuję.
-Ej, kotek nie płacz. Zobaczysz, powolutku wszystko się ułoży.- uśmiechął się i powoli zaczął całować mnie po twarzy. Zaczął od ust, żeby za chwilę przejść niżej, na szyję, której skórę delikatnie przygryzł.
-Nie do końca-odparłam i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Najmocniej jak potrafiłam.
-Dlaczego?-spojrzał mi prosto w oczy
W tym momencie pokazałam mu wszystkie moje blizny i rany na lewej ręce i nadgarstku. Niektóre były jeszcze świeże, zrobione kilka dni temu.
Przez chwilę nic nie mówił, tylko delikatnie ujął całą rękę i powoli i delikatnie zaczął całować wszystkie blizny. Od nadgarstka aż do łokcia.
-Nigdy nie pozwolę, żeby stała Ci się krzywda-wyszeptał tuż przy mojej twarzy-Proszę, nie tnij się księżniczko. Kocham Cię- złączył nasze usta długim, czułym pacałunkiem, który sprawił, że zapomniałam o cierpieniu i całkowicie oddałam się wokaliście.
-Twój brat przyjeżdża?-spytał kiedy skończyliśmy.
-Niestety nie. Ustaliliśmy, że on pójdzie na pogrzeb Kamila a przyjedzie dopiero po świętach. Straszna szkoda, bardzo mi go brakuje.
-Nie martw się. Dzisiaj mamy 2 grudnia do świąt nie jest tak daleko..
-Niby nie jest...
-No, rozchmurz się..Zobacz jak ślicznie pada śnieg-uśmiechnął się do mnie
-Owszem, ślicznie..Kiedyś bardzo lubiłam patrzeć jak pada..Ale treraz..Chyba zapomniałam co jest w życiu ważne-odparłam po namyśle
-To pytanie ma wiele odpowiedzi.. No nie smutaj się tak. Jakbyś jeszcze nie wiedziała, za chwilę wychodzisz razem ze mną na próbę. Spróbujesz powoli wstać?-on wstał pierwszy i podał mi rękę.
-Chyba dam...Nie wiem..-podniosłam się i gdyby Andy mnie nie podtrzymał, znowu zaliczyłabym pocałunek z podłogą. Cały czas mnie podtrzymywał i bardzo się starał, żebym nie upadła. Nie miałam siły ani na prysznic, ani na ubranie się i tutaj Biersack też przyszedł mi z pomocą. Narzucił na mnie swoją białą koszulę i powoli zapiął mi wszystkie guziki. Miał niesamowicie chude i zręczne palce co bardzo mnie zdziwiło. Pożyczył mi swoje spodnie, które troszeczkę musiałam podwinąć, bo były zdecydowanie za duże i skórzaną ramoneskę, całą ozdobioną przypinkami z nazwami zespołów i batmanem. Deliktnie rozczesał mi włosy i zaplótł artystycznego warkocza, którego nawet ja nie potrafiłam zapleść.
-Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś?-spytałam zaciekawiona
-To dzięki mojej kochanej mamie. Kiedyś miała długie włosy i dzięki niej nauczyłem się jak zaplatać różnego rodzaju warkocze. Zdziwiło Cię to? Posiadłem jeszcze inne zdolności.
-Nie-odparłam ze śmiechem
-Jak dobrze, że przestałaś płakać. Zdecydowanie wolę kiedy się uśmiechasz. Jesteś wtedy piękniejsza.
-Kłamca!-krzyknęłam z udawanym oburzeniem i rzuciłam go poduszką.
                                                                           ~~~~
-Chłopcy będę się zbierać-oznajmiłam zabierając plastikowy kubek ze słomką ze stolika z zamiarem wyrzucenia go do śmietnika.
Troszkę spóźniliśmy się na probę, jednak chłopcy zrezygnowali z zamiaru okrzyczenia go, kiedy zobaczyli, że przyszłam z nim. Przyjęli mnie bardzo ciepło wydaje mi się, że  chyba stęsknili się za mną. W końcu dawno się widzieliśmy. Za nim rozpoczęli próbę wysłuchali przerażającej historii tego, skąd Andy ma takiego olbrzymiego siniaka pod okiem i trochę pośmiali się z Juliet. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że Simms jest wariatką i potrzebuje leczenia. Ale jak ją do tego leczenia zmusić? Po długich ustaleniach odnośnie styczniowej trasy, do których również ja się włączyłam, wreszcie rozpoczęli próbę. Dla mnie było to ogromną atrakcją, zobaczyć za darmo, próbę przeprowadzaną przez super popularny zespół. Inni dużo by za to oddali, ja miałam to zupełnie za darmo. Zaczęli od ,,Fallen Angels” a skończyli na ,,Savior” do którego- jako wokal wspomagający się włączyłam. Musieli oczywiście zrobić kilka przerw, ze względu  na Asha, który podczas prób odczuwał niezwykły brak swoich pisemek z golymi babami i ciągle chciało mu się pić. Wszyscy wiedzieli, że to dlatego, że wczoraj trochę przesadził z imprezowaniem, jednak basista nie chciał się oficjalnie przyznać. Podczas drugiej próby, wyszliśmy z Andy’m i Jake’m przed studio, żeby zaczerpnąć świeżego powietza. Andy oczywiście musiał zapalić-bo jak twierdzi-kiedy nie pali robi się niespokojny i nerwowy, co bardzo mnie irytowało. Nie obeszło się bez małej kłotni, mianowicie kiedy wróciliśmy, Ash razem z CC’m i Jinxxem zostali przyłapani przez nas na oglądaniu kodowanej telewizji z programami tylko dla dorosłych. Andy okropnie się wkurzył, bo jak się dowiedziałam za kodowaną telewizję dodatkowo się płaci i ich menadżer odbierając rachunki nie będzie zbyt zadowolony. Ash odgryzł się, że nigdy nie ma spokoju, i na wiadomość, że będą musieli zrobić składkę, prychnął pogardliwie. Rozzłościło to Andy’ego, który mało brakowało a wywaliłby Asha ze studia, tłumacząc, że zachowuje się jak rozpieszczony gówniarz. Nie przejęłam się zbytnio ich kłótnią, właściwie prawie nie zwróciłam na nią uwagi zajęta lekturą fascynujacej książki, którą znalazłam u Andy’ego pod łóżkiem. Jedyne co wydało mi się dziwne to zachowanie Christiana. Cały czas za mną chodził, był przesadnie miły i prawił mi słodkie komplementy, które starałam się ignorować. Przecież mam chłopaka, na którym mi zależy i CC powinien to zrozumieć. Nie powinien mnie podrywać, byłam przecież jego przyjaciółką i dziewczyną jego kumpla. Po skończonej próbie poszliśmy do Subwaya, bo wszyscy zgodnie stwierdzili, że są głodni a tam mają najlepsze kanapki w całym mieście. Zasiedliśmy więc w przytulnym kącie, na wytartych skórzanych kanapach a Ashley, jako, że najbardziej podpadł, zebrał nasze zamówienie. Siedziałam pomiędzy Andym a Christianem co niekoniecznie mnie ucieszyło, ponieważ cały czas perkusista usiłował zwrócić moją uwagę. Miałam już tego dosyć. Biersack zresztą też. Zauważył dziwne zachowanie kolegi, zanim mu o tym powiedziałam.
Wzięliśmy na pół ogromną kanapkę z tuńczykiem i sałatą, której i tak  nie udało nam się do końca zjeść. Kiedy wszyscy skończyli, Jinxx zaproponował, że z okazji mikołaja zaprasza wszystkich na kawę. Ash jak zwykle jęczał, bo zdecydowanie wolał jakiś energetyk lub ewentualnie alkohol a w szczególności whiskey. Mimo jego protestów, wybraliśmy się do Starbucksa.
Zamówiłam wielki kubek latte z czekoladową posypką, podwójnym sosem karmelowym i dużą ilością bitej śmietany. Chłopaki wybrali mniej wymyślne napoje, ale ja zdecydowanie potrzebowałam czegoś zamulająco słodkiego a wiadomo, jak nadarza się okazja, to trzeba z niej korzystać.
Andy zamówił jakąś słodką kawę z ogromną ilością mleka i pozwolił mi spróbować.
-Panie kocie, zmyj wąsy-uśmiechnął się i delikatnie wytarł mi twarz ,jak małemu dziecku, na co CC wykrzywił się, jakby jadł cytrynę.
-Gdzie będziesz się zbierać?-zapytał ze zdziwieniem Andy. No tak. Przecież nic wcześniej nie ustalaliśmy.
-Chcę pojechać do galerii-oznajmiłam
-Czemu wcześniej nie powiedziałaś? No dobra, zbieram się.-podniósł się ze swojego miejsca
-Nie,nie, nie..Ja chcę pojechać sama.- położyłam nacisk na ostatnie słowo. No bo jak mam kupić mu prezent na mikołaja, kiedy będzie ciągle stał nademną?
-To chyba, że tak.-pokiwał ze zrozumieniem głową. W jego spojrzeniu wyczytałam rozczarowanie i smutek
-Chcę kupić parę rzeczy..Za dwie godzinki wrócę. Posiedź sobie jeszcze z chłopakami-podeszłam do niego i cmoknęłam na pożegnanie, na co Christian zareagował chrząknięciem.
-Ej kicia..Poczekaj! Masz jeszcze to. I kup sobie coś ładnego-wyciągnął z portfela swoją kartę kredytową i wręczył mi ją z uśmiechem.
-No co ty...-
-Nie przesadzaj. I do zobaczenia-pomachał mi ręką na pożegnanie.
-No dobrze.. I dziękuję..-jeszcze raz podeszłam do niego i pocałowałam namiętnie a następnie pomachałam chłopakom na pożegnanie i skierowałam się w stronę wyjścia ze Starbucksa.
                                                     ~~~~~~
Niestety autobus troszeczkę się spóżnił, ale starałam się nie denerwować. Bałam się, że jeśli wrócę do domu za późno, to Andy będzie się o mnie martwił, a tego nie chciałam, więc byłam bardzo szczęśliwa kiedy autobus przyjechał wyjątkowo szybko, i po dwudziestu minutach byłam już w zatłoczonym hallu, największej świątymi handlu w naszym mieście. Ludzkość wpadła na podobny pomysł co ja, więc w środku panował niezły tłok i zamieszanie. Serdecznie współczułam kierowcom, bo wyobraziłam sobie, co teraz dzieje się na podziemnym parkingu. Rozpięłam kurtkę, bo w sklepie było włączone ogrzewanie, i tym samym było gorąco , i rozpoczęłam polowanie. Nie miałam pojęcia, co mogę kupić Biersackowi na mikołaja. Żadna z rzeczy przeglądanych przeze mnie , jakoś mi do niego nie pasowała. Chciałam, żeby to było coś wyjątkowego i żeby wyrażało to, jak bardzo mi na nim zależy. Zarobiłam ostatnio tysiąc i wszystkie te pieniądze mogłam z czystym sumieniem wydać. Zajrzałam do wszystkich sklepów na pierwszym piętrze, jednak nic specjalnie nie przykuło mojej uwagi. Miałam sobie kupić ,,coś ładnego” jednak problem w tym, że nic ładnego nie było. Jak dobrze, że niedługo mikołaj. Dzięki temu, mogę na chwilę przestać myśleć o problemach i skupić swoją uwagę zupełnie na czymś innym. Byłam już trochę zmęczona jednak zdecydowałam się zwiedzić jescze drugie piętro. Stojąc na schodach ruchomych koło chłopaka w koszmarnie brudnych glanach, rozmyślałam, co też Andy może mi kupić. Płytę? Książkę? Coś z biżuterii? Pochwaliłam samą siebie, za to, że zechciało mi się pofatygować na górę ,bo znalazłam kilka fajnych i idealnie pasujących dla Biersacka rzeczy. Byłam z siebie dumna i zadowolona. Pozostawało tylko  ładnie zapakować i prezent gotowy, jednak nie miałam z tym problemu, umiałam ładnie pakować różne rzeczy na prezenty, i skromnie się nie chwaląc, wychodziło mi to całkiem dobrze. Poszłam jeszcze do kilku butików i drogerii, żeby kupić sobie nowy czarny lakier do paznokci. Nabyłam również trochę ubrań, bo akurat trafiłam na wyprzedaż. Objuczona siatkami wyszłam z ,,H&M” z zamiarem dostania się na dół  i wyjścia z galerii. Byłam tak zajęta rozmyślaniem, że nagle na kogoś wpadłam.
-O boże! Przepraszam!-rzuciłam wszystkie torby na podłogę i rzuciłam się żeby pomóc potrąconej osobie.
-Eee tam. Nic nie szkodzi. Powinnam bardziej uważać gdzie idę-odezwała się dziewczyna na którą wpadłam. Podałam jej rękę, żeby pomóc jej wstać z podłogi. Była zdecydowanie wyższa i starsza ode mnie. Miała długie, falowane ciemnoczerwone włosy, niebieskie oczy i delikatną, bladą cerę. Ciężko było określić jej wiek na podstawie rysów twarzy, ponieważ miała bardzo mocny, postarzający makijaż. Wręcz wyzywający tak samo zresztą jak jej strój. Krótkie, postrzępione na końcach spodenki dżinsowe odsłaniające połowę tyłka, czarna koronkowa bluzka, przez którą wyraźnie prześwitywał stanik, czarne koturny i do tego wszystkiego długi-niemal do kostek- czarny płaszcz.Podzwaniała złotymi kółkami, którymi miała ozdobione nadgarstki. Znienawidziłam ją od pierwszej chwili, może to dlatego, że wyglądała doroślej i lepiej ode mnie. No i miała sporych rozmiarów biust. Nie to co ja. Ja miałam bardzo małyb iust, chociaż starałam się pocieszać, że jeszcze na pewno mi urośnie. Tajemnicza nieznajoma była po prostu piękniejsza ode mnie i bardziej pewna siebie.
-Jestem Sam. A ty?-wyciągnęła do mnie dłoń z długimi,krwistoczerwonymi tipsami ozdobionymi czarnymi naklejkami.
-Regina. Miło Cię poznać. Na pewno jesteś cała?
-Na pewno. Nie przejmuj się, to moja wina. A raczej Tych głupich butów.- oznajmiła wskazując dłonią na koturny.
-Trzeba było ubrać jakieś bardziej wygodne..Zwłaszcza, że idziesz do sklepu...
-Masz trochę czasu? Może połaziłybyśmy razem po sklepach, pomogłabym Ci zmienić styl-popatrzyła z niesmakiem na ciuchy Andy’ego, które wisiały na mnie jak na wieszaku.
-Jasne. Bardzo chętnie.-odparłam ,co nie do końca było kłamstwem. Dziewczyna mnie zaintrygowała,chciałam wyglądać tak jak ona, dlatego od razu przystałam na propozycję.
                                                               ~~~~~~~~~~
-Matko! Jaka zajebista chata!
Cieszyłam się, że nareszcie  czymś jej zaimponowałam. Do tej pory to ona była tą ,,zajebistą” i ,,cool”. Połaziłyśmy trochę po sklepach, jednak mnie nie bawiło to tak mocno jak Sam. Ona była niekwestionowaną mistrzynią ,,shoppingu” i w drogich sklepach czuła się jak ryba w wodzie. Cholernie mnie irytowała bo była dla mnie niemiła i zwracała się do mnie jak do głupiego dziecka, które ma się słuchać starszej, mądrzejszej i co tu kryć, ładniejszej koleżanki. Za punkt honoru przyjęła wybranie mi nowych, lepszych ubrań i zmianę mojego stylu. Wybierała same najdroższe, brokatowe, cekinowe, świecące ubrania, koniecznie z dużym dekoltem i mocno kobiecymi dodatkami. Nie podzielałam jej gustu jednak posłusznie przymierzałam wszystko, co dla mnie wybierała. Mimo niesmaku czerwonowłosej, kupiłam tylko jedną bluzkę, w dodatku nie tą, którą mi wybrała.
-Skoro chcesz wyglądać jak dziecko, to trudno-oznajmiła po swojej porażce.
Nie chciałam konczyć naszej znajomości i ku swojemu najszczerszemu zdziwieniu, zaprosiłam ją do siebie na herbatę.
-Ano zajebista-odparłam szukając cukru w szafce. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, zresztą martwiłam się, bo Andy już dawno powinien być w domu. Na szczęście w porę odkryłam przyczepioną magnesem do lodówki karteczkę, która mnie uspokoiła. 
,, Pojechałem z Ashem oglądać basy. Przepraszam, że wcześniej nic nie powiedziałem, jest mi straszliwie głupio. Wiesz, to wyszło tak spontanicznie, sama rozumiesz. Będę gdzieś wieczorkiem, to porobimy coś fajnego. Mam nadzieję, że zakupy się udały? Kocham Cię.  ANDY”
-Regina, Ty nie mieszkasz sama?-spytała wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
-Skąd to pytanie?-odbiłam pytanie, stawiając przed nią kubek z zieloną, parującą herbatą.
-No bo widzę męskie rzeczy i ogólnie-przyłożyła kubek do ust i pociągnęła kilka łyczków
-Musisz być taka ciekawska?!-zaczynała mnie na dobre wkurzać
-Nie spinaj się tak. Tylko zapytałam. Czy to powód do złości?
-Denerwujesz mnie. Jasne, że mam chłopaka i bardzo go kocham-wysyczałam przez zęby. Słowo daję, zaraz ją stąd wyrzucę. Po cholerę wogóle ją tu zapraszałam.
-To w porządku. Nie złość się. Jakie są Twoje ulubione ubrania?
Przesiedziałyśmy dobrą godzinę rozmawiając o ciuchach, kosmetykach i chłopakach. Czułam się jak jakaś nastolatka rozmawiająca ze starszą kuzynką. Sam niezbyt lubiła słuchać, zdecydowanie wolała gadać. To odwrotnie niż ja. Wysłuchałam długiej pogadanki o wyższości szpilek nad koturnami, najlepszych markach szminek, pokazie jakiegoś projektanta na którym ostatnio była, o tym, jaka to praca jest ciężka i o swoim narzeczonym, który jest artystą i gra na skrzypcach. Chciałam się pochwalić, że też znam kogoś takiego (chodziło mi o Jinxxa) ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Ona na pewno go nie zna, i zaraz mnie wyśmieje. Wyciągnęłam z szafki ciastka czekoladowe, chcąc chociaż na chwilę ją uciszyć, jednak nie było to takie proste. Po niecałych dziesięciu minutach cała paczka zniknęła. Zastanawiałam się jak to możliwe, że dziewczyna która tak dużo je, ma taką świetną figurę. Modliłam się w duchu, żeby Andy już wracał, bo kiedy pojawi się w mieszkaniu, Sam zapewne poczuje się głupio i wreszcie zakończymy tą straszną wizytę.
-A ten twój chłopak....Jaki on jest?-Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Jest uroczy, czuły, delikatny...-zaczęłam wyliczać, jednak znowu brutalnie mi przerwała.
-Na początku każdemu tak się wydaje. Jeśli jest taki uroczy to na pewno ma kogoś innego. Ale Ty i tak dowiesz się ostatnia. Zawsze tak jest. Chce uśpić Twoją czujność-stwierdziła beznamiętnie obracając w rękach puste pudełko po ciastkach i postukując nim, co miało oznaczać, że ciastek w pudełku już nie ma.
-On nie jest taki..-zaczęłam
-Nie jest taki? To gdzie teraz jest?
-Pojechał z kolegą..-odparłam niepewnie. A co jeśli to, co opowiada Sam jest prawdą? Może faktycznie Andy mnie oszukuje? Może spotyka się z tą Juliet a ja jestem tylko taką zabawką? Na chwilę?
-Jasne. ,,Kolega” Tak to się teraz nazywa...
-Przestań!-krzyknęłam na nią czując jak zbiera mi się na płacz. Wywaliłabym ją z mieszkania, ale na szczęście usłyszałam dźwięk otwieranego zamka i głos Biersacka w przedpokoju.
-Cześć skarb..To znaczy cześć dziewczyny!-uśmiechnął się, kiedy wszedł do kuchni i zauważył, że nie jestem sama tylko z kimś. Podszedł najpierw do mnie, przywitał się ze mną namiętnym pocałunkiem, a następnie przywitał się z Sam...całusem w policzek?!
-Zrealizowałaś to superważne zamówienie?-spytał dziewczynę, jednoczęsnie przysuwając sobie krzesło.
-Jeszcze nie. Cholerna trudność. I jeszcze ten klient. Za dużo wymaga. Ja mu tłumaczyłam, że z sepią będzie dla niego korzystniej a on się upiera przy rozjaśnianiu..
-Chwileczkę, bo czegoś nie rozumiem.-przerwałam im-Skąd się znacie?
-Jak to skąd? Raczej muszę znać narzeczoną swojego gitarzysty, prawda?-zapytał Andy patrząc na mnie ze zdziwieniem
-Nie rozumiem...
-Mówisz poważnie? Nie przedstawiłyście się sobie? To jest Sammi. Narzeczona Jinxxa. Ta Sammi, którą bardzo chciałaś poznać.-oznajmił z uśmiechem
-O kur...-szczęka mi opadła. No tak.. Przecież przedstawiła się jako ,,Sam” a to skrót od ,,Sammi”. Boże jaką ja jestem idiotką!
-Serio chciałaś mnie poznać? Matko ja nie wiedziałam, że Ty to Ty-roześmiała się jak głupia-Wprawdzie widziałam Twoje zdjęcie w gazecie ale nie było zbyt wyraźne. Matko ty Ty jesteś dziewczyną Andyego!-wybuchła śmiechem a po chwili dołączył do niej Andy.
-To wy sobie pogadajcie a ja idę. Jestem zmęczona, pozatym mam trochę roboty. Jakbyś mnie szukał jestem u siebie-odsunęłam krzesło, wstałam, zabrałam kubek ze stołu i po chwili opuściłam kuchnię zostawiając ich samych.
Pierwsze co zrobiłam, to udałam się do łazienki, żeby wziąść kąpiel. Poleżałam trochę w pachnącej pianie jednak szybko zrobiłam się śpiąca. Od dzieciństwa tak mam, że biorąc prysznic lub kąpiel jestem w stanie zasnąć, jednak kiedy wyjdę z wanny uczucie senności przechodzi. Dziwne. Przebrałam się w samą bieliznę zabrałam książkę i kocyk ze swojej sypialni i udałam się do sypialni Andyego. Przykryłam się kocykiem i starałam skupić swoją uwagę na tekście, jednak nie mogłam, ponieważ irytowały mnie śmiechy dochodzące z dołu. Co oni tam robią? Przypomniały mi się słowa Sammi, o tym, że Andy mnie nie kocha i rozpłakałam się. Nie miałam pojęcia która godzina ani jaki mamy dzień tygodnia, po prostu byłam nieszczęśliwa i to nieszczęście zawładnęło całym moim ciałem.  Jakie to niesprawiedliwe, że na górze ktoś płacze, a na dole inni się śmieją, nie martwiąc się niczym. To BARDZO niesprawiedliwe. Uspokoiłam się dopiero kiedy usłyszałam odgłos zamykanych drzwi i ciche kroki na schodach. Podniosłam się, zabrałam swoje rzeczy, owinęłam się w koc i postanowiłam wrócić do siebie. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Niestety, jak to często bywa w takich przypadkach, zamiast minąć Andy’ego centralnie na niego wpadłam.
-Gdzie się wybierasz?-spytał próbując mnie przytulić, jednak od razu się wyrwałam.
-Do kuchni-burknęłam-Jestem głodna-całkowite kłamstwo, wcale nie byłam głodna ale musiałam coś powiedzieć. Niestety postanowił mi towarzyszyć, bojąc się, że zrobie sobie krzywdę..no cóż.
-Nie jestem głodna. W rzeczywistości idę do siebie-szybko zmieniłam zdanie. Patrzył na mnie zdezorientowany/ Czy on nie rozumie, że nie chcę iść z nim do tej cholernej kuchni?!
-A może chcę, żebyś została?-spytał, próbując odgarnąć mi kosmyki z twarzy, za co od razu dostał po łapie.
-Jeszcze czego. A może chcesz mnie zgwałcić, co? Takie są Twoje plany? Nie, dziękuję. Jeśli nie masz nic przeciwko, nareszcie sobie pójdę!-próbowałam się wyrwać jednak bardzo mocno złapał mnie za nadgarstki i nie chciał puścić.
-Puść mnie! Zacznę krzyczeć! To jest karalne!-szarpałam się, jednak jego mocno zaciśnięte palce utrudniały mi wyswobodzenie się. Patrzył na mnie z ogromnym smutkiem. Zauważyłam, że ma łzy w oczach i dopiero wtedy przestałam się szarpać.
-Czy to Sammi Ci coś nagadała?-zapytał
-Może...Co nie zmienia faktu, że nadal zależy Ci na Juliet-teraz to ja zaczęłam płakać
-Sammi przyjaźni się z Juliet. Ona nie jest wredna, po prostu jest jej szkoda najlepszej przyjaciółki. Nagadała Ci głupot. Nie kocham Juliet. Jak miałbym kochać dziewczynę, która mnie uderzyła i grozi mojej rodzinie? Jak?-zapytał ujmując moją twarz w dłonie i patrząc mi prosto w oczy.
-Przepraszam...-wyszeptałam
-Wszyscy czasem upadamy. I to jest w porządku-odparł i po chwili płakaliśmy już obydwoje. Staliśmy tacy przytuleni do siebie i płakaliśmy. Dopiero wtedy doszło do mnie, że Andy naprawdę bardzo mocno mnie kocha. Który chłopak, pokazywałby swoje uczucia i płakał, przy swojej dziewczynie? Andy nie wstydził się płakać przy mnie, co oznaczało, że ma do mnie pełne zaufanie i jest ze mną bardzo mocno związany uczuciowo. To co gadała Sammi, wydało mi się śmiesznym głupstwem.
-Będziesz spać sama?-zapytał kiedy już troszeczkę się uspokoiliśmy i byliśmy w stanie normalnie ze sobą rozmawiać.
-Tak..Nie..To znaczy nie wiem..-odparłam szczerze.
-Możemy spać razem u mnie, lub u Ciebie, jeśli wolisz.
-To może u Ciebie?
-Nie widzę problemu, tylko co z Twoją sypialnią? Trzeba sprzedać jedno łóżko..
-Mam lepszy pomysł. Moją sypialnię przerobimy na pokój gościnny, kiedy przyjdą chłopcy lub przyjadą Twoi rodzice, będą mieli gdzie spać. Co Ty na to?
-A moja sypialnia będzie naszą wspólną,tak?
-Dokładnie.
-No to nie widzę nic przeciwko. Jutro wszystko poprzestawiamy a teraz idziemy spać. To był ciężki dzień-zarządził a ja specjalnie się nie stawiałam. Położyliśmy się, jednak mimo bliskości Biersacka, nie mogłam usnąć. W dalszym ciągu męczyły mnie jakieś wątpliwości, które nie pozwalały mi zasnąć. Leżałam więc po ciemku, zastanawiając się i gładząc palcami tatuaże na jego ręku. Andy chyba też nie mógł zasnąć, bo leżał bezczynnie wpatrując się w sufit.
-Nie możesz spać?-spytałam z troską, jednak moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. –Andy, możesz mi coś obiecać?-spytałam po dłuższej chwili ciszy, która stawała się nie do wytrzymania.
-Co takiego?
-Przysięgnij, że będziesz mnie kochał zawsze. Przysięgasz?
-Przysięgam.-odparł i mocniej mnie przytulił-A teraz śpij. Dobranoc i słodkich snów-uśmiechnął się i pocałował mnie w nosek.
-Dobranoc-odpowiedziałam i dokładniej zakopałam się w pachnącej pościeli, aby  po dłuższej chwili dołączyć do swojego chłopaka, który ku mojemu zdziwieniu, szybciej zasnął. 

~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie znowu po jakże ciężkim i wyczerpującym tygodniu :P Może zacznę od chamskiego pochwalenia się swoją 4+ z historii :) Wiem, to wredne ale nie mam się komu pochwalić :( Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział ale mimo wszystko jest :D Jest to ostatni rozdział przed sceną, dlatego już możecie zaczynać się cieszyć, bo za tydzień wstawię cały rozdział świąteczny z obiecaną sceną +18. Padło pytanie: czy CC jest z Sandrą Alvą?  No właśnie nie xd Sandra z opowiadania, to zupełnie inna Sandra, mogę zdradzić jedynie, że jest modelką :D  Bardzo staram się nie robić błędów i nie gubić przecinków ale nie mogę zapewnić, że nie ma żadnych bo jakieś na pewno się znajdą :( Dziękuję za wszystkie komentarze i takie zainteresowanie :) To wiele dla mnie znaczy :D Zostawiam Was z rodziałem i sami oceńcie jak wyszedł :) Całuski i życzę wszystkim duuużo weny :) No i udanych ferii, dla tych którzy jeszcze je mają :>Aha i jeszcze jedna sprawa :) Zostawiajcie adresy do swoich blogów w komentarzach. Chętnie poczytam :>





22 komentarze:

  1. No Andy to świetny koleś :-) Rozdział mi się podobał, ze względu na to że taki długi i ciekawy :-) Zrobiłaś mi ochotę na kawę latte, a ten obrazek całkowicie pobudził moją wyobraźnie :D
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ten ciekawie zapowiadający się nowy rozdział :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra to ja komentuje c:
    Jak dla mnie wyszło tak troche sztywno? Nie wiem... Miałam takie wrażenie podczas czytania, poptzrdni.rozdział był świetny, a w tym widać, że nie wiedziałaś co napisać.
    Teraz dobre strony:
    Jest ciekawe. Super pomysł z wpleceniem Sammi do opowiadania. To tak najogólniej co mi się podobało.
    Taka rada: może jakaś scena +18?
    Dobra nie to chciałam napisać x.x
    Jakby co przrczytaj jeszecze raz rozdział przed wstawieniem?

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział booski, booski, booski ♥ kurczę brak słów. zawsze jak czytam twojego bloga chcę więcej i więcej :) nie rozumiem, czemu bałaś się mojej opinii. ? Piszesz świetnie i tego się trzymajmy kochana ♥ Co za przypadkowa zbiegłość imion xD Mam tak samo na imię jak ta osoba której ten rozdział dedykujesz :) A tak wgl, u mnie rozdział 20 dodany. Nie miałam pomysłu co napisać, za co przepraszam.. Następny rozdział przewiduję jutro lub w poniedziałek. Weź mnie nie zabij za opowiadanie, bo jest kiepskie -,- Weny kochana i zapraszam do siebie :)

    http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział długi, choć szybko go przeczytałem.Wciągnął mnie ten blog i szybko pisz następny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać zmiany, jest coraz lepiej :)
    Zapraszam na nowy rozdział, czyżby to oznaczało dwa komentarze jednego dnia? ^^
    Nevermind :)
    Pozdrawiam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra rozdział <3
    Nie mam pomysłu na bardziej kreatywny komentarz ;_;
    Już nie mogę się doczekać kolejnego<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. ! ;D
    Nie mam pomysłu na komentarz , więc napiszę , że czekam na next'a ;33

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział ^^
    http://lost-in-all-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny, bardzo mnie wciągnął ten rozdział, z resztą tak samo jak całe opowiadanie. czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgodnie z prośbą informuję o rozdziale 21 który jest z dedykacją dla ciebie :) Mam nadzieję że nie jest jakiś strasznie okropny :) Czekam na twoją opinię <3
    Unfoorgiveen n ( http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Zapraszam na rozdział 4 na LA TORTURA. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny. Wedle życzenia informuje o nowym rozdziale u mnie http://emolifegirl.blogspot.com/2014/02/rozdzia-11.html?m=1 Mam nadzieję że się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze, wciągnęło mnie. Bardzo dobre. Zapraszam do siebie:

    http://heleodore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, dziewczyno i ty jeszcze mi mówisz, że piszesz "masę pierdół". Moim zdaniem blog jest świetny, uwielbiam czytać takie opowiadania. Bardzo lubię twój styl pisania, jest taki lekki, a w dodatku, nawet codzienne czynności wydają się fantastyczne w twoich notkach :) Jak sobie wyobrażam, że jestem na miejscu Reginy to po prostu się rozpływam. Jaka dziewczyna nie chciałaby mieć takiego troskliwego chłopaka? Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz. Czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG kochaniutka sorry, ale boska to ty jestes :* <3 i nie moge doczekac sie rozdzialu 18+ xddd ;> tak wiem, ze jestem zboczona, ale tak juz mam sorry :D mam pytanie : Czemu Regina sie tak wywala ? Dobra pozdrawiam ciebie i Paulę :D

    P.S: Napisalam nowy rozdzial, ale jest dlugi , wiec nwm czy wytrwasz do konca i czy nie zanudzisz sie na smierc.... ;>

    OdpowiedzUsuń
  16. Ło matko, jaki ten rozdział był długi. Co prawda Andy nie jest chłopakiem w moim typie, ale jest uroczy. Scena +18? Huhu, bardzo chętnie, pokazywać już dowodzik? Hah, śmieję się :D Czekam na kolejny!
    Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział:
    http://deniaal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. 4+ z historii <3 gratki:*** rozdział boski:))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  18. [przepraszam za spam]

    Przyszłość rządzi się innymi prawami niż teraźniejszość. Na świecie powstała armia władająca nim i buntownicy, którzy nie chcieli podlegać jakiejkolwiek władzy. Była ich niewielka garstka przeciw pięciu władcom, co skończyło się dla prawie każdego karą śmierci. Tylko nieliczni zdążyli się schować, głównie dzieci. Leah ma zaledwie dziewiętnaście lat, a jej życie stoi u kresu. Jednak do jej zabójstwa nie dochodzi, przez jednego z władców, który przyjął ją do siebie, jako niewolnicę. Od tamtej pory nie miała nic do gadania. Początkowa nienawiść zamienia się w niezdefiniowaną miłość do osoby, która nigdy nie powinna znaleźć się w jej życiu. Co zrobi, kiedy będzie musiała podjąć decyzję?

    http://the-prophet-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobra, pomyślałam sobie, że i ja powinnam skomentować. Ale od początku.
    Przeczytałam cały blog, siedziałam do pierwszej w nocy i wcale nie żałuję :) No, w każdym bądź razie, zacznę od pierwszego wrażenia.
    Nie wiem, czemu, ale byłam trochę zdziwiona charakterem Andy`ego. Chodzi o to, że jest taki... miły i przyjazny. Moja reakcja pewnie wzięła się stąd, że naczytałam się za wiele blogów z tymi "złymi". W każdym bądź razie, to miła odmiana.
    Od pierwszego rozdziału zastanawiam się - skąd takie imię dla głównej bohaterki? Jest... cóż, niewiele osób preferuje te rzadziej spotykane imiona. Nie mówię, że to źle, czy coś takiego, po prostu mnie to ciekawi. Zresztą, sama też takie lubię.
    Teraz czas, w którym piszesz opowiadanie. Preferujesz teraźniejszy, ale czasami zdarzy ci się pomylić go z przeszłym. Nie jest to jakoś bardzo widoczne, ale mimo wszystko.
    Co do ogólnego zarysu. Hm... czy to źle, że czekam na scenę +18? :D Cóż, liczę na to, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo jestem naprawdę ciekawa, jak wyjdzie ci ta scena :D
    Ach, kochana Sam... Dałaś jej dość... wybuchowy (?) charakterek. Nie przepadam za nią, wygląda tu na taką... na taką trochę plastikową dziewczynę. Nie wiem, to moje spostrzeżenia.
    No także ten... czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świeetny rozdział, naprawdę świetny. Fajnie, że wprowadziłaś Sam, podoba mi się ta postać :D i serio, zdziwiłam się chyba tak samo jak Regina, kiedy się okazało że to narzeczona Jinxxa XDD
    awww, scena +18, kurczę, nie trzymaj nas w niepewności i dodawaj szybciutko XDD
    ojeju, no po prostu uwielbiam Reginę i Andyego, takie słodziaki, że ojeju <3
    pisz szybciutko nowy! <3

    u mnie 11, zapraszam c:
    http://thisissempiternal-bmth.blogspot.com/2014/02/11.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Dodawaj, dodawaj rozdział bo się doczekać nie mogę ;) W między czasie i jeśli masz ochotę zapraszam do siebie na rozdział 22 :) Czekam na twoją opinię :)
    http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń