Okazuje się, że chłopak nie
mieszka wcale tak daleko. Od przystanku jakieś pół godziny drogi. Przez całą
drogę męczy mnie poczucie winy z powodu,że Andy oddał mi swoją kurtkę. Boję
się, że przeze mnie się przeziębi. Próbuję z nim rozmawiać ale on dalej z
uśmiechem się upiera. W końcu skręcamy w ładną uliczkę. Próbuję zgadnąć,
który dom do niego należy. Jednak mijamy wszystkie domy, skręcamy w inną ulicę,
żeby w końcu pójść ścieżką w gorę. Jego dom stoi na wzgórzu w otoczeniu
wypielęgnowanych zielonych sosen. Jest to taki dom o jakim marzyłam , że kiedyś
sobie kupię. Los jednak chciał inaczej. W oczy rzuca się niewyobrażalnie czysty
podjazd, wypielęgnowany trawnik oraz błyszczące, wielkie okna w stylu gotyckim.
Takie jakie lubię. Po dokładniejszej analizie wygląda on bardziej na miejsce
spotkań ludzi subkultury ponieważ jest w nim coś mrocznego i tajemniczego. Widać,
że właściciel poświęca swojemu domostwu wiele uwagi i czasu. Rozglądam się
ciekawie podczas gdy mój nowy znajomy otwiera drzwi. –Zapraszam- otwiera i
przytrzymuje drzwi żebym mogła wejść. Kiedy wchodzę do środka, przez chwilę nie
mogę się nadziwić temu co widzę. Wszystko idealnie czyste, bez najmniejszego
nawet śladu kurzu, wypolerowane. Najnowocześniejsze sprzęty i meble, mnóstwo
różnych figurek, książek, płyt i rzeźb. Wszystko utrzymane w trzech kolorach:
czarnym, białym i fioletowym. Gdybym trafiła tu przez przypadek, dałabym głowę,
że to dom jakiejś pokręconej gotki uwielbiającej sprzątać a nie dom chłopaka,
którego przed chwilą poznałam. –Przyznam, że jestem pod wrażeniem- oznajmiam
chłopakowi, rozglądając się uważnie. Ściany są pokryte różnymi dyplomami,
plakatami zapowiadającymi koncerty BVB, oraz zdjęciami z kumplami z zespołu i
chyba kilkoma zdjęciami z rodziną. Podejrzewam, że kobieta obejmująca go na
zdjęciu jest jego mamą ale o nic nie pytam. –Czuj się jak u siebie- mówi i
opiera się o regał uważnie mnie obserwując. Jestem pod takim wrażeniem, że
ledwo mogę zebrać słowa w jedno sensowne zdanie. Znajduję się dokładnie w takim
domu o jakim marzę.
–Wiesz co? Może byśmy coś zjedli? Wprawdzie nie mam za dużo jedzenia bo tylko mrożoną pizzę ale dobre i to-uśmiecha się
–Rano pójdę do sklepu, żeby coś kupić na śniadanie.- oznajmia radośnie. Ja w tym czasie dokładnie oglądam salon, więc tylko przytakuję. –To chodź do kuchni. Zjemy a później pójdziemy spać- Znowu kiwam głową i odrywając wzrok od obrazu idę za nim. Kuchnia jest już bardziej jasna w kolorze łagodnego fioletu. Siadam przy stole i czekam aż Andy przygotuje kolację, jednocześnie gapiąc się przez okno. Po chwili podaje pizzę na dużym talerzu i do tego rukolę w dużej, czarnej misce. –Masz może ochotę na wino?-pyta
–Wiesz co? Może byśmy coś zjedli? Wprawdzie nie mam za dużo jedzenia bo tylko mrożoną pizzę ale dobre i to-uśmiecha się
–Rano pójdę do sklepu, żeby coś kupić na śniadanie.- oznajmia radośnie. Ja w tym czasie dokładnie oglądam salon, więc tylko przytakuję. –To chodź do kuchni. Zjemy a później pójdziemy spać- Znowu kiwam głową i odrywając wzrok od obrazu idę za nim. Kuchnia jest już bardziej jasna w kolorze łagodnego fioletu. Siadam przy stole i czekam aż Andy przygotuje kolację, jednocześnie gapiąc się przez okno. Po chwili podaje pizzę na dużym talerzu i do tego rukolę w dużej, czarnej misce. –Masz może ochotę na wino?-pyta
-Nie dziękuję. Nie piję
alkoholu- kłamię. Jemy w milczeniu.
-Pokaż mi swoją rękę- mówi w
pewnym momencie śmiertelnie poważnym głosem. Zastanawiam się o co mu chodzi., mimo
obaw wyciągam do niego rękę .-Widzisz! Masz
identyczną bransoletkę jak ja!-kładzie swoją dłoń kolo mojej żebym mogła się
przyjrzeć. –Niesamowite!- jestem zdziwiona. Nigdy nie przypuszczałabym, że coś
takiego zauważy. To musi coś znaczyć. Podnoszę głowę i nasze spojrzenia się
spotykają. Policzki chłopaka pokrywają się rumieńcami i żebym nie zauważyła
zaczyna pospiesznie zbierać naczynia ze stołu. –Poczekaj pomogę Ci. Ja umyję naczynia
a Ty wytrzesz, może być?- pytam. W odpowiedzi kiwa głową. Kiedy kończymy
zmywanie pojawia się pierwszy problem. –Wiesz nie mam pokoju dla gości, zresztą
jak przychodzą kumple to śpią na podłodze ale Ty raczej nie powinnaś- zamyśla
się.-Chyba będzie najlepiej jak Ci odstąpię swoją sypialnię.
-No coś Ty! A Ty gdzie
zamierzasz spać?
-W salonie na kanapie. Jesteś
moim gościem więc powinnaś się wyspać, chodź pościelę Ci-
Idę za nim posłusznie i już
nawet nie próbuje protestować.
-Wolisz pościel zieloną czy fioletową?-pyta
otwierając szafę.
-Ale naprawdę nie rób sobie
kłopotu!
-Wiesz, ja zabieram swoją
pościel bo muszę się czymś przykryć i Ty w sumie też, a że jestem taki dobry i
uroczy pozwalam Ci wybrać kolor. To jaki? Zielony czy fioletowy?-puszcza do
mnie oczko
-Dobra, to wybieram
fioletowy-mówię
-Dobry wybór- wyciąga poszewki
z szafy, później szuka kołdry i poduszki i po dziesięciu minutach jest już
wszystko przygotowane. –Masz w czym spać?- pyta i przygląda mi się uważnie
-Andy! Nie rób sobie kłopotu.
Będę spać w sukience a jak wrócę do domu to ją wypiorę. Naprawdę dam sobie
radę.-wzrusza mnie jego troska.
-Mam lepszy pomysł- podchodzi do szafy i wyjmuje z
niej szarą, dosyć dużą koszulkę. –Kupiłem ją po pierwszym koncercie i zawsze
przynosiła mi szczęście. Proszę- podaje mi ją.
-Ja naprawdę nie mogę tego
przyjąć. Bedę się dziwnie czuła
-A lubisz mnie?
-Lubię
-To zamknij się i przyjmij-
uśmiecha się
-Dziękuję
-To teraz możesz skorzystać z
łazienki. Jeśli chcesz umyć włosy to szampon jest w szafce nad zlewem, a jakiś
żel pod prysznic stoi na brzegu wanny. Niestety męski. Ale to tylko jak
potrzebujesz. Nie musisz używać- wypuszcza mnie dopiero po wciśnięciu mi
ręcznika (czarnego) i znalezieniu mi nowej szczoteczki do zębów. Zamykam się w
łazience. Najpierw polewam się zimną a później gorącą wodą. I tak na przemian
do momentu aż mogę się skupić.Później myję zęby i czeszę włosy. Przebieram sie w koszulkę a sukienkę równo składam. Kładę się do
niesamowicie miękkiego łóżka. Andy uchyla drzwi od sypialni –Mogę?- Kiwam
potakująco głową. Siada na brzegu łóżka i przez dobre piętnaście minut oznajmia
mi co jak działa i gdzie (w razie wypadku) znajdę tabletki przeciwbólowe i
termometr. –Mam nadzieję, że Ci wygodnie. Jakbyś czegoś potrzebowała wystarczy
zawołać. Dobranoc i słodkich snów- wstaje i zbiera się do wyjścia
-No w sumie jest jedna sprawa-
podnoszę się
-Jaka?
-Masz może świeczki?
-Jasne coś się na pewno
znajdzie-uśmiecha się i wychodzi. Po chwili przynosi trzy duże fioletowe
świece, ustawia na stoliku i zapala. Jeszcze raz życzy mi dobrej nocy i zbiera
się do wyjścia. –Andy?
-Tak?
-Chodź tutaj na chwilkę.-
Czekam aż podejdzie- Dziękuję Ci za wszystko-uśmiecham się. Pochyla się nademna
i lekko całuje w czoło. –Śpij już. Jest późno. Gasi światło i wychodzi.
Ostatni raz próbuję dzwonić do
Olki. Telefon nie odpowiada. Nakrywam się szczelnie kołdrą i wdycham zapach
lawendowego proszku do prania. W tej chwili jest mi niesamowicie dobrze. Takie
chwile mogą trwać wiecznie.....
Po krótkiej przerwie wreszcie
zdecydowałam się na opublikowanie rozdziału 3. Zamierzałam go dodać w środę ale
niestety komputer odmówił posłuszeństwa . ;) Ze spraw organizacyjnych:
Rozdziały będę dodawać w trochę
dłuższych odstępach czasowych z powodu problemów w szkole , również w
najbliższym czasie pod postami umieszczę gify, których na razie nie miałam
okazji dodać na tablecie. Zapraszam do czytania.
Świetny rozdział. Bardzo mmi się podoba, rozumiem Cię, ja sama się nadal uczę.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne. Pozdrawiam i zapraszam Cię do siebie :-)