środa, 23 października 2013

Rozdział 5

Dzisiejszego dnia mam wyjątkowe szczęście, jeśli można tak powiedzieć. Kiedy tylko dochodzę do przystanku właśnie podjeżdża mój autobus. Wsiadam pospiesznie i już po godzinie jestem pod moim blokiem. Wchodzę na górę i denerwuję się ponieważ nie mogę znaleźć klucza. Sprytnie ukrył się w małej, wewnętrznej kieszeni o której istnieniu nie miałam pojęcia. Mam straszliwą ochotę na drzemkę bo  odczuwam dziwne  zmęczenie. W ostatniej chwili przypominam sobie o spotkaniu.Mam już mało czasu. Ściągam sukienkę i w samej bieliźnie przechodzę do łazienki by wrzucić ją do kosza na pranie. W moim mieszkaniu panuje straszliwy bałagan. Zdecydowanie nie jestem osobą lubiącą porządek. Próbuję najpierw ogarnąć moje królestwo na wypadek gdyby Andy jednak przyszedł. Mam przynajmniej taką nadzieję. Zaczynam od umycia sterty naczyń zalegających w zlewie  następnie w tempie ekspresowym zbieram rachunki ze stołu, płyty ustawiam na półce tak samo jak rozrzucone książki. Na końcu ścielę łóżko i odkurzam wszystkie dywany. Chcę przez chwilę odpocząć ale po krótkim spojrzeniu na zegarek zauważam z niepokojem , że mam tylko 20 minut. Wbiegam do sypialni żeby znaleźć jakieś odpowiednie ubranie. Po chwili namysłu wybieram czarne rurki i koszulkę z Children of bodom, która właśnie w tym momencie wpadła mi w ręce. Z przygotowanymi ubraniami zamykam się w łazience. Cholera! W ostatniej chwili przypominam sobie, że powinnam umyć włosy. Właśnie spłukuję włosy kiedy rozlega się dzwonek do drzwi. Jednak przyszedł! Jest niesamowicie punktualny.Odgarniam mokre, czarne kosmyki, które przykleiły mi się do twarzy ,okrywam się ręcznikiem i idę otworzyć. 
-Cześć!-jego głos jest niesamowicie radosny. Szkoda,że nie widzę jego twarzy bo cały jest zasłonięty ogromnym bukietem czarnych róż.
-Hej! Myślałam że nie przyjdziesz. Wejdź. Czuj się jak u siebie. Zaraz będę gotowa- oznajmiam
-Poczekaj. To dla Ciebie-podaje mi kwiaty.
-Naprawdę? Nie musiałeś..Skąd wiedziałeś, że najbardziej lubię czarne róże?-pytam z rozbawieniem na twarzy przyjmując podarunek
-Masz podobny gust do mojego. Tak przypuszczałem,że lubisz czarne kwiaty. Róże konkretnie- uśmiecha się
-Dziękuję. Są cudowne!- przechodzę z kwiatami do kuchni i szukam wazonu.Chłopak cały czas  idzie za mną.
-Cieszę się, że się podobają. Ładnie mieszkasz-stwierdza
-Nie tak ładnie jak ty.-wreszcie znalazłam wazon w szafce nad lodówką, nalałam do niego wody, włożyłam kwiaty i postawiłam na stole.
-Chyba Ci przeszkodziłem- stwierdza spoglądając na moje mokre włosy i ręcznik.
-A no tak.-śmieję się. Zauważam, że Andy jest ubrany w czarne spodnie i białą, gladką koszulę. Włosy ma ułożone jakoś inaczej niż rano.
-Spokojnie. Możesz iść się przygotować. Poczekam.-przerywa moje rozmyślania
-Już idę. Za pięć minut jestem z powrotem-oznajmiam i znowu znikam w łazience. Wycieram się, ubieram w przygotowane ciuchy i włączam suszarkę. Trwa to dłuższą chwilę. Kiedy włosy są już suche związuję je w koński ogon. Robię jeszcze delikatny, prawie niewidoczny makijaż i wracam do kuchni gdzie zostawiłam chłopaka.Wyraźnie ożywia się na mój widok. Proponuję kawę,lecz Andy odmawia. W końcu jednak daje się namówić na herbatę. Siedzimy i pijemy. Znowu w milczeniu. Dziwne, że ta cisza mi nie przeszkadza Jemu chyba też nie. Milczenie przerywa nam telefon od Olki, która oznajmia, że właśnie wychodzą z domu. Umawiamy się w restauracji w jednej z galerii handlowych. Przechodzimy do przedpokoju,ja zakładam czarne koturny a mój towarzysz trampki. Też czarne. Andy zdejmuje z wieszaka płaszcz i podaje mi. Później sam się ubiera w skórzana kurtkę.Jesteśmy gotowi. Świeże powietrze sprawia, że jesteśmy bardziej rozmowni. Nawet trochę się wygłupiamy stojąc na przystanku i czekając na autobus. Chłopak chyba udaje że nie pamięta naszej rannej rozmowy. Dla mnie to nawet lepiej, nie mam konieczności tłumaczenia się. W autobusie zaczynamy rozmowę o tolerancji i kończymy ją dopiero kiedy autobus zatrzymuje się przed galerią.Znalezienie restauracji zajmuje nam dłuzszą chwilę. Żadne z nas nie przepada za zakupami i galeriami handlowymi. W końcu zajmujemy jedyny wolny stolik w samym rogu. Co gorsze, Andy siada koło mnie. Czuję jego mocne perfumy albo dezodorant wymieszany z dymem papierosowym. Kręci mi się w głowie. Boję się, że zechce złapać mnie za rękę albo co gorsza przytulić. Olki i Marco jeszcze nie ma. Denerwuję się. Wreszcie po 10 minutach się pojawiają. Dzięki Bogu!
-Cześć!-Wstaję i przyjacielsko przytulam się z Olką a potem z Marco.-Poznajcie mojego przyjaciela – wyciągam rekę i gestem zapraszam go żeby do nas podszedł.
-Cześć. Jestem Olka.-moja przyjaciółka uśmiecha się zachęcająco.
-A ja jestem Marco. Narzeczony Olki- puszcza oczko do mojego znajomego
-A ja jestem Andy. Znajomy Reginy..- odpowiada i robi się różowy na twarzy.
Widząc, że wszyscy już się poznali zapraszam ich do stołu. Każdy wybiera coś z karty więc na razie nie musimy ze sobą rozmawiać. Ja zamawiam jakiś makaron, Olka krewetki. Marco jakieś danie z warzyw bo musi trzymać formę a Andy łososia. Na początku jest dosyć drętwo ale po pół godzinie atmosfera się rozluźnia. Panowie zdążyli się już nieźle zaprzyjaźnić bo planuja nawet jakiś wspólny wyjazd. Olka też jest dosyć miła i odpreżona. Z radością opowiada o zaręczynach i pokazuje pierścionek. Okazuję entuzjazm.
-Wiesz miałam ochotę go zabić bo mnie przestraszył a tu taka niespodzianka. I jeszcze na oczach kolegów z drużyny-śmieje sie
-To był pomysł Mario! Bardzo dobry pomysł. Widzę, że Ci sie podobało- przyciaga Olkę do siebie i całuje.
-I jak ładnie się zapytał czy za niego wyjdę! To było takie urocze-rozczula się
-Widzę Regina, że znalazłaś sobie całkiem miłego chłopaka. Jak dlugo jesteście razem?-pyta i uśmiecha się
-Nie jesteśmy parą. Jesteśmy przyjaciółmi-oznajmiam i pociągam łyk wina.
-Weź idiotko! Taki miły gość. Zapatrzony w Ciebie. Chcielibyśmy żebyś była szczęśliwa.- Marco pokazuje mi język.
-Nie męcz mojej przyjaciółki wariacie-Olka szturcha go w ramię.
-Już nie będę- udaje zasmuconego
Gadamy jeszcze jakiś czas. Zakochani opowiadają o zaręczynach, Olka wtrąca trochę o ubraniach, które chciałaby kupić a  Marco gada o przyszłym meczu. Ja wtrącam trochę o poznaniu Andy’ego pomijając małą awanturę. Moi znajomi są pod wrażeniem. Andy opowiada trochę o zespole i w końcu ustalamy że powinniśmy wszyscy razem się spotkać. Termin jeszcze się ustali. Kiedy odpowiadam Olce na pytanie odnośnie koloru sukienki czuję wyraźne, lekkie poszturchiwanie w kolano.
-Co się stało- nachylam się do chłopaka -Muszę wyjść zapalić- oznajmia z głupią miną
-To idź. Ja Ci nie zabraniam. Jak musisz to leć. Tylko szybko wracaj- odpowiadam
Wstaje, oznajmia wszystkim, że ,,przeprasza na momencik” i wychodzi. Obserwuję jego ruchy. W tym samym czasie Olka informuje Marco, że musimy wyjść do łazienki.
-Ale ja nie muszę. Nie chce mi się siku- próbuję protestować
-Chodź. I bez dyskusji-syczy.
Ciągnie mnie w stronę wyjścia. Posyłam pełne protestu spojrzenie w stronę chłopaka przyjaciółki ale Marco tylko wzrusza ramionami. Cieszy się, że wreszcie został sam. Wchodzimy z Olką do łazienki, przyjaciółka zajmuje jedyną wolną kabinę. Po chwili wychodzi, myjemy ręce i brunetka poprawia makijaż.
-Nie podoba mi się Twój znajomy-oznajmia malując usta czerwona szminką
-A dlaczego jeśli można wiedzieć?-zadaję pytanie
-Nie wiem. Nie lubię takich. Lepiej uważaj- oznajmia z wyższością
-Spadaj! Uważasz, że jeśli  chce mieć chłopaka to tylko piłkarza, tak?
-Tak
-Gówno prawda!Nie wszyscy muszą być piłkarzami. Andy ma zespół i jest wokalistą. Co w tym złego?
-Niby nic...A Kamil?
-Nie będziemy o nim rozmawiać...- głos mi się załamuje
-Dobra w porządku. Ale lepiej uważaj-
-On jest miły. Nawet nie wiesz jak się mną zajął i jak się o mnie troszczył
-Pewnie chciał Ci zrobić coś złego- chowa szminkę do torebki
- Przepraszam Cię bardzo, ale to Ty rano sugerowałaś że doszło do czegoś między nami!
-Nie można pożartować?
-On nawet nie jest i nie będzie moim chłopakiem bo rano dałam mu to  jasno do zrozumienia- oznajmiam
-Regina. Przepraszam. Martwię się o Ciebie. Nie chcę żebyś cierpiała.-tłumaczy się
-Zakończmy to. Nie było rozmowy-mówię i kieruję się do wyjścia. Olka idzie za mną.
Kiedy wracamy do stolika panowie o czymś rozmawiają. Siedzimy jeszcze chwilę, umawiamy się na następne spotkanie i wzywamy do stołu kelnerkę z prośbą o rachunek. Za obied płaci Marco na spółkę z Andym. Ubieramy się i zbieramy do wyjścia. Kiedy jesteśmy juz na zewnątrz żegnam się z Olką która szepce mi do ucha żebym uwazała i Marco, który życzy mi powodzenia. Olka żegna sie z moim znajomym  usciśnięciem dłoni a Marco lekkim poklepaniem po plecach. Historia lubi się powtarzać. Znowu stoimy na przystanku i czekamy. Znowu przyjeżdża autobus. Tym razem bardziej zatłoczony. Stoję oparta o okno a mój towarzysz stoi przodem do mnie, trzymając się słupka i osłaniając mnie przed naporem ludzi. Po chwili stwierdza szczerze, że mam fajnych przyjaciół i, że świetnie się bawił. Jest mi niesamowicie miło. Kiedy od mojego bloku dzielą mnie dwa przystanki chłopak pyta czy może odprowadzić mnie do domu. Bez wahania się zzgadzam. Lubię jego towarzystwo.
-To prawda co mówił Marco?-pyta kiedy idziemy ulicą
-Andy. Jesteśmy przyjaciółmi-mówię i patrzę w jego śliczne niebieskie oczy
-Co to znaczy przyjaciółmi?-pyta
-Lubię Cię. Fajnie mi się z Tobą gada, lubię się z Tobą spotykać. To znaczy, żę jesteśmy przyjaciółmi .
Oczywiście jeśli Ty też mnie lubisz-
-Jesteś urocza. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. Jesteś niezwykła. Fascynujesz mnie-odpowiada
-No widzisz...- stoimy pod moimi drzwiami
-Ale nie możemy być takimi kumplami, którzy czasem się przytulą albo pocałują?-pyta i uśmiecha się
-Może. Zobaczymy. Zadzwoń do mnie jeszcze- uśmiecham się i szukam klucza
-Nie zaprosisz mnie?-
-Przepraszam ale nie mogę. Mam dużo roboty. Muszę zadzwonić do brata. Zadzwoń do mnie to się spotkamy-
-Skoro tak chcesz. Dziękuję za miłe popołudnie. Zadzwonię na pewno. Mogę?- pyta bo widzę, żę chce mnie przytulić ale się boi mojej reakcji
-Jasne-uśmiecham się.  Przytula mnie delikatnie a ja wdycham zapach papierosów. Cudowny zapach. Uwielbiam go. W końcu delikatnie mnie puszcza i uśmiecha się do mnie. Ja również się uśmiecham i otwieram drzwi. Kiedy stoję w przedpokoju słyszę jeszcze jego kroki na klatce schodowej. Lubię tego chłopaka. Może kiedyś się do niego przekonam.....   

Przepraszam Was bardzo, że tak długo musieliście czekać :( Miałam chwilowy brak weny, do którego doszły jeszcze problemy osobiste...  Postaram się teraz nadrobić zaległości :) Publikuję dla Was rozdział 5 może trochę nudny bo pisany na szybko. 6 pojawi się najprawdopodobniej w poniedziałek, pozatym planuję dla Was małą niespodziankę :)    

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny, przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale miałam małe problemy i za bardzo nie miałam czasu. Rozdział jest cudowny. Czekam na kolejne i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest to opowiadanie. Naprawdę bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń