czwartek, 17 października 2013

Rozdział 3



Okazuje się, że chłopak nie mieszka wcale tak daleko. Od przystanku jakieś pół godziny drogi. Przez całą drogę męczy mnie poczucie winy z powodu,że Andy oddał mi swoją kurtkę. Boję się, że przeze mnie się przeziębi. Próbuję z nim rozmawiać ale on dalej  z  uśmiechem się upiera. W końcu skręcamy w ładną uliczkę. Próbuję zgadnąć, który dom do niego należy. Jednak mijamy wszystkie domy, skręcamy w inną ulicę, żeby w końcu pójść ścieżką w gorę. Jego dom stoi na wzgórzu w otoczeniu wypielęgnowanych zielonych sosen. Jest to taki dom o jakim marzyłam , że kiedyś sobie kupię. Los jednak chciał inaczej. W oczy rzuca się niewyobrażalnie czysty podjazd, wypielęgnowany trawnik oraz błyszczące, wielkie okna w stylu gotyckim. Takie jakie lubię. Po dokładniejszej analizie wygląda on bardziej na miejsce spotkań ludzi subkultury  ponieważ  jest w nim coś mrocznego i tajemniczego. Widać, że właściciel poświęca swojemu domostwu wiele uwagi i czasu. Rozglądam się ciekawie podczas gdy mój nowy znajomy otwiera drzwi. –Zapraszam- otwiera i przytrzymuje drzwi żebym mogła wejść. Kiedy wchodzę do środka, przez chwilę nie mogę się nadziwić temu co widzę. Wszystko idealnie czyste, bez najmniejszego nawet śladu kurzu, wypolerowane. Najnowocześniejsze sprzęty i meble, mnóstwo różnych figurek, książek, płyt i rzeźb. Wszystko utrzymane w trzech kolorach: czarnym, białym i fioletowym. Gdybym trafiła tu przez przypadek, dałabym głowę, że to dom jakiejś pokręconej gotki uwielbiającej sprzątać a nie dom chłopaka, którego przed chwilą poznałam. –Przyznam, że jestem pod wrażeniem- oznajmiam chłopakowi, rozglądając się uważnie. Ściany są pokryte różnymi dyplomami, plakatami zapowiadającymi koncerty BVB, oraz zdjęciami z kumplami z zespołu i chyba kilkoma zdjęciami z rodziną. Podejrzewam, że kobieta obejmująca go na zdjęciu jest jego mamą ale o nic nie pytam. –Czuj się jak u siebie- mówi i opiera się o regał uważnie mnie obserwując. Jestem pod takim wrażeniem, że ledwo mogę zebrać słowa w jedno sensowne zdanie. Znajduję się dokładnie w takim domu o jakim marzę.                                                                 
 –Wiesz co? Może byśmy coś zjedli? Wprawdzie nie mam za dużo jedzenia bo tylko mrożoną pizzę ale dobre i to-uśmiecha się
 –Rano pójdę do sklepu, żeby coś kupić  na śniadanie.- oznajmia radośnie. Ja w tym czasie dokładnie oglądam salon, więc tylko przytakuję. –To chodź do kuchni. Zjemy a później pójdziemy spać-  Znowu kiwam głową i odrywając wzrok od obrazu idę za nim. Kuchnia jest już bardziej jasna w kolorze łagodnego fioletu. Siadam przy stole i czekam aż Andy przygotuje kolację, jednocześnie gapiąc się przez okno. Po chwili podaje pizzę na dużym talerzu i do tego rukolę w dużej, czarnej misce. –Masz może ochotę na wino?-pyta

-Nie dziękuję. Nie piję alkoholu- kłamię.  Jemy w milczeniu.

-Pokaż mi swoją rękę- mówi w pewnym momencie śmiertelnie poważnym głosem. Zastanawiam się o co mu chodzi., mimo obaw  wyciągam do niego rękę .-Widzisz! Masz identyczną bransoletkę jak ja!-kładzie swoją dłoń kolo mojej żebym mogła się przyjrzeć. –Niesamowite!- jestem zdziwiona. Nigdy nie przypuszczałabym, że coś takiego zauważy. To musi coś znaczyć. Podnoszę głowę i nasze spojrzenia się spotykają. Policzki chłopaka pokrywają się rumieńcami i żebym nie zauważyła zaczyna pospiesznie zbierać naczynia ze stołu. –Poczekaj pomogę Ci. Ja umyję naczynia a Ty wytrzesz, może być?- pytam. W odpowiedzi kiwa głową. Kiedy kończymy zmywanie pojawia się pierwszy problem. –Wiesz nie mam pokoju dla gości, zresztą jak przychodzą kumple to śpią na podłodze ale Ty raczej nie powinnaś- zamyśla się.-Chyba będzie najlepiej jak Ci odstąpię swoją sypialnię.

-No coś Ty! A Ty gdzie zamierzasz spać?

-W salonie na kanapie. Jesteś moim gościem więc powinnaś się wyspać, chodź pościelę Ci-

Idę za nim posłusznie i już nawet nie próbuje protestować.

 -Wolisz pościel zieloną czy fioletową?-pyta otwierając szafę.

-Ale naprawdę nie rób sobie kłopotu!

-Wiesz, ja zabieram swoją pościel bo muszę się czymś przykryć i Ty w sumie też, a że jestem taki dobry i uroczy pozwalam Ci wybrać kolor. To jaki? Zielony czy fioletowy?-puszcza do mnie oczko

-Dobra, to wybieram fioletowy-mówię

-Dobry wybór- wyciąga poszewki z szafy, później szuka kołdry i poduszki i po dziesięciu minutach jest już wszystko przygotowane. –Masz w czym spać?- pyta i przygląda mi się uważnie

-Andy! Nie rób sobie kłopotu. Będę spać w sukience a jak wrócę do domu to ją wypiorę. Naprawdę dam sobie radę.-wzrusza mnie jego troska. 

-Mam  lepszy pomysł- podchodzi do szafy i wyjmuje z niej szarą, dosyć dużą koszulkę. –Kupiłem ją po pierwszym koncercie i zawsze przynosiła mi szczęście. Proszę- podaje mi ją.

-Ja naprawdę nie mogę tego przyjąć. Bedę się dziwnie czuła

-A lubisz mnie?

-Lubię

-To zamknij się i przyjmij- uśmiecha się

-Dziękuję

-To teraz możesz skorzystać z łazienki. Jeśli chcesz umyć włosy to szampon jest w szafce nad zlewem, a jakiś żel pod prysznic stoi na brzegu wanny. Niestety męski. Ale to tylko jak potrzebujesz. Nie musisz używać- wypuszcza mnie dopiero po wciśnięciu mi ręcznika (czarnego) i znalezieniu mi nowej szczoteczki do zębów. Zamykam się w łazience. Najpierw polewam się zimną a później gorącą wodą. I tak na przemian do momentu aż mogę się skupić.Później myję zęby i czeszę  włosy. Przebieram sie w koszulkę a  sukienkę równo składam. Kładę się do niesamowicie miękkiego łóżka. Andy uchyla drzwi od sypialni –Mogę?- Kiwam potakująco głową. Siada na brzegu łóżka i przez dobre piętnaście minut oznajmia mi co jak działa i gdzie (w razie wypadku) znajdę tabletki przeciwbólowe i termometr. –Mam nadzieję, że Ci wygodnie. Jakbyś czegoś potrzebowała wystarczy zawołać. Dobranoc i słodkich snów- wstaje i zbiera się do wyjścia

-No w sumie jest jedna sprawa- podnoszę się

-Jaka?

-Masz może świeczki?

-Jasne coś się na pewno znajdzie-uśmiecha się i wychodzi. Po chwili przynosi trzy duże fioletowe świece, ustawia na stoliku i zapala. Jeszcze raz życzy mi dobrej nocy i zbiera się do wyjścia. –Andy?

-Tak?

-Chodź tutaj na chwilkę.- Czekam aż podejdzie- Dziękuję Ci za wszystko-uśmiecham się. Pochyla się nademna i lekko całuje w czoło. –Śpij już. Jest późno. Gasi światło i wychodzi. 

Ostatni raz próbuję dzwonić do Olki. Telefon nie odpowiada. Nakrywam się szczelnie kołdrą i wdycham zapach lawendowego proszku do prania. W tej chwili jest mi niesamowicie dobrze. Takie chwile mogą trwać wiecznie.....


Po krótkiej przerwie wreszcie zdecydowałam się na opublikowanie rozdziału 3. Zamierzałam go dodać w środę ale niestety komputer odmówił posłuszeństwa . ;) Ze spraw organizacyjnych: Rozdziały będę dodawać w  trochę dłuższych odstępach czasowych z powodu problemów w szkole , również w najbliższym czasie pod postami umieszczę gify, których na razie nie miałam okazji dodać na tablecie. Zapraszam do czytania.


 


1 komentarz:

  1. Świetny rozdział. Bardzo mmi się podoba, rozumiem Cię, ja sama się nadal uczę.
    Czekam na kolejne. Pozdrawiam i zapraszam Cię do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń