Rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej
Pauliny, która miała bardzo duży wkład w jego napisanie i służyła mi
praktycznymi radami, w momentach kiedy nie wiedziałam co pisać. Dziękuję Ci
kochana <3
Obudziłam się z zapuchniętymi
oczami, wtulona w Andy’ego, który jeszcze spokojnie spał. Niby nie było w tym
nic dziwnego, pomijając fakt, że byłam w samej bieliżnie, w dodatku w nie swoim
łóżku.
Nie wiedziałam co tam robię, pewnie byłam tak zszokowana całą sytuacją, jaka zaistniała, że nie wiedziałam co robię, ani do kogo idę. Po prostu potrzebowałam wsparcia i ciepła drugiego człowieka, które dawał mi jedynie Andy. Delikatnie pocałowałam go w policzek i najwolniej jak potrafiłam, wyplątałam się z jego objęć, tak żeby go nie zbudzić. Usiadłam na łóżku i próbowałam poskładać wszystko w logiczną całość, i wymyślić, jak rozwiązać wszystkie problemy, które w tym momencie mnie przygniotły. Byłam cała obolała i mimo snu, czułam się jakbym przebiegła parę ładnych kilometrów. Popatrzyłam za okno, i ku swojemu zdumieniu leciutko się uśmiechnęłam zauważywszy pierwsze nieśmiałe płatki śniegu. No tak, zbliżają się mikołajki. Postanowiłam, że dzisiaj wybiorę się do centrum, bo w końcu czas najwyższy zacząć myśleć nad prezentami. Wzięłam parę głębokich wdechów i już trochę spokojniejsza, próbowałam wstać, żeby cicho przemknąć do kuchni. Byłam straszliwie głodna, mimo, że przywykłam do głodu i nauczyłam się go ignorować. Teraz bardzo chciałam zjeść coś ciepłego i napić się gorącej, parującej herbaty. Próbowałam wstać, jednak zachwiałam się i najzwyczajniej w świecie, upadłam. Andy, usłyszawszy odgłos mojego upadku (musiałam pewnie narobić niezłego hałasu) od razu się obudził i zobaczywszy, że nie ma mnie koło niego, poderwał się na równe nogi. Kiedy zobaczył, jak żałośnie wyglądam leżąc na podłodze i nie mając siły, żeby się podnieść od razu uklęknął koło mnie.
Nie wiedziałam co tam robię, pewnie byłam tak zszokowana całą sytuacją, jaka zaistniała, że nie wiedziałam co robię, ani do kogo idę. Po prostu potrzebowałam wsparcia i ciepła drugiego człowieka, które dawał mi jedynie Andy. Delikatnie pocałowałam go w policzek i najwolniej jak potrafiłam, wyplątałam się z jego objęć, tak żeby go nie zbudzić. Usiadłam na łóżku i próbowałam poskładać wszystko w logiczną całość, i wymyślić, jak rozwiązać wszystkie problemy, które w tym momencie mnie przygniotły. Byłam cała obolała i mimo snu, czułam się jakbym przebiegła parę ładnych kilometrów. Popatrzyłam za okno, i ku swojemu zdumieniu leciutko się uśmiechnęłam zauważywszy pierwsze nieśmiałe płatki śniegu. No tak, zbliżają się mikołajki. Postanowiłam, że dzisiaj wybiorę się do centrum, bo w końcu czas najwyższy zacząć myśleć nad prezentami. Wzięłam parę głębokich wdechów i już trochę spokojniejsza, próbowałam wstać, żeby cicho przemknąć do kuchni. Byłam straszliwie głodna, mimo, że przywykłam do głodu i nauczyłam się go ignorować. Teraz bardzo chciałam zjeść coś ciepłego i napić się gorącej, parującej herbaty. Próbowałam wstać, jednak zachwiałam się i najzwyczajniej w świecie, upadłam. Andy, usłyszawszy odgłos mojego upadku (musiałam pewnie narobić niezłego hałasu) od razu się obudził i zobaczywszy, że nie ma mnie koło niego, poderwał się na równe nogi. Kiedy zobaczył, jak żałośnie wyglądam leżąc na podłodze i nie mając siły, żeby się podnieść od razu uklęknął koło mnie.
-Cześć skarbie, gdzie
idziesz?-zapytał dając mi buziaka w policzek i z łatwością podnosząc mnie z
podłogi. Był bardzo czuły i delikatny, obchodził się ze mną jak z małym
dzieckiem, które upadło stawiając pierwsze kroki.
-Do kuchni. Chciałam coś
zjeść-odpowiedziałam, kiedy z powrotem położył mnie do wygodnego łóżka i
przykrył puszystą kołdrą.
-Nie fatuguj się. To ja
zrobię śniadanie. Tylko proszę, nigdzie się beze mnie nie ruszaj, dobrze? Nie
chcę żebyś zrobiła sobie krzywdę-powiedział, poprawiając mi poduszkę. Jeszcze
raz mnie cmoknął, tym razem w nos i
odwrócił się, żeby poszukać jakichś ubrań. Po chwili namysłu zalożył zwyczajną
białą koszulkę i przetarte dżinsy-chyba te, które kupiliśmy, kiedy pierwszy raz
byliśmy razem w galerii, chociaż nie byłam pewna. Patrzyłam jak się ubiera,
jednocześnie zastanawiając się czy wiadomość o samobójstwie Kamila dotarła do mojego
brata.
-Co teraz będzie?-spytałam
sama siebie i wtuliłam twarz w poduszkę. Byłam okropnie głodna, chociaż cały
czas miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Kręciło mi się w glowie i naraz
przypomniały mi się wszystkie okropne sceny z mojego życia. Najbardziej dobiły
mnie jednak wspomnienia ze szpitala,
chcociaż byłam pewna, że już nie istnieją w mojej głowie. Próbowałam się
uspokoić ale nie mogłam..Wybuchłam płaczem. Zanosiłam się płaczem, słychać mnie
było zapewne, na cały dom. Nie zdążyłam się obejrzeć, i obok mnie leżał już
wtulony we mnie Andy. Teraz nie miałam zamiaru go puścić. Chciałam, żeby już
nigdy mnie nie puszczał. Znowu tulił mnie do siebie, uspokajał i nucił jakąś
piosenkę, której słów nie mogłam rozpoznać. Po prostu go kochałam i chciałam,
żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Czułam się bezpiecznie jak nigdy
przedtem. Niestety zawsze musi się coś spieprzyć. Wyczułam podejrzany zapach.
Czy coś się pali? Byłam pewna, że czuję zapach spalenizny dlatego podzieliłam
się swoją rozterką z Biersackiem.
-Kochanie, chyba coś Ci się
przypaliło-zasugerowałam niepewnie
-Tylko nie to! Poczekaj na
mnie, zaraz wrócę- poderwał się i szybciej niż burza wypadł z pokoju.
Usiadłam na łóżku, przykryłam
sobie nogi kołdrą i zaczęłam głaskać Femme, która po wyjściu Andyego od razu
wskoczyła na łóźko, domagając się pieszczot. Uwielbiałam to zwierzątko. Było
słodkie, urocze i bardzo wiele rozumiało. Śmieszne, mieć w kocie prawdziwego
przyjaciela, prawda? Zamrugałam i przez zapłakane oczy zobaczyłam, jak Andy niesie
mi śniadanie do łóżka.
-Jesteś cudowny, bardzo Ci
dziękuję- wyszeptałam, patrząc na niego z wdzięcznością i opierając zdrętwiałe
palce na czarnym kubku. Kiedy popatrzyłam na talerz nie mogłam powstrzymać łez
wzruszenia. Dostałam cztery tosty z masłem i szczypiorkiem (skąd on wiedział,
że takie lubię najbardziej?), jajko usmażone w przedziwny sposób, tak, że
kształtem wyglądało jak serduszko i do tego jeszcze kakao.
-Wybacz mi. Trochę
przypalone, ale mam nadzieję, że będzie Ci smakowało-uśmiechnął się przysiadając
na brzegu łóżka i sadzając sobie Femme na kolanach. Zjadłam i wypiłam wszystko.
Na pewno było przepyszne ale nistety, nie czułam smaku. Wszystko miało dla mnie
gorzki posmak styropianu i z trudem mogłam przełykać. Byłam niesamowicie
szczęśliwa, że ktoś przygotował mi takie miłe śniadanko. Zdecydowanie
potrzebowałam czegoś takiego, to chociaż na chwilę oderwało mnie od przykrej
rzeczywistości i kłopotów. Podziękowałam, dałam Andy’emu buziaka, i kiedy
wyszedł z pokoju, żeby pozmywać, pobiegłam szybko do swojej sypialni, żeby
odszukać komórkę.
Leżała na podłodze, dokładnie
w miejscu w którym wczoraj wypadła mi z
ręki. Pospiesznie podniosłam aparat i cichutko wróciłam do łóżka Andy’ego. Musiałam
się zastanowić, jak powiedzieć Biersackowi o przyczynie całego tego zamieszania
i szczerze powiedziawszy troszeczkę się bałam. Odblokowałam klawiaturę i
wybrałam numer Arka. Potrzebowałam z nim porozmawiać i liczyłam na to, że
odbierze.
-Halo?-to ja odezwałam się
pierwsza. Bardzo się cieszyłam, że mogę usłyszeć jego głos. Stęskniłam się za
nim. W końcu rodzina to rodzina.
-Już wiesz o
wszystkim?-Bardziej stwierdził niż spytał. Jego głos był dziwny. Smutny,
pozbawiony jakiegokolwiek wyrazu.
-O Kamilu?-spytałam i od razu
poczułam jak znowu zbiera mi się na płacz. Zamknęłam oczy i wbiłam paznokcie w
nadgarstek, próbując się uspokoić.
-Tak
-Wiem..Od wczoraj.
-I co z pogrzebem?
-Nie mogę na niego pojechać. To
nie dlatego, że jestem jakaś podła, uprzedzona czy coś..Te emocje są dla mnie
za silne...Boże co musi czuć jego matka....przecież był jedynakiem-znowu się
rozpłakałam, tym razem chyba bardziej histerycznie niż ostatnio. Arek milczał.
Chyba chciał mi dać czas, żebym się wypłakała. Naiwny. Nigdy nie przestanę
cierpieć z tego powodu. NIGDY.
-Ja mam pomysł..-odezwał się po
dłuższej chwili milczenia
-Jaki?
-Nie przyjadę teraz do
Ciebie, tylko dopiero po świętach a zamiast tego pojutrze pójdę na pogrzeb
Kamila, tak jakby zamiast Ciebie...
-Dziękuję-wyszeptałam do
słuchawki
-Dbaj o siebie. Zadzwonię
jeszcze-oznajmił i rozłączył się. Beznadziejnie, że nawet nie mogę zobaczyć się
z własnym bratem. Inni mają lepiej, mają swoją rodzinę, przy sobie, blisko. A
ja? No tak, wprawdzie jest Andy ale czy on jest moją rodziną? Troszczy się o
mnie, mówi, że mnie kocha ale.. nic pozatym. Zdałam sobie sprawę, że
straszliwie chciałabym mieć dziecko. Miałabym kogoś blisko siebie, kogoś kto by
mnie zrozumiał i kogoś o kogo mogłabym się troszczyć. Trochę przestraszyłam się
tych myśli, tym bardziej, że Andy znowu wszedł do pokoju a ja zarumieniłam się
na jego widok.
Schowałam telefon pod
poduszkę i przytuliłam się do niego, kiedy usiadł koło mnie.
-Andy..jest sprawa..-zdobyłam
się wreszcie, na to, żeby z nim szczerze porozmawiać
-Jaka kotku?
-Mój były popełnił
samobójstwo... Wiesz, normalnie by to mnie nie ruszyło ale nigdy na takiego nie
wyglądał...brzydził się samobójców...
-Przykro mi..Naprawdę..
Wiesz, ludzie nie zawsze pokazują swoją prawdziwą twarz. Nie chcą żeby ktoś
odkrył jacy są naprawdę..I co tak naprawdę czują.
W tym momencie wybuchłam
płaczem. Dotarło do mnie, że ja też noszę taką maskę, że też ukrywam co
naprawdę czuję.
-Ej, kotek nie płacz.
Zobaczysz, powolutku wszystko się ułoży.- uśmiechął się i powoli zaczął całować
mnie po twarzy. Zaczął od ust, żeby za chwilę przejść niżej, na szyję, której
skórę delikatnie przygryzł.
-Dlaczego?-spojrzał mi prosto
w oczy
W tym momencie pokazałam mu
wszystkie moje blizny i rany na lewej ręce i nadgarstku. Niektóre były jeszcze
świeże, zrobione kilka dni temu.
Przez chwilę nic nie mówił,
tylko delikatnie ujął całą rękę i powoli i delikatnie zaczął całować wszystkie
blizny. Od nadgarstka aż do łokcia.
-Nigdy nie pozwolę, żeby
stała Ci się krzywda-wyszeptał tuż przy mojej twarzy-Proszę, nie tnij się
księżniczko. Kocham Cię- złączył nasze usta długim, czułym pacałunkiem, który
sprawił, że zapomniałam o cierpieniu i całkowicie oddałam się wokaliście.
-Twój brat przyjeżdża?-spytał
kiedy skończyliśmy.
-Niestety nie. Ustaliliśmy,
że on pójdzie na pogrzeb Kamila a przyjedzie dopiero po świętach. Straszna
szkoda, bardzo mi go brakuje.
-Nie martw się. Dzisiaj mamy
2 grudnia do świąt nie jest tak daleko..
-Niby nie jest...
-No, rozchmurz się..Zobacz jak
ślicznie pada śnieg-uśmiechnął się do mnie
-Owszem, ślicznie..Kiedyś
bardzo lubiłam patrzeć jak pada..Ale treraz..Chyba zapomniałam co jest w życiu
ważne-odparłam po namyśle
-To pytanie ma wiele
odpowiedzi.. No nie smutaj się tak. Jakbyś jeszcze nie wiedziała, za chwilę
wychodzisz razem ze mną na próbę. Spróbujesz powoli wstać?-on wstał pierwszy i
podał mi rękę.
-Chyba dam...Nie
wiem..-podniosłam się i gdyby Andy mnie nie podtrzymał, znowu zaliczyłabym
pocałunek z podłogą. Cały czas mnie podtrzymywał i bardzo się starał, żebym nie
upadła. Nie miałam siły ani na prysznic, ani na ubranie się i tutaj Biersack
też przyszedł mi z pomocą. Narzucił na mnie swoją białą koszulę i powoli zapiął
mi wszystkie guziki. Miał niesamowicie chude i zręczne palce co bardzo mnie
zdziwiło. Pożyczył mi swoje spodnie, które troszeczkę musiałam podwinąć, bo
były zdecydowanie za duże i skórzaną ramoneskę, całą ozdobioną przypinkami z
nazwami zespołów i batmanem. Deliktnie rozczesał mi włosy i zaplótł
artystycznego warkocza, którego nawet ja nie potrafiłam zapleść.
-Gdzie się tego wszystkiego
nauczyłeś?-spytałam zaciekawiona
-To dzięki mojej kochanej
mamie. Kiedyś miała długie włosy i dzięki niej nauczyłem się jak zaplatać
różnego rodzaju warkocze. Zdziwiło Cię to? Posiadłem jeszcze inne zdolności.
-Nie-odparłam ze śmiechem
-Jak dobrze, że przestałaś
płakać. Zdecydowanie wolę kiedy się uśmiechasz. Jesteś wtedy piękniejsza.
-Kłamca!-krzyknęłam z
udawanym oburzeniem i rzuciłam go poduszką.
~~~~
~~~~
-Chłopcy będę się
zbierać-oznajmiłam zabierając plastikowy kubek ze słomką ze stolika z zamiarem
wyrzucenia go do śmietnika.
Troszkę spóźniliśmy się na
probę, jednak chłopcy zrezygnowali z zamiaru okrzyczenia go, kiedy zobaczyli,
że przyszłam z nim. Przyjęli mnie bardzo ciepło wydaje mi się, że chyba stęsknili się za mną. W końcu dawno się
widzieliśmy. Za nim rozpoczęli próbę wysłuchali przerażającej historii tego,
skąd Andy ma takiego olbrzymiego siniaka pod okiem i trochę pośmiali się z
Juliet. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że Simms jest wariatką i potrzebuje
leczenia. Ale jak ją do tego leczenia zmusić? Po długich ustaleniach odnośnie
styczniowej trasy, do których również ja się włączyłam, wreszcie rozpoczęli
próbę. Dla mnie było to ogromną atrakcją, zobaczyć za darmo, próbę
przeprowadzaną przez super popularny zespół. Inni dużo by za to oddali, ja
miałam to zupełnie za darmo. Zaczęli od ,,Fallen Angels” a skończyli na
,,Savior” do którego- jako wokal wspomagający się włączyłam. Musieli oczywiście
zrobić kilka przerw, ze względu na Asha,
który podczas prób odczuwał niezwykły brak swoich pisemek z golymi babami i
ciągle chciało mu się pić. Wszyscy wiedzieli, że to dlatego, że wczoraj trochę przesadził
z imprezowaniem, jednak basista nie chciał się oficjalnie przyznać. Podczas
drugiej próby, wyszliśmy z Andy’m i Jake’m przed studio, żeby zaczerpnąć
świeżego powietza. Andy oczywiście musiał zapalić-bo jak twierdzi-kiedy nie
pali robi się niespokojny i nerwowy, co bardzo mnie irytowało. Nie obeszło się
bez małej kłotni, mianowicie kiedy wróciliśmy, Ash razem z CC’m i Jinxxem
zostali przyłapani przez nas na oglądaniu kodowanej telewizji z programami
tylko dla dorosłych. Andy okropnie się wkurzył, bo jak się dowiedziałam za kodowaną
telewizję dodatkowo się płaci i ich menadżer odbierając rachunki nie będzie
zbyt zadowolony. Ash odgryzł się, że nigdy nie ma spokoju, i na wiadomość, że
będą musieli zrobić składkę, prychnął pogardliwie. Rozzłościło to Andy’ego,
który mało brakowało a wywaliłby Asha ze studia, tłumacząc, że zachowuje się
jak rozpieszczony gówniarz. Nie przejęłam się zbytnio ich kłótnią, właściwie
prawie nie zwróciłam na nią uwagi zajęta lekturą fascynujacej książki, którą
znalazłam u Andy’ego pod łóżkiem. Jedyne co wydało mi się dziwne to zachowanie
Christiana. Cały czas za mną chodził, był przesadnie miły i prawił mi słodkie
komplementy, które starałam się ignorować. Przecież mam chłopaka, na którym mi
zależy i CC powinien to zrozumieć. Nie powinien mnie podrywać, byłam przecież
jego przyjaciółką i dziewczyną jego kumpla. Po skończonej próbie poszliśmy do
Subwaya, bo wszyscy zgodnie stwierdzili, że są głodni a tam mają najlepsze
kanapki w całym mieście. Zasiedliśmy więc w przytulnym kącie, na wytartych
skórzanych kanapach a Ashley, jako, że najbardziej podpadł, zebrał nasze
zamówienie. Siedziałam pomiędzy Andym a Christianem co niekoniecznie mnie
ucieszyło, ponieważ cały czas perkusista usiłował zwrócić moją uwagę. Miałam
już tego dosyć. Biersack zresztą też. Zauważył dziwne zachowanie kolegi, zanim
mu o tym powiedziałam.
Wzięliśmy na pół ogromną kanapkę z tuńczykiem i sałatą, której i tak nie udało nam się do końca zjeść. Kiedy wszyscy skończyli, Jinxx zaproponował, że z okazji mikołaja zaprasza wszystkich na kawę. Ash jak zwykle jęczał, bo zdecydowanie wolał jakiś energetyk lub ewentualnie alkohol a w szczególności whiskey. Mimo jego protestów, wybraliśmy się do Starbucksa.
Wzięliśmy na pół ogromną kanapkę z tuńczykiem i sałatą, której i tak nie udało nam się do końca zjeść. Kiedy wszyscy skończyli, Jinxx zaproponował, że z okazji mikołaja zaprasza wszystkich na kawę. Ash jak zwykle jęczał, bo zdecydowanie wolał jakiś energetyk lub ewentualnie alkohol a w szczególności whiskey. Mimo jego protestów, wybraliśmy się do Starbucksa.
Zamówiłam wielki kubek latte
z czekoladową posypką, podwójnym sosem karmelowym i dużą ilością bitej
śmietany. Chłopaki wybrali mniej wymyślne napoje, ale ja zdecydowanie
potrzebowałam czegoś zamulająco słodkiego a wiadomo, jak nadarza się okazja, to
trzeba z niej korzystać.
Andy zamówił jakąś słodką kawę z ogromną ilością mleka i pozwolił mi spróbować.
Andy zamówił jakąś słodką kawę z ogromną ilością mleka i pozwolił mi spróbować.
-Panie kocie, zmyj
wąsy-uśmiechnął się i delikatnie wytarł mi twarz ,jak małemu dziecku, na co CC
wykrzywił się, jakby jadł cytrynę.
-Gdzie będziesz się
zbierać?-zapytał ze zdziwieniem Andy. No tak. Przecież nic wcześniej nie
ustalaliśmy.
-Chcę pojechać do
galerii-oznajmiłam
-Czemu wcześniej nie
powiedziałaś? No dobra, zbieram się.-podniósł się ze swojego miejsca
-Nie,nie, nie..Ja chcę
pojechać sama.- położyłam nacisk na ostatnie słowo. No bo jak mam kupić mu
prezent na mikołaja, kiedy będzie ciągle stał nademną?
-To chyba, że tak.-pokiwał ze
zrozumieniem głową. W jego spojrzeniu wyczytałam rozczarowanie i smutek
-Chcę kupić parę rzeczy..Za
dwie godzinki wrócę. Posiedź sobie jeszcze z chłopakami-podeszłam do niego i
cmoknęłam na pożegnanie, na co Christian zareagował chrząknięciem.
-Ej kicia..Poczekaj! Masz
jeszcze to. I kup sobie coś ładnego-wyciągnął z portfela swoją kartę kredytową
i wręczył mi ją z uśmiechem.
-No co ty...-
-Nie przesadzaj. I do
zobaczenia-pomachał mi ręką na pożegnanie.
-No dobrze.. I
dziękuję..-jeszcze raz podeszłam do niego i pocałowałam namiętnie a następnie
pomachałam chłopakom na pożegnanie i skierowałam się w stronę wyjścia ze
Starbucksa.
~~~~~~
Niestety autobus troszeczkę
się spóżnił, ale starałam się nie denerwować. Bałam się, że jeśli wrócę do domu
za późno, to Andy będzie się o mnie martwił, a tego nie chciałam, więc byłam
bardzo szczęśliwa kiedy autobus przyjechał wyjątkowo szybko, i po dwudziestu
minutach byłam już w zatłoczonym hallu, największej świątymi handlu w naszym
mieście. Ludzkość wpadła na podobny pomysł co ja, więc w środku panował niezły
tłok i zamieszanie. Serdecznie współczułam kierowcom, bo wyobraziłam sobie, co
teraz dzieje się na podziemnym parkingu. Rozpięłam kurtkę, bo w sklepie było
włączone ogrzewanie, i tym samym było gorąco , i rozpoczęłam polowanie. Nie
miałam pojęcia, co mogę kupić Biersackowi na mikołaja. Żadna z rzeczy
przeglądanych przeze mnie , jakoś mi do niego nie pasowała. Chciałam, żeby to
było coś wyjątkowego i żeby wyrażało to, jak bardzo mi na nim zależy. Zarobiłam
ostatnio tysiąc i wszystkie te pieniądze mogłam z czystym sumieniem wydać. Zajrzałam
do wszystkich sklepów na pierwszym piętrze, jednak nic specjalnie nie przykuło
mojej uwagi. Miałam sobie kupić ,,coś ładnego” jednak problem w tym, że nic
ładnego nie było. Jak dobrze, że niedługo mikołaj. Dzięki temu, mogę na chwilę
przestać myśleć o problemach i skupić swoją uwagę zupełnie na czymś innym. Byłam
już trochę zmęczona jednak zdecydowałam się zwiedzić jescze drugie piętro. Stojąc
na schodach ruchomych koło chłopaka w koszmarnie brudnych glanach, rozmyślałam,
co też Andy może mi kupić. Płytę? Książkę? Coś z biżuterii? Pochwaliłam samą
siebie, za to, że zechciało mi się pofatygować na górę ,bo znalazłam kilka
fajnych i idealnie pasujących dla Biersacka rzeczy. Byłam z siebie dumna i
zadowolona. Pozostawało tylko ładnie
zapakować i prezent gotowy, jednak nie miałam z tym problemu, umiałam ładnie
pakować różne rzeczy na prezenty, i skromnie się nie chwaląc, wychodziło mi to
całkiem dobrze. Poszłam jeszcze do kilku butików i drogerii, żeby kupić sobie
nowy czarny lakier do paznokci. Nabyłam również trochę ubrań, bo akurat
trafiłam na wyprzedaż. Objuczona siatkami wyszłam z ,,H&M” z zamiarem
dostania się na dół i wyjścia z galerii.
Byłam tak zajęta rozmyślaniem, że nagle na kogoś wpadłam.
-O boże!
Przepraszam!-rzuciłam wszystkie torby na podłogę i rzuciłam się żeby pomóc
potrąconej osobie.
-Eee tam. Nic nie szkodzi.
Powinnam bardziej uważać gdzie idę-odezwała się dziewczyna na którą wpadłam. Podałam
jej rękę, żeby pomóc jej wstać z podłogi. Była zdecydowanie wyższa i starsza
ode mnie. Miała długie, falowane ciemnoczerwone włosy, niebieskie oczy i
delikatną, bladą cerę. Ciężko było określić jej wiek na podstawie rysów twarzy,
ponieważ miała bardzo mocny, postarzający makijaż. Wręcz wyzywający tak samo
zresztą jak jej strój. Krótkie, postrzępione na końcach spodenki dżinsowe
odsłaniające połowę tyłka, czarna koronkowa bluzka, przez którą wyraźnie
prześwitywał stanik, czarne koturny i do tego wszystkiego długi-niemal do
kostek- czarny płaszcz.Podzwaniała złotymi kółkami, którymi miała ozdobione
nadgarstki. Znienawidziłam ją od pierwszej chwili, może to dlatego, że
wyglądała doroślej i lepiej ode mnie. No i miała sporych rozmiarów biust. Nie
to co ja. Ja miałam bardzo małyb iust, chociaż starałam się pocieszać, że
jeszcze na pewno mi urośnie. Tajemnicza nieznajoma była po prostu piękniejsza
ode mnie i bardziej pewna siebie.
-Jestem Sam. A ty?-wyciągnęła
do mnie dłoń z długimi,krwistoczerwonymi tipsami ozdobionymi czarnymi
naklejkami.
-Regina. Miło Cię poznać. Na
pewno jesteś cała?
-Na pewno. Nie przejmuj się,
to moja wina. A raczej Tych głupich butów.- oznajmiła wskazując dłonią na
koturny.
-Trzeba było ubrać jakieś
bardziej wygodne..Zwłaszcza, że idziesz do sklepu...
-Masz trochę czasu? Może
połaziłybyśmy razem po sklepach, pomogłabym Ci zmienić styl-popatrzyła z
niesmakiem na ciuchy Andy’ego, które wisiały na mnie jak na wieszaku.
-Jasne. Bardzo
chętnie.-odparłam ,co nie do końca było kłamstwem. Dziewczyna mnie
zaintrygowała,chciałam wyglądać tak jak ona, dlatego od razu przystałam na
propozycję.
~~~~~~~~~~
-Matko! Jaka zajebista chata!
Cieszyłam się, że nareszcie czymś jej zaimponowałam. Do tej pory to ona
była tą ,,zajebistą” i ,,cool”. Połaziłyśmy trochę po sklepach, jednak mnie nie
bawiło to tak mocno jak Sam. Ona była niekwestionowaną mistrzynią ,,shoppingu”
i w drogich sklepach czuła się jak ryba w wodzie. Cholernie mnie irytowała bo
była dla mnie niemiła i zwracała się do mnie jak do głupiego dziecka, które ma
się słuchać starszej, mądrzejszej i co tu kryć, ładniejszej koleżanki. Za punkt
honoru przyjęła wybranie mi nowych, lepszych ubrań i zmianę mojego stylu. Wybierała
same najdroższe, brokatowe, cekinowe, świecące ubrania, koniecznie z dużym
dekoltem i mocno kobiecymi dodatkami. Nie podzielałam jej gustu jednak
posłusznie przymierzałam wszystko, co dla mnie wybierała. Mimo niesmaku
czerwonowłosej, kupiłam tylko jedną bluzkę, w dodatku nie tą, którą mi wybrała.
-Skoro chcesz wyglądać jak
dziecko, to trudno-oznajmiła po swojej porażce.
Nie chciałam konczyć naszej
znajomości i ku swojemu najszczerszemu zdziwieniu, zaprosiłam ją do siebie na
herbatę.
-Ano zajebista-odparłam
szukając cukru w szafce. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, zresztą martwiłam się, bo
Andy już dawno powinien być w domu. Na szczęście w porę odkryłam przyczepioną
magnesem do lodówki karteczkę, która mnie uspokoiła.
,,
Pojechałem z Ashem oglądać basy. Przepraszam, że wcześniej nic nie
powiedziałem, jest mi straszliwie głupio. Wiesz, to wyszło tak spontanicznie,
sama rozumiesz. Będę gdzieś wieczorkiem, to porobimy coś fajnego. Mam nadzieję,
że zakupy się udały? Kocham Cię. ANDY”
-Regina, Ty nie mieszkasz
sama?-spytała wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
-Skąd to pytanie?-odbiłam
pytanie, stawiając przed nią kubek z zieloną, parującą herbatą.
-No bo widzę męskie rzeczy i
ogólnie-przyłożyła kubek do ust i pociągnęła kilka łyczków
-Musisz być taka ciekawska?!-zaczynała
mnie na dobre wkurzać
-Nie spinaj się tak. Tylko
zapytałam. Czy to powód do złości?
-Denerwujesz mnie. Jasne, że
mam chłopaka i bardzo go kocham-wysyczałam przez zęby. Słowo daję, zaraz ją
stąd wyrzucę. Po cholerę wogóle ją tu zapraszałam.
-To w porządku. Nie złość
się. Jakie są Twoje ulubione ubrania?
Przesiedziałyśmy dobrą
godzinę rozmawiając o ciuchach, kosmetykach i chłopakach. Czułam się jak jakaś
nastolatka rozmawiająca ze starszą kuzynką. Sam niezbyt lubiła słuchać,
zdecydowanie wolała gadać. To odwrotnie niż ja. Wysłuchałam długiej pogadanki o
wyższości szpilek nad koturnami, najlepszych markach szminek, pokazie jakiegoś
projektanta na którym ostatnio była, o tym, jaka to praca jest ciężka i o swoim
narzeczonym, który jest artystą i gra na skrzypcach. Chciałam się pochwalić, że
też znam kogoś takiego (chodziło mi o Jinxxa) ale w ostatniej chwili ugryzłam
się w język. Ona na pewno go nie zna, i zaraz mnie wyśmieje. Wyciągnęłam z
szafki ciastka czekoladowe, chcąc chociaż na chwilę ją uciszyć, jednak nie było
to takie proste. Po niecałych dziesięciu minutach cała paczka zniknęła.
Zastanawiałam się jak to możliwe, że dziewczyna która tak dużo je, ma taką
świetną figurę. Modliłam się w duchu, żeby Andy już wracał, bo kiedy pojawi się
w mieszkaniu, Sam zapewne poczuje się głupio i wreszcie zakończymy tą straszną
wizytę.
-A ten twój chłopak....Jaki
on jest?-Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Jest uroczy, czuły,
delikatny...-zaczęłam wyliczać, jednak znowu brutalnie mi przerwała.
-Na początku każdemu tak się
wydaje. Jeśli jest taki uroczy to na pewno ma kogoś innego. Ale Ty i tak
dowiesz się ostatnia. Zawsze tak jest. Chce uśpić Twoją czujność-stwierdziła
beznamiętnie obracając w rękach puste pudełko po ciastkach i postukując nim, co
miało oznaczać, że ciastek w pudełku już nie ma.
-On nie jest taki..-zaczęłam
-Nie jest taki? To gdzie
teraz jest?
-Pojechał z kolegą..-odparłam
niepewnie. A co jeśli to, co opowiada Sam jest prawdą? Może faktycznie Andy
mnie oszukuje? Może spotyka się z tą Juliet a ja jestem tylko taką zabawką? Na
chwilę?
-Jasne. ,,Kolega” Tak to się
teraz nazywa...
-Przestań!-krzyknęłam na nią
czując jak zbiera mi się na płacz. Wywaliłabym ją z mieszkania, ale na szczęście
usłyszałam dźwięk otwieranego zamka i głos Biersacka w przedpokoju.
-Cześć skarb..To znaczy cześć
dziewczyny!-uśmiechnął się, kiedy wszedł do kuchni i zauważył, że nie jestem
sama tylko z kimś. Podszedł najpierw do mnie, przywitał się ze mną namiętnym
pocałunkiem, a następnie przywitał się z Sam...całusem w policzek?!
-Zrealizowałaś to superważne
zamówienie?-spytał dziewczynę, jednoczęsnie przysuwając sobie krzesło.
-Jeszcze nie. Cholerna
trudność. I jeszcze ten klient. Za dużo wymaga. Ja mu tłumaczyłam, że z sepią
będzie dla niego korzystniej a on się upiera przy rozjaśnianiu..
-Chwileczkę, bo czegoś nie
rozumiem.-przerwałam im-Skąd się znacie?
-Jak to skąd? Raczej muszę
znać narzeczoną swojego gitarzysty, prawda?-zapytał Andy patrząc na mnie ze zdziwieniem
-Nie rozumiem...
-Mówisz poważnie? Nie
przedstawiłyście się sobie? To jest Sammi. Narzeczona Jinxxa. Ta Sammi, którą
bardzo chciałaś poznać.-oznajmił z uśmiechem
-O kur...-szczęka mi opadła. No
tak.. Przecież przedstawiła się jako ,,Sam” a to skrót od ,,Sammi”. Boże jaką
ja jestem idiotką!
-Serio chciałaś mnie poznać? Matko
ja nie wiedziałam, że Ty to Ty-roześmiała się jak głupia-Wprawdzie widziałam
Twoje zdjęcie w gazecie ale nie było zbyt wyraźne. Matko ty Ty jesteś
dziewczyną Andyego!-wybuchła śmiechem a po chwili dołączył do niej Andy.
-To wy sobie pogadajcie a ja
idę. Jestem zmęczona, pozatym mam trochę roboty. Jakbyś mnie szukał jestem u
siebie-odsunęłam krzesło, wstałam, zabrałam kubek ze stołu i po chwili
opuściłam kuchnię zostawiając ich samych.
Pierwsze co zrobiłam, to
udałam się do łazienki, żeby wziąść kąpiel. Poleżałam trochę w pachnącej pianie
jednak szybko zrobiłam się śpiąca. Od dzieciństwa tak mam, że biorąc prysznic
lub kąpiel jestem w stanie zasnąć, jednak kiedy wyjdę z wanny uczucie senności
przechodzi. Dziwne. Przebrałam się w samą bieliznę zabrałam książkę i kocyk ze
swojej sypialni i udałam się do sypialni Andyego. Przykryłam się kocykiem i
starałam skupić swoją uwagę na tekście, jednak nie mogłam, ponieważ irytowały
mnie śmiechy dochodzące z dołu. Co oni tam robią? Przypomniały mi się słowa
Sammi, o tym, że Andy mnie nie kocha i rozpłakałam się. Nie miałam pojęcia
która godzina ani jaki mamy dzień tygodnia, po prostu byłam nieszczęśliwa i to
nieszczęście zawładnęło całym moim ciałem. Jakie to niesprawiedliwe, że na górze ktoś
płacze, a na dole inni się śmieją, nie martwiąc się niczym. To BARDZO
niesprawiedliwe. Uspokoiłam się dopiero kiedy usłyszałam odgłos zamykanych
drzwi i ciche kroki na schodach. Podniosłam się, zabrałam swoje rzeczy,
owinęłam się w koc i postanowiłam wrócić do siebie. Nie mam zamiaru z nim
rozmawiać. Niestety, jak to często bywa w takich przypadkach, zamiast minąć
Andy’ego centralnie na niego wpadłam.
-Gdzie się wybierasz?-spytał
próbując mnie przytulić, jednak od razu się wyrwałam.
-Do kuchni-burknęłam-Jestem
głodna-całkowite kłamstwo, wcale nie byłam głodna ale musiałam coś powiedzieć. Niestety
postanowił mi towarzyszyć, bojąc się, że zrobie sobie krzywdę..no cóż.
-Nie jestem głodna. W
rzeczywistości idę do siebie-szybko zmieniłam zdanie. Patrzył na mnie
zdezorientowany/ Czy on nie rozumie, że nie chcę iść z nim do tej cholernej
kuchni?!
-A może chcę, żebyś
została?-spytał, próbując odgarnąć mi kosmyki z twarzy, za co od razu dostał po
łapie.
-Jeszcze czego. A może chcesz
mnie zgwałcić, co? Takie są Twoje plany? Nie, dziękuję. Jeśli nie masz nic
przeciwko, nareszcie sobie pójdę!-próbowałam się wyrwać jednak bardzo mocno
złapał mnie za nadgarstki i nie chciał puścić.
-Puść mnie! Zacznę krzyczeć!
To jest karalne!-szarpałam się, jednak jego mocno zaciśnięte palce utrudniały
mi wyswobodzenie się. Patrzył na mnie z ogromnym smutkiem. Zauważyłam, że ma
łzy w oczach i dopiero wtedy przestałam się szarpać.
-Czy to Sammi Ci coś
nagadała?-zapytał
-Może...Co nie zmienia faktu,
że nadal zależy Ci na Juliet-teraz to ja zaczęłam płakać
-Sammi przyjaźni się z
Juliet. Ona nie jest wredna, po prostu jest jej szkoda najlepszej przyjaciółki.
Nagadała Ci głupot. Nie kocham Juliet. Jak miałbym kochać dziewczynę, która
mnie uderzyła i grozi mojej rodzinie? Jak?-zapytał ujmując moją twarz w dłonie
i patrząc mi prosto w oczy.
-Przepraszam...-wyszeptałam
-Wszyscy czasem upadamy. I to
jest w porządku-odparł i po chwili płakaliśmy już obydwoje. Staliśmy tacy
przytuleni do siebie i płakaliśmy. Dopiero wtedy doszło do mnie, że Andy
naprawdę bardzo mocno mnie kocha. Który chłopak, pokazywałby swoje uczucia i
płakał, przy swojej dziewczynie? Andy nie wstydził się płakać przy mnie, co
oznaczało, że ma do mnie pełne zaufanie i jest ze mną bardzo mocno związany
uczuciowo. To co gadała Sammi, wydało mi się śmiesznym głupstwem.
-Będziesz spać sama?-zapytał
kiedy już troszeczkę się uspokoiliśmy i byliśmy w stanie normalnie ze sobą
rozmawiać.
-Tak..Nie..To znaczy nie wiem..-odparłam szczerze.
-Tak..Nie..To znaczy nie wiem..-odparłam szczerze.
-Możemy spać razem u mnie,
lub u Ciebie, jeśli wolisz.
-To może u Ciebie?
-Nie widzę problemu, tylko co
z Twoją sypialnią? Trzeba sprzedać jedno łóżko..
-Mam lepszy pomysł. Moją
sypialnię przerobimy na pokój gościnny, kiedy przyjdą chłopcy lub przyjadą Twoi
rodzice, będą mieli gdzie spać. Co Ty na to?
-A moja sypialnia będzie
naszą wspólną,tak?
-Dokładnie.
-No to nie widzę nic
przeciwko. Jutro wszystko poprzestawiamy a teraz idziemy spać. To był ciężki
dzień-zarządził a ja specjalnie się nie stawiałam. Położyliśmy się, jednak mimo
bliskości Biersacka, nie mogłam usnąć. W dalszym ciągu męczyły mnie jakieś
wątpliwości, które nie pozwalały mi zasnąć. Leżałam więc po ciemku,
zastanawiając się i gładząc palcami tatuaże na jego ręku. Andy chyba też nie
mógł zasnąć, bo leżał bezczynnie wpatrując się w sufit.
-Nie możesz spać?-spytałam z
troską, jednak moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. –Andy, możesz mi coś
obiecać?-spytałam po dłuższej chwili ciszy, która stawała się nie do
wytrzymania.
-Co takiego?
-Przysięgnij, że będziesz
mnie kochał zawsze. Przysięgasz?
-Przysięgam.-odparł i mocniej
mnie przytulił-A teraz śpij. Dobranoc i słodkich snów-uśmiechnął się i
pocałował mnie w nosek.
-Dobranoc-odpowiedziałam i
dokładniej zakopałam się w pachnącej pościeli, aby po dłuższej chwili dołączyć do swojego
chłopaka, który ku mojemu zdziwieniu, szybciej zasnął.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie znowu po jakże ciężkim i wyczerpującym tygodniu :P Może zacznę od chamskiego pochwalenia się swoją 4+ z historii :) Wiem, to wredne ale nie mam się komu pochwalić :( Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział ale mimo wszystko jest :D Jest to ostatni rozdział przed sceną, dlatego już możecie zaczynać się cieszyć, bo za tydzień wstawię cały rozdział świąteczny z obiecaną sceną +18. Padło pytanie: czy CC jest z Sandrą Alvą? No właśnie nie xd Sandra z opowiadania, to zupełnie inna Sandra, mogę zdradzić jedynie, że jest modelką :D Bardzo staram się nie robić błędów i nie gubić przecinków ale nie mogę zapewnić, że nie ma żadnych bo jakieś na pewno się znajdą :( Dziękuję za wszystkie komentarze i takie zainteresowanie :) To wiele dla mnie znaczy :D Zostawiam Was z rodziałem i sami oceńcie jak wyszedł :) Całuski i życzę wszystkim duuużo weny :) No i udanych ferii, dla tych którzy jeszcze je mają :>Aha i jeszcze jedna sprawa :) Zostawiajcie adresy do swoich blogów w komentarzach. Chętnie poczytam :>
~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie znowu po jakże ciężkim i wyczerpującym tygodniu :P Może zacznę od chamskiego pochwalenia się swoją 4+ z historii :) Wiem, to wredne ale nie mam się komu pochwalić :( Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział ale mimo wszystko jest :D Jest to ostatni rozdział przed sceną, dlatego już możecie zaczynać się cieszyć, bo za tydzień wstawię cały rozdział świąteczny z obiecaną sceną +18. Padło pytanie: czy CC jest z Sandrą Alvą? No właśnie nie xd Sandra z opowiadania, to zupełnie inna Sandra, mogę zdradzić jedynie, że jest modelką :D Bardzo staram się nie robić błędów i nie gubić przecinków ale nie mogę zapewnić, że nie ma żadnych bo jakieś na pewno się znajdą :( Dziękuję za wszystkie komentarze i takie zainteresowanie :) To wiele dla mnie znaczy :D Zostawiam Was z rodziałem i sami oceńcie jak wyszedł :) Całuski i życzę wszystkim duuużo weny :) No i udanych ferii, dla tych którzy jeszcze je mają :>Aha i jeszcze jedna sprawa :) Zostawiajcie adresy do swoich blogów w komentarzach. Chętnie poczytam :>
No Andy to świetny koleś :-) Rozdział mi się podobał, ze względu na to że taki długi i ciekawy :-) Zrobiłaś mi ochotę na kawę latte, a ten obrazek całkowicie pobudził moją wyobraźnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na ten ciekawie zapowiadający się nowy rozdział :D ;*
Dobra to ja komentuje c:
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wyszło tak troche sztywno? Nie wiem... Miałam takie wrażenie podczas czytania, poptzrdni.rozdział był świetny, a w tym widać, że nie wiedziałaś co napisać.
Teraz dobre strony:
Jest ciekawe. Super pomysł z wpleceniem Sammi do opowiadania. To tak najogólniej co mi się podobało.
Taka rada: może jakaś scena +18?
Dobra nie to chciałam napisać x.x
Jakby co przrczytaj jeszecze raz rozdział przed wstawieniem?
rozdział booski, booski, booski ♥ kurczę brak słów. zawsze jak czytam twojego bloga chcę więcej i więcej :) nie rozumiem, czemu bałaś się mojej opinii. ? Piszesz świetnie i tego się trzymajmy kochana ♥ Co za przypadkowa zbiegłość imion xD Mam tak samo na imię jak ta osoba której ten rozdział dedykujesz :) A tak wgl, u mnie rozdział 20 dodany. Nie miałam pomysłu co napisać, za co przepraszam.. Następny rozdział przewiduję jutro lub w poniedziałek. Weź mnie nie zabij za opowiadanie, bo jest kiepskie -,- Weny kochana i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://intheendblackveilbrides.blogspot.com/
Rozdział długi, choć szybko go przeczytałem.Wciągnął mnie ten blog i szybko pisz następny!!
OdpowiedzUsuńWidać zmiany, jest coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział, czyżby to oznaczało dwa komentarze jednego dnia? ^^
Nevermind :)
Pozdrawiam,
S.
Ekstra rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie mam pomysłu na bardziej kreatywny komentarz ;_;
Już nie mogę się doczekać kolejnego<3
Świetny rozdział. ! ;D
OdpowiedzUsuńNie mam pomysłu na komentarz , więc napiszę , że czekam na next'a ;33
Zapraszam na nowy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-all-bvb.blogspot.com/
Rozdział cudowny, bardzo mnie wciągnął ten rozdział, z resztą tak samo jak całe opowiadanie. czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na :
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Pozdrawiam,
Zgodnie z prośbą informuję o rozdziale 21 który jest z dedykacją dla ciebie :) Mam nadzieję że nie jest jakiś strasznie okropny :) Czekam na twoją opinię <3
OdpowiedzUsuńUnfoorgiveen n ( http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/ )
Hej! Zapraszam na rozdział 4 na LA TORTURA. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Wedle życzenia informuje o nowym rozdziale u mnie http://emolifegirl.blogspot.com/2014/02/rozdzia-11.html?m=1 Mam nadzieję że się spodoba.
OdpowiedzUsuńKurcze, wciągnęło mnie. Bardzo dobre. Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://heleodore.blogspot.com/
Jejku, dziewczyno i ty jeszcze mi mówisz, że piszesz "masę pierdół". Moim zdaniem blog jest świetny, uwielbiam czytać takie opowiadania. Bardzo lubię twój styl pisania, jest taki lekki, a w dodatku, nawet codzienne czynności wydają się fantastyczne w twoich notkach :) Jak sobie wyobrażam, że jestem na miejscu Reginy to po prostu się rozpływam. Jaka dziewczyna nie chciałaby mieć takiego troskliwego chłopaka? Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz. Czekam ^^
OdpowiedzUsuńOMG kochaniutka sorry, ale boska to ty jestes :* <3 i nie moge doczekac sie rozdzialu 18+ xddd ;> tak wiem, ze jestem zboczona, ale tak juz mam sorry :D mam pytanie : Czemu Regina sie tak wywala ? Dobra pozdrawiam ciebie i Paulę :D
OdpowiedzUsuńP.S: Napisalam nowy rozdzial, ale jest dlugi , wiec nwm czy wytrwasz do konca i czy nie zanudzisz sie na smierc.... ;>
Ło matko, jaki ten rozdział był długi. Co prawda Andy nie jest chłopakiem w moim typie, ale jest uroczy. Scena +18? Huhu, bardzo chętnie, pokazywać już dowodzik? Hah, śmieję się :D Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na pierwszy rozdział:
http://deniaal.blogspot.com
Nowy rozdział.. ;o
OdpowiedzUsuń4+ z historii <3 gratki:*** rozdział boski:))))))))))))
OdpowiedzUsuń[przepraszam za spam]
OdpowiedzUsuńPrzyszłość rządzi się innymi prawami niż teraźniejszość. Na świecie powstała armia władająca nim i buntownicy, którzy nie chcieli podlegać jakiejkolwiek władzy. Była ich niewielka garstka przeciw pięciu władcom, co skończyło się dla prawie każdego karą śmierci. Tylko nieliczni zdążyli się schować, głównie dzieci. Leah ma zaledwie dziewiętnaście lat, a jej życie stoi u kresu. Jednak do jej zabójstwa nie dochodzi, przez jednego z władców, który przyjął ją do siebie, jako niewolnicę. Od tamtej pory nie miała nic do gadania. Początkowa nienawiść zamienia się w niezdefiniowaną miłość do osoby, która nigdy nie powinna znaleźć się w jej życiu. Co zrobi, kiedy będzie musiała podjąć decyzję?
http://the-prophet-fanfiction.blogspot.com/
Dobra, pomyślałam sobie, że i ja powinnam skomentować. Ale od początku.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały blog, siedziałam do pierwszej w nocy i wcale nie żałuję :) No, w każdym bądź razie, zacznę od pierwszego wrażenia.
Nie wiem, czemu, ale byłam trochę zdziwiona charakterem Andy`ego. Chodzi o to, że jest taki... miły i przyjazny. Moja reakcja pewnie wzięła się stąd, że naczytałam się za wiele blogów z tymi "złymi". W każdym bądź razie, to miła odmiana.
Od pierwszego rozdziału zastanawiam się - skąd takie imię dla głównej bohaterki? Jest... cóż, niewiele osób preferuje te rzadziej spotykane imiona. Nie mówię, że to źle, czy coś takiego, po prostu mnie to ciekawi. Zresztą, sama też takie lubię.
Teraz czas, w którym piszesz opowiadanie. Preferujesz teraźniejszy, ale czasami zdarzy ci się pomylić go z przeszłym. Nie jest to jakoś bardzo widoczne, ale mimo wszystko.
Co do ogólnego zarysu. Hm... czy to źle, że czekam na scenę +18? :D Cóż, liczę na to, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo jestem naprawdę ciekawa, jak wyjdzie ci ta scena :D
Ach, kochana Sam... Dałaś jej dość... wybuchowy (?) charakterek. Nie przepadam za nią, wygląda tu na taką... na taką trochę plastikową dziewczynę. Nie wiem, to moje spostrzeżenia.
No także ten... czekam na nowy rozdział :)
Świeetny rozdział, naprawdę świetny. Fajnie, że wprowadziłaś Sam, podoba mi się ta postać :D i serio, zdziwiłam się chyba tak samo jak Regina, kiedy się okazało że to narzeczona Jinxxa XDD
OdpowiedzUsuńawww, scena +18, kurczę, nie trzymaj nas w niepewności i dodawaj szybciutko XDD
ojeju, no po prostu uwielbiam Reginę i Andyego, takie słodziaki, że ojeju <3
pisz szybciutko nowy! <3
u mnie 11, zapraszam c:
http://thisissempiternal-bmth.blogspot.com/2014/02/11.html
Dodawaj, dodawaj rozdział bo się doczekać nie mogę ;) W między czasie i jeśli masz ochotę zapraszam do siebie na rozdział 22 :) Czekam na twoją opinię :)
OdpowiedzUsuńhttp://intheendblackveilbrides.blogspot.com/