poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 2


Kiedy wracam z łazienki na stoliku stoją już zamówione herbaty. Andy’emu najwyraźniej zrobiło się gorąco bo zdjął kurtkę. Ma niesamowicie chude ręce z licznymi tatuażami.. Przyznam, że trochę mu zazdroszczę. Sama chciałabym mieć tatuaże ale niestety nie mam funduszy na takie przyjemności. Kiedy widzi, że podchodzę do stolika z uśmiechem zrywa się ze swojego miejsca  i podbiega by odsunąć mi krzesło.Czuję, coś w rodzaju radości wymieszanej ze zdziwieniem.
-Moim zdaniem wyglądasz ślicznie bez makijażu- natychmiast robi się czerwony i pochyla  głowę, żebym nie widziała jego rumieńców.
-No coś Ty. Ja uważam, że nie jestem piękna, nawet ładna. Zrobiłam taki makijaż bo poszłam na imprezę z moją przyjaciółką, która nagle gdzieś zniknęła
-No to świetna przyjaciółka. Naprawdę
-Nie czepiaj się jej!. Jest czasem nieodpowiedzialna ale i tak wiele jej zawdzięczam-przyglądam się uważnie twarzy chłopaka.. Wydaje mi się znajoma ale nie potrafię sobie przypomnieć gdzie go wcześniej widziałam. –Mam pytanie. Mam wrażenie, że już gdzieś Cię wcześniej widziałam. Podpowiesz mi skąd się znamy?-
-Przecież jestem wokalistą Black Veil Brides. Na pewno stąd mnie kojarzysz, prawda?-uśmiecha się.
-Coo? O czym ty wogóle do mnie mówisz? Błagam Cię, jaśniej bo nie rozumiem- podnoszę filiżankę do ust i upijam nieco jej zawartości
Andy wygląda na wyraźnie zdziwionego
-Nie kojarzysz Black Veil Brides? Zespół. Gramy post-hardcore. Jesteśmy tacy wymalowani i ubrani na czarno...
-Nie mam pojęcia o czym mówisz. Nie słucham Was. Widziałam Cię chyba na okladce jakiejś gazety, albo tak mi się wydaje. Ale z przyjemnością zapoznam się z Waszym zespołem. Jestem ciekawa.- Tym razem ja miło się uśmiecham. Atmosfera jest bardzo przyjemna, oboje jesteśmy odprężeni, gadamy jakbyśmy się znali od bardzo dawna.
-Musisz koniecznie poznać chłopaków. A w szczególności mojego najlepszego przyjaciela. A ja z chęcią poznam Twoją przyjaciółkę. Podpowiesz mi jak ma na imię?-
-Olka. A Twój przyjaciel?
-Ashley
-Ładnie. To termin spotkania się ustali. Wiesz, Olka ma chłopaka , który jest piłkarzem i też moglibyście się poznać. Może nawet byście się dagadali. –
-A Ty masz chłopaka?-
-Coś Ty. Dopiero co się rozstałam. Jak ktoś Cię ciągle zdradza na boku, to jest to raczej marna podstawa do tworzenia związku-odpowiadam i nagle czuję olbrzymi smutek. Z trudem powstrzymuję łzy.
-Ojej przepraszam. Nie chcę żebyś płakała
-Nie rozmawiajmy już o tym. Pokażesz mi swoją rękę? Bardzo podobają mi się Twoje tatuaże, też chciałabym mieć ale u mnie cienko z kasą
Rozmawiamy jeszcze ponad godzinę. O ulubionych książkach, filmach, muzyce, o tolerancji, przyjaźni i ogólnie o życiu. Do tematu mojego byłego chłopaka nie wracamy.
-Obawiam się, że zrobiło sie późno- zauważam po pewnym czasie, w tym samym momencie Andy gestem pokazuje, aby kelnerka podeszła do naszego stolika.
-Czy możemy prosić o rachunek?- pyta, jednocześnie wyjmując portfel z kieszeni.
-Daj spokój. Ja zapłacę za siebie. Nie chcę mieć u Ciebie długu.-
-Daj spokój. TO JA zaprosiłem Ciebie, więc to ja płacę- odpowiada i podaje kelnerce banknot –Reszty nie trzeba
Kobieta odchodzi  wyraźnie ucieszona,  a chłopak odsuwa moje krzesło. Biorę torebkę ze stołu i po chwili wychodzimy na zewnątrz. Na dworze paanuje całkowita ciemność, tak samo jak przenikliwe zimno. Zapomniałam kurtki więc teraz trzęsę się z zimna. –Masz, weź moją- chłopak ściąga swoją kurtkę i okrywa nią moje ramiona. Teraz sam stoi w cienkiej koszulce z krótkim rękawem ale nie sprawia wrażenia żeby było mu zimno. –No co ty. Nie mogę..Będzie Ci zimno. Nie chcę żebyś...- nie daje mi dokończyć. –Lubisz mnie?- pyta spoglądając mi w oczy. Kiwam głową. –To zamknij się i przyjmij- uśmiecha się  radośnie. Przez całe spotkanie dopisuje mu świetny humor. Naprawdę, zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Odprowadza mnie aż do przystanku. Jestem daleko od domu a wrócić mogę jedynie autobusem poniewaz nie mam prawa jazdy. –Która jest godzina?- pytam patrząc na zegarek na jego nadgarstku
-21:30-
-Wiesz co? Właśnie uciekł mi autobus. Ostatni. Następny jest dopiero rano o 9:30. Po prostu świetnie. Nie mam prawa jazdy a innego autobusu nie ma.A może Ty masz? Odwiózł byś mnie do domu?-pytam z nadzieją w głosie.
-Muszę Cię zmartwić ale nie mam prawa jazdy. Nigdy nie udało mi się go zdobyć
-To co ja  mam teraz zrobić? Siedzieć do rana na przystanku?-jestem wściekła
-Możesz przenocować u mnie. Mam dużo miejsca
-Naprawdę? Byłoby świetnie! Nie chcę Ci sprawiać kłopotu, rano już mnie nie będzie-
-Nie ma najmniejszego problemu- znowu się szczerzy –Tylko to kawałek drogi stąd ale myślę że wytrzymasz.
-Obiecuję, że rano już mnie nie będzie- tym razem ja się szczerzę i zupełnie nie wiem czemu.....


Przybywam do Was z rozdziałem 2. Jest zdecydowanie krótszy od pierwszego i może trochę nudny, ale bohaterowie musieli się jakoś poznać :)  DziękujęWam za wszystkie komentarze i bardzo dużą liczbę wyświetleń.Szczerze przyznam, że zakładając bloga nie spodziewałam się takiego zainteresowania ;)  Jesteście naprawdę kochani <3

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział naprawdę bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest ten rozdział na pewno będę czytała to opowiadanie. Pozdrawiam i czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, że blog się rozwija i sprawia Ci on mnóstwo radości:) tak trzymaj:)
    pozdrawiam i dziękuję za wizytę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D
    Z przyjemnością się czyta Twoje opowiadanie :D

    Zapraszam do mnie.Też niedawno zaczęłam:
    http://nikt-nie-jest-ideaalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :) Na pewno w najbliższym czasie zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń